Im dłużej trwa wojna, tym Ukraina ma się gorzej. Na początku były wyrazy wsparcia i pomoc dla uchodźców, potem obietnice dostarczenia ciężkiej broni. Niewiele z nich zostało, dostarczone ilości odbiegają od obietnic, a jeśli ktoś z aliantów wychyla się przed szereg, dostaje po nosie. Tak było z zapomnianą już chęcią przekazania Ukrainie naszych myśliwców MIG-29; Amerykanie ją zdezawuowali w kilku chłodnych zdaniach. Teraz w modzie są biadania zachodnich ekspertów – zwłaszcza niemieckich – że Ukraina przegrywa i uratuje ją szybkie zawieszenie broni, a więc oddanie wrogowi pod okupację znacznej części terytorium. Pamięć ludzka jest krótka, a zapał słomiany.
Najlepiej – choć gorzko – świadczą o tym dzieje ponad 20 milionów ton ukraińskiego zboża z zeszłorocznych zbiorów wciąż zapełniającego portowe magazyny, gdzie przecież trzeba składować tegoroczny urodzaj. Wywieźć ich nie można z zablokowanych przez Rosję portów, a transport kolejowy trwałby pewnie do zbiorów 2023 roku. Bez tego zboża najbiedniejsze kraje Afryki i Azji ogarnie głód i znowu rzesze zrozpaczonych ruszą do Europy. Sprawa jest znana od dawna, trwa gadanina na międzynarodowych konferencjach, ale skutku nie widać. A rozwiązanie jest jasne: trzeba wprowadzić okręty na Morze Czarne, przemocą rozminować porty, wywieźć zboże, a Rosji zagrozić odwetem, jeśli tknie kogokolwiek z chroniącej transport floty. Rada Bezpieczeństwa nie autoryzuje tej akcji, bo zasiada tam Rosja, ale Zgromadzenie Ogólne ONZ mogłoby, podobnie jak kiedyś zalegalizowało międzynarodową obronę Korei Południowej. Przecież siedzą tam nie tylko satelity Rosji, ale też kraje zagrożone głodem. A jeśli nawet ONZ się wymiga, to pozostaje zdrowy rozsądek.
Ale przecież rozsądek powiada, że tak można doprowadzić do III wojny światowej. Nie pojmujemy jednak, że III wojna już trwa, toczą ja Ukraińcy w imieniu Zachodu? Wojny wygrywa nie ten, kto ma więcej broni, ale ten, kto ma więcej bezczelności. Tymczasem z okupowanego portu w Berdiańsku najeźdźcy wywożą na sprzedaż ukradzione zboże, ale wreszcie Turcja – w końcu członek NATO, strażnik Bosforu – przyaresztowała statek z ukradzionym towarem. Może więc coś świta i nie będzie odwołania do mądrego biskupa Krasickiego, który w jednej ze swoich bajek pisał: „Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły”.