Puczyści, kimkolwiek byli, popełnili wiele błędów. Jednym z poważniejszych było przekonanie, że we współczesnym demokratycznym społeczeństwie można zrobić wojskowy przewrót tak jak kiedyś, w latach 60. czy 80. XX wieku. Wystarczy znienacka zająć lotniska, stacje telewizyjne, budynki rządowe i ogłosić przejęcie władzy.
Tymczasem odcięty od ośrodków władzy Erdogan, który spędzał urlop nad Morzem Egejskim, nadał swoje orędzie do narodu przez smartfon, łącząc się z dziennikarzami CNN Turk. Wezwał Turków, by wyszli na ulice i walczyli o demokrację. Pokazał, że żyje, i zapewnił, że wraca do Stambułu, ucinając pogłoski, iż uciekł prywatnym samolotem do Niemiec. Dla przebiegu wydarzeń w Turcji był to moment przełomowy.
To kolejny przykład na to, jak bardzo rewolucja cyfrowa zmieniła dynamikę polityki we współczesnym świecie. Media społecznościowe, internet, nowe narzędzia komunikacji odgrywają coraz większą rolę i wpływają na losy państw oraz aktorów sprawujących rządy. Dyktują przełomowe decyzje, współtworzą krytyczne sytuacje. Tzw. arabska wiosna, Euromajdan, szturm migrantów z północy Afryki i Bliskiego Wschodu na Europę czy całkiem ostatnio Brexit – są to różne wydarzenia o przełomowym znaczeniu dla Europy oraz nieprzewidywalnych skutkach, u podstawy których leży nowa rzeczywistość cyfrowej rewolucji. A teraz mamy Turcję.
Ponad 500 lat temu rewolucja Gutenberga całkowicie zmieniła sytuację polityczną Europy. Przyniosła humanizm we Włoszech i we Francji, reformację w Niemczech, demokrację szlachecką w Polsce, Europie zaś – krwawą wojnę religijną w XVII wieku. By opanować nową rzeczywistość, stworzono nowożytne państwo i absolutystyczną władzę. Obecna rewolucja cyfrowa ma jeszcze dalej idące konsekwencje, których w tej chwili nie sposób przewidzieć.
Autor jest profesorem Collegium Civitas