Co ciekawe, jest to osoba lubiana przez redaktorów dzielnicowej gazetki, więc zapowiada się ciekawie. Lokatorzy wybierają na dozorcę tego człowieka, wiedząc też, że skupia uwagę lokalnych mediów.
I rzeczywiście. Każdy krok nowego dozorcy jest dostrzegany i opisywany. Lokalna gazetka zamieszcza zdjęcia nowego dozorcy, a to podlewającego klomby, a to czyszczącego śmietniki. Na każdym zdjęciu dozorca uśmiecha się prosto w obiektyw. Nikt nie myśli o tym, że na innych osiedlach też jest czysto, a tamtejsi dozorcy z równym oddaniem podlewają klomby. Z powodu nagłośnienia przez lokalną gazetkę mieszkańcy dzielnicy chętnie odwiedzają osiedle. Dozorca jako postać sławna ustanawia swoim zastępcą zaprzyjaźnioną sąsiadkę.
I nagle, tuż przed kolejnymi wyborami na dozorcę, w jednym z domów pojawił się szczur. Inny lokator też twierdzi, że widział szczura, więc nie wiadomo, czy to jedyny przypadek, czy początek plagi. Mówi się, że zastępczyni wiedziała o istnieniu szczurów, bo pojawił się też u niej, ale dla wygody przemilczała sytuację.
Mimo alarmów dozorca nie reaguje, bo akurat ma sesję zdjęciową do lokalnej gazetki, jak to naprawia dachy, a potem kolejną przy klombach i na placu zabaw. Tymczasem coraz więcej lokatorów twierdzi, że widziało szczura. Zaczyna się nieszczególna atmosfera wokół dozorcy, bo przecież szczury nie zalęgają się tam, gdzie jest zupełnie czysto.
I wtedy właśnie dozorca wywiesza kartkę: „Drodzy Mieszkańcy! Nie będę już Waszym dozorcą. Kocham Was i moje podwórko z całego swojego gorącego serca. Idę startować do Rady Dzielnicy. Robię to z żalem, ale dla Waszego dobra. Im lepsza Rada, tym piękniejsze podwórka. A na nowego dozorcę proponuję swoją sąsiadkę".