W dodatku rok temu, bojąc się fatalnych skojarzeń, rząd Prawa i Sprawiedliwości nie zdecydował się na wprowadzenie żadnej formy stanu nadzwyczajnego w czasie walki z pandemią. Dlatego opinia publiczna i opozycja mają prawo mieć wątpliwości, stawiać pytania o adekwatność środków itp.
Tymczasem rządowa propaganda próbuje nakreślić prostą oś podziału: kto Polskę kocha, ślepo popiera władzę i nie ma najmniejszych wątpliwości, słysząc o pomyśle wprowadzenia stanu wyjątkowego. A kto stawia pytania, ma wątpliwości, ten staje po stronie Putina i Łukaszenki, którzy prowadzą „hybrydowy atak" na Polskę. To nie tylko niemoralne, ale też głęboko dzielące nasze społeczeństwo zachowanie.
Owszem, taka narracja jest rządzącym na rękę. Lęk i poczucie zagrożenia to czynniki, które sprawiają, że obywatele przestają patrzeć na to, co im się w działaniach władzy nie podoba, lecz raczej myślą o tym, by się schować pod jej skrzydła. Nie jest więc też przypadkiem, że w ostatnich sondażach poparcie dla PiS-u rośnie. Stąd też trudno nie zadać pytania, czy rząd wprowadza stan wyjątkowy po to, by zabezpieczyć obywateli przed niebezpieczeństwem, czy może bardziej po to, by właśnie atmosferę podgrzać? Nie jest tajemnicą, że plany partii rządzącej nie wypaliły, Polski Ład staje się raczej obciążeniem dla PiS-u niż koniem pociągowym, sprawa większości sejmowej pozostaje po wyrzuceniu Jarosława Gowina kwestią otwartą, nie wspominając już o inflacji, która pożera oszczędności Polaków. PiS nieraz pokazywał, że potrafi używać wszystkich metod, by odwracać uwagę opinii publicznej od swych problemów, nic więc dziwnego, że takie pytania pojawiają się dziś. I nie można ich zbywać stwierdzeniem, że kto je stawia, ten realizuje scenariusze pisane cyrylicą.
Lęk i poczucie zagrożenia to czynniki, które sprawiają, że obywatele przestają patrzeć na to, co im się w działaniach władzy nie podoba, lecz raczej myślą o tym, by się schować pod jej skrzydła
Tym bardziej że jeśli idzie o bezpieczeństwo Polski, to PiS ma sporo za uszami. To rząd w ostatnich latach skonfliktował nas z sojusznikami z Zachodu – spieramy się z Berlinem, Brukselą, a ostatnio na listę wrogów dopisał USA.