Jednym z najsłynniejszych bon motów ostatnich lat rządów Platformy Obywatelskiej były słowa minister Elżbiety Bieńkowskiej. Jej „sorry, taki mamy klimat" w reakcji na sparaliżowanie przez zimę ruchu pociągów wywołało polityczne tsunami. Bieńkowska stała się bohaterką niezliczonej ilości memów, kto mógł na czele z Donaldem Tuskiem odcinał się od arogancji władzy okazanej przez „cesarzową" rządu. I może to fakt, że za oknem spadł właśnie pierwszy śnieg, a jeszcze chyba bardziej ostatnie decyzje polskiego rządu w reakcji na sytuację epidemiczną, wywołały we mnie ogromną nostalgię do tamtych słów. Wyrażoną w nieroztropny z medialnego punktu widzenia sposób, ale za to całkowicie realistyczną definicję polityczności.
Sztuki podejmowania tragicznych nieraz wyborów, którą coraz częściej zastępuje przedstawienie polegające na sprawianiu pozorów wszechmocności. Bieńkowska przyznała osiem lat temu, że są rzeczy, na które nie ma wpływu. Że potrzeby, na jakie musi odpowiadać polityk, są nieograniczone, natomiast zasoby, narzędzia, dzięki którym odpowiedzi tej może udzielić, zawsze będą niewystarczające. Polityka musi więc polegać na roztropnym graniu takimi kartami, jakie ma w zanadrzu. Zbyt wysokie licytowanie może skończyć się katastrofalną plajtą. Dokładnie taką, z jaką mamy do czynienia od niemal dwóch lat.
Najlepiej chyba podsumowała jej istotę francuska filozof Chantal Delsol w tekście dla „Le Figaro" sprzed ponad roku: „Rządzącym obce jest pojęcie tragizmu i dlatego nie znajdują klucza do obecnej sytuacji. Kłamią, bo w swych mózgownicach rozpieszczonych dzieci mają zapisane, że rządy mają być wszechmocne. A jak nie są, to muszą udawać wszechmoc. Nie zrozumieli, że kłamstwo zabija skuteczniej niż przyznanie się do niemocy".
Kolejne posunięcia rządów są w coraz mniejszym stopniu odpowiedzią na faktyczną sytuację epidemiczną, zamiast tego skupiają się na zarządzaniu społecznymi emocjami. Sprawianiu pozorów, napinaniu muskułów. Więcej niż z polityką ma to jednak ze sztuką iluzji. Zadaniem obywateli musi być w tej sytuacji zajrzenie pod kapelusz, z którego rządzący wyciągają kolejne obostrzenia i restrykcje. Pytanie, uporczywe i wytrwałe, o planowane efekty, zakładane cele oraz realność tych założeń. Rozliczanie polityków nie ze sztuki sprawiania pozorów, tylko rządzenia. Sorry, taką mamy rzeczywistość.