Pokazał to m.in. w zbiorze esejów „Życie na wyspach", gdzie zastanawia się nad rolą sztuki w czasach zwanych ponowoczesnością. Stawia tezę, że artyści właśnie na „wyspach" kultury wysokiej muszą szukać ucieczki przed erozją wartości i dominacją pieniądza. Niestety ci, którzy na początku lat 90. decydowali o kształcie polskiej transformacji, nie odrobili lekcji Miłosza. Powszechna była wiara, że kultura poradzi sobie sama.
Dziś zbieramy zatrute owoce tamtych zaniechań. Jednym z nich był upadek Teatru Telewizji, instytucji bardzo ważnej, bo dającej możliwość kontaktu ze sztuką sceniczną ludziom, którzy na co dzień nie mają na to szans. A jako że piszę te słowa kilka dni po zakończeniu festiwalu Dwa Teatry, mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że oskarżana o wszelkie możliwe zbrodnie TVP Jacka Kurskiego dokonała czegoś, czego nie mogły zdziałać przez lata kolejne zarządy publicznej telewizji.