Premier i prezydent koncentrują się na działalności międzynarodowej, poszczególni ministrowie włączają się w działania koordynujące pomoc i przygotowanie państwa na wielką falę uchodźczą. PiS zawiesił antyunijną retorykę, znacznie osłabła też krytyka pod adresem Niemiec, które w ostatni weekend dokonały wielkiego zwrotu w swojej polityce wschodniej. Dlatego można się spodziewać dalszych wzrostów PiS w sondażach.
Temu zjawisku towarzyszy spadek poparcia dla skrajnej prawicy. I to zarówno dla Konfederacji, jak i Solidarnej Polski. Wojna odcięła im polityczny tlen z kilku powodów. Zarówno narodowcy, jak i SP stawiały przede wszystkim na suwerenność pojmowaną w kontrze wobec Zachodu, szczególnie wobec UE. Jak na razie jednak Unia jest głównym sojusznikiem Polski w sprawie sankcji, pomocy (również militarnej) dla Ukrainy, wsparcia dla Polski zmagającej się z falą uchodźców. Problem konfliktu na linii Warszawa–Bruksela odszedł na dalsze miejsca, więc trudniej go też teraz politycznie eksploatować, co stanowiło podstawę działalności zarówno współpracowników Zbigniewa Ziobry, jak i narodowców. Po wielkiej wolcie kanclerza Olafa Scholza trudniej jest też krytykować Niemcy, szczególnie, że obóz PiS zmianę stanowiska szefa rządu w Berlinie stara się pokazać jako wielki sukces polskiej dyplomacji i efekt stanowczego tonu premiera Mateusza Morawieckiego podczas sobotniej wizyty. Nie da się twierdzić, że Polska odniosła sukces, zmieniając niemiecką Ostpolitik, a równocześnie krytykować Niemcy za to, że nie zmieniły swego podejścia do Rosji.
Czytaj więcej
Wydałem polecenie, aby polska prokuratura wszczęła śledztwo w związku ze zbrodnią wojny napastniczej, której ofiarą padła Ukraina - poinformował we wtorek minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Choć radykalna prawica zawsze sobie znajdzie jakiś powód do ataku na Berlin, teraz, gdy wyborcy raczej szukają jedności, solidarności ze strony Zachodu, straszenie powstaniem IV Rzeszy, federalizacją UE, utratą przez Polskę suwerenności na rzecz Brukseli to nie jest coś, co by rezonowało politycznie. Chwilowo społeczne emocje są takie, że tematu polexitu nie ma. Dla PiS to dobra wiadomość, ale dla grających na tej nucie ziobrystów czy konfederatów to zła wiadomość.
Warto też pamiętać, że część środowisk prawicowych grała antyukraińską nutą, odnosząc się czy to do nierozliczonych zaszłości historycznych, czy to do różnic etnicznych czy ekonomicznych. Ale w sytuacji, gdy w społeczeństwie dominuje współczucie i chęć niesienia pomocy naszym wschodnim sąsiadom, znów na tę politykę nie ma zapotrzebowania.