Z uwagą przeczytałem tekst Artura Bilskiego [link=http://www.rp.pl/artykul/412224.html]„Polskie wojny propagandowe MON”[/link]. Mam w pamięci poprzednie teksty tegoż autora, w odniesieniu do których dotąd powstrzymywałem się od polemiki. Tym razem niezbędne wydaje mi się przedstawienie faktów, o których zapomina komandor porucznik rezerwy Artur Bilski, absolwent kierunku politycznego Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej z 1990 roku.
„Zapominanie” o nich jest dość dziwne w przypadku osoby przedstawiającej się jako „niezależny analityk ds. bezpieczeństwa”.
Siły zbrojne, niestety, nie mają szczęścia do komentatorów. Oczywiście są wśród nich tacy, którzy potrafią czytelnika pozytywnie zaskoczyć swoją oceną sytuacji lub problemu, zainspirować, a może nawet otworzyć oczy na jakąś kwestię. I takie teksty, także krytyczne wobec wojska, zawsze czytam z zainteresowaniem. Trudno mi się jednak zgodzić na tak częste w podobnych publikacjach uproszczenia, uogólnienia i zaokrąglenia. Mówiąc o wojsku, mówimy bowiem również o życiu i śmierci.
Niestety, także pan Bilski w niedopuszczalny sposób „zaokrągla”. Według niego w Iraku zginęło blisko 30 Polaków. Ja mówię: w Iraku zginęło 28 naszych rodaków, w tym 22 żołnierzy. Mówię o dokładnej liczbie, ponieważ byłem i dowodziłem w Iraku i dla mnie pomiędzy śmiercią 28 a 30 Polaków nigdy nie będzie „blisko”. Do dzisiaj czuję ból po śmierci moich podwładnych i strach przed tym, co mogłoby się jeszcze wtedy wydarzyć. (Być może takie zaokrąglanie łatwo przychodzi osobom, które całą swoją służbę wojskową pełniły w organach prasowych i kadrowych oraz na ciepłych posadkach w MON).
W imieniu tysięcy polskich żołnierzy, którzy ryzykowali i wciąż codziennie ryzykują życie w śmiertelnie niebezpiecznych misjach zagranicznych, od autorów publikacji o wojsku domagam się wiedzy i odpowiedzialności. A nie uprawiania prywatnej wojny z Ministerstwem Obrony Narodowej i jego szefem. Czytając tekst komandora Bilskiego, szukam jakichś dowodów „analizy” i „niezależności” i niestety trudno mi je znaleźć. Postaram się pokrótce, za pomocą faktów, zaprezentować zatem rzeczywisty stan rzeczy.