Tymczasem problemy narastały lawinowo. Medialna miłość do Platformy czyniła tę partię ślepą na to co się dzieje w tej części Polski, którą zarówno partia jak i media uznawały za nieinteresującą i godną pożałowania. Wraz z nieposkromionym bogaceniem się elit coraz większa część społeczeństwa czuła się odrzucona.
To dlatego nagrania polityków PO przez kelnerów w restauracji „Sowa i przyjaciele” zrobiły takie wrażenie. Potwierdziły niezbicie wyalienowanie czołówki PO. Symbolem stały się ośmiorniczki, ale jeszcze bardziej dewastujące były słowa Elżbiety Bieńkowskiej, że za 6 tys. pracuje tylko idiota albo złodziej. W tamtym czasie 6 tys. było pensją dla większości Polaków nieosiągalną.
Innym dowodem alienacji było wprowadzanie regulacji, które umacniały degresywną stawkę podatkową – im ktoś więcej zarabiał tym płacił mniej. A równocześnie osłabiano ochronę pracowniczą. Regulacje wręcz zachęcały do tworzenia jednoosobowych firm, które świadczyły pracę dawniej etatową. Przedsiębiorcy ponosili mniejsze koszty, ludzie pozornie lepiej zarabiali, równocześnie tracąc ochronę socjalną i finansową w trakcie choroby i uprawnienia emerytalne.
Lista podobnych błędów jest bardzo długa. Otworzyła ona nie tylko drogę PiS do władzy, ale także możliwość zbudowania z TVP maszyny propagandowej rządzącej partii. Chodzi nie tylko o to, że brak zabezpieczeń prawno-finansowych stworzył łatwą drogę do przejęcia mediów publicznych, ale także polityka PO stworzyła bardzo szeroką publiczność gotową na przekaz, który serwuje im Jacek Kurski.
Przejęcie władzy przez PiS było powrotem do polityki realnej. Polityki, która rozpoznaje potrzeby ludzi i je realizuje, nie zaś odpowiada na wykreowany przez siebie obraz medialny. Co więcej była to polityka dotrzymywania obietnic wyborczych, co w polskiej polityce było czymś kompletnie nowym.