Rusłan Szoszyn: Kreml czeka na upadek Europy

Putinowi przytakują kraje, dla których stan ich gospodarek jest ważniejszy niż trwająca od ponad pół roku wojna w Europie.

Publikacja: 08.09.2022 03:00

Prezydent Rosji we Władywostoku w towarzystwie gości z Chin, Mjanmy, Mongolii i Armenii

Prezydent Rosji we Władywostoku w towarzystwie gości z Chin, Mjanmy, Mongolii i Armenii

Foto: AFP

Po środowym przemówieniu we Władywostoku Władimir Putin już ostatecznie dołączył do klubu najbardziej ekscentrycznych antyzachodnich dyktatorów świata. Wygłaszane przez niego tezy przypominają te szerzone niegdyś przez Fidela Castro, ale też często powtarzane przez Nicolása Maduro, Baszara al Asada czy Kim Dzong Una. Stany Zjednoczone mają „dyktatorskie zapędy w relacjach międzynarodowych” i narzucają swoją wolę „prawdziwie niezależnym” krajom. Putin przekonuje, że tak naprawdę nie pogwałcił bezpieczeństwa w Europie, lecz postawił się dominacji USA. Przyznał też, że „świadomie” najechał Ukrainę. Nie zamierza się cofać i zasugerował, że to on tworzy historię, której „bieg próbuje zatrzymać Zachód”. Niestety, ma słuchaczy.

Jak wymusić zmiany na Zachodzie

Podczas Wschodniego Forum Ekonomicznego gospodarz Kremla przekonywał, że żywność, która po długich negocjacjach została wywieziona z ukraińskich portów, trafia w dużej części nie do biednych krajów, lecz do państw Unii Europejskiej. Stwierdził, że będzie rozmawiał o tym z Recepem Erdoganem (turecki przywódca pośredniczył w procesie odblokowania ukraińskich portów) i wprost zasugerował, że nie zaprzestanie żywnościowego szantażu Zachodu.

Czytaj więcej

Putin podbił Trzeci Świat. Przez niego 1,7 mld ludzi grozi nędza i głód, nie myślą o wspieraniu Ukrainy

Rosja przepuszcza ukraińskie statki nie z pobudek humanitarnych, lecz z powodu wynegocjowanego układu. W zamian Stany Zjednoczone i UE powstrzymały się od części sankcji wobec rosyjskiej żywności, nie wprowadzono też np. zakazu ubezpieczeń rosyjskich okrętów.

Nie jest jednak wykluczone, że Putin będzie zwiększał stawkę i domagał się nowych ustępstw. Nadzieje pokłada w pogarszającej się sytuacji gospodarczej w Europie i rosnących cenach. Liczy, że doprowadzi to do przetasowania politycznego w ważnych krajach Europy. Wychodzi również z założenia, że bogaci Rosjanie muszą zacisnąć pasa, a biedni i tak nie mieli wiele do stracenia. Jednocześnie stawia na współpracę z „państwami przyjaznymi”.

Różne wizje pokoju

– Dla Rosji świat się podzielił na państwa przyjazne i nieprzyjazne – oznajmił prowadzący panel rosyjski prezenter Ilia Doronow. I pochwalił się, że politycy, którzy przybyli do Władywostoku i usiedli obok Putina albo połączyli się z uczestnikami forum, „reprezentują ponad 3 mld ludzi”. Zdalnie przemawiał premier Indii Narendra Modi i szef rządu Malezji Ismail Sabri Yaakob. Na sali zaś zasiedli wysokiej rangi goście z Chin, Mjanmy, Armenii i Mongolii.

Czytaj więcej

Sondaż: Nadzieja Ukraińców przede wszystkim w Unii Europejskiej i NATO

Z Pekinu udał się do Rosji Li Shanshu, przewodniczący Stałego Komitetu Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych – to trzecia najważniejsza osoba w hierarchii Komunistycznej Partii Chin. Mówił o ogromnym potencjale współpracy rosyjsko-chińskiej oraz inwestycjach Pekinu na dalekim wschodzie Rosji (Chiny tam są najważniejszym inwestorem). Odczytując z kartki przygotowane przemówienie zasugerował, że dla Chin liczy się tylko dobro własnej gospodarki.

Dowódca birmańskiej armii Min Aung Hlaing, który w ubiegłym roku dokonał zamachu stanu, zapraszał rosyjskich inwestorów. Z kolei premier wciśniętej pomiędzy Chiny a Rosję demokratycznej Mongolii Luvsannamsrain Oyun-Erdene zrobił wrażenie człowieka, który nic nie wie o toczącej się wojnie w centrum Europy. Mówił, że światowa gospodarka wychodzi z trudnego popandemicznego okresu i przekonywał, że projektowany drugi chińsko-rosyjski gazociąg Siła Syberii II powinien przebiegać przez terytorium Mongolii, bo takie potężne projekty gospodarcze – jak mówił – integrują kraje. Pokazywał też mapę obecnych i planowanych inwestycji, w których do udziału gorąco zapraszał Rosjan.

Rozczarowująco we Władywostoku zabrzmiało przemówienie premiera Armenii Nikola Paszyniana. Człowieka, który porywał tłumy, idąc na piechotę ponad 100 kilometrów podczas protestów „jedwabnej rewolucji” w 2018 roku. Miał reformować kraj i zbliżać go do Europy. Długo tłumaczył, że rząd ormiański nie jest ani prozachodni, ani prorosyjski. Ale mimo to pojawił się w środę u boku Putina jako jedyny z sojuszników Kremla z Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej. Mówił o stabilności i pokoju we własnym regionie, a zwłaszcza w Górskim Karabachu. Czy wspomniał o trwającej od ponad pół roku agresji na Ukrainę?

– Jakie są cele wojen? Wszyscy walczą o pokój, każdy rząd chce pokoju i stabilności. Ale każdy kraj ma własną wizję pokoju i stabilności. I naszym celem jest zbliżenie tych wizji – zakończył swoje przemówienie, które oklaskiwał rosyjski przywódca.

Po środowym przemówieniu we Władywostoku Władimir Putin już ostatecznie dołączył do klubu najbardziej ekscentrycznych antyzachodnich dyktatorów świata. Wygłaszane przez niego tezy przypominają te szerzone niegdyś przez Fidela Castro, ale też często powtarzane przez Nicolása Maduro, Baszara al Asada czy Kim Dzong Una. Stany Zjednoczone mają „dyktatorskie zapędy w relacjach międzynarodowych” i narzucają swoją wolę „prawdziwie niezależnym” krajom. Putin przekonuje, że tak naprawdę nie pogwałcił bezpieczeństwa w Europie, lecz postawił się dominacji USA. Przyznał też, że „świadomie” najechał Ukrainę. Nie zamierza się cofać i zasugerował, że to on tworzy historię, której „bieg próbuje zatrzymać Zachód”. Niestety, ma słuchaczy.

Pozostało 86% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Czego chcemy od Europy?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Warzecha: Co Ostatnie Pokolenie ma wspólnego z obywatelskim nieposłuszeństwem