Dlaczego ateiści powinni bronić krzyży

Mamy sporo przykładów reżimów, które twierdziły, że równość jest ważniejsza od wolności i wymaga wyrzeczeń. Krzyże zrywali Stalin, Mao i Fidel Castro, od niszczenia świątyń zaczynali Kim Ir Sen i Pol Pot – pisze publicysta

Publikacja: 11.01.2010 23:59

Dlaczego ateiści powinni bronić krzyży

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Może to moda, potrzeba rozgłosu, może przekora, ale na pewno nie troska o demokrację i wolności osobiste stoi za żądaniem usunięcia krzyża z urzędu miejskiego w Świnoujściu. Sąd pewnie będzie rozważał sprawę latami, po nim kolejne instancje i wreszcie Europejski Trybunał Praw Człowieka. Ten, zgodnie z duchem postanowienia w sprawie krucyfiksów we włoskich szkołach, pewnie uzna krzyż ze Świnoujścia za szkodliwe społecznie zło.

[srodtytul]Skończyć z szacunkiem[/srodtytul]

W przypadku włoskich szkół Trybunał odrzucił argumenty, że krucyfiks jest częścią narodowego godła Włoch, że jest nierozerwalnie związany z historią tego kraju, jego kulturą i tradycją. Nie dał także wiary argumentom, że „w obliczu Boga wszyscy jesteśmy równi”, że amerykańscy abolicjoniści, że księża ukrywający Żydów, że Matka Teresa z Kalkuty.

[wyimek]Katolicy, podobnie jak muzułmanie, w Europie przegrywają wojnę propagandową. Trudno dziś zdecydować, kto potrzebuje ochrony: ateiści czy wierzący[/wyimek]

Teraz i my możemy się spodziewać, że zdaniem europejskiego sądu, którego prawa zobowiązało się wypełniać 47 państw, krzyż w Świnoujściu „będzie aktem pogwałcenia praw mniejszości religijnych”, a bohaterem ten, kto w ich obronie wystąpił.

Idąc dalej tym tropem – skoro demonstrowanie uczuć religijnych w miejscach publicznych jest pogwałceniem praw mniejszości, to automatycznie stanowi zagrożenie dla fundamentów demokracji. Władze Świnoujścia i wszystkie inne, które bronią krzyża, są więc automatycznie podejrzane jako organ niedemokratyczny. Przy takiej interpretacji możemy sobie nawet wyobrazić prosty test, jakiemu powinien być poddany każdy kandydat na dowolny urząd: czy będziesz walczył o usunięcie krzyża ze szkół, miejskich urzędów i obiektów publicznych.

Dziś taka deklaracja wydaje się nam absurdalna. Ale zarówno konsekwentna pod tym względem argumentacja europejskich sądów, jak i popularni w Europie tzw. nowi ateiści w tym właśnie kierunku popychają interpretację unijnych swobód i wolności osobistych.

Prof. Richard Dawkins, od lat wzywający do zwalczania religii, tego „niebezpiecznego nonsensu”, nie tylko domaga się usunięcia krzyży z budynków publicznych, ale i trzymania ich daleko od miejsc, w których mogą być oglądane przez postronnych przechodniów: „Skończmy wreszcie z tym cholernym szacunkiem!” – pisał.

[srodtytul]Akt przemocy[/srodtytul]

Katolicy, podobnie zresztą jak muzułmanie, w Europie przegrywają wojnę propagandową. Trudno dziś tak naprawdę zdecydować, kto tu jest mniejszością i kto potrzebuje ochrony: ateiści czy wierzący.

Nie da się rozdzielić prawa do demonstrowania przekonań religijnych od prawa do demonstrowania przekonań politycznych. Czy mamy więc zakazać dzieciom w szkole mówienia o polityce? Jak pogodzić zakaz demonstrowania krzyża w obiektach publicznych z prawem do przemarszu parady gejów publicznymi ulicami? Jak zdecydować, które przekonania można głosić, a których nie?

Nie mamy w historii ani jednego przykładu zrywania symboli religijnych przez demokratyczne rządy głoszące tolerancję i gwarantujące wolności osobiste. Mamy natomiast sporo przykładów reżimów, które twierdziły, że równość jest ważniejsza od wolności i wymaga wyrzeczeń. Krzyże zrywał Stalin, po nim Mao, Fidel Castro, od niszczenia świątyń zaczynali Kim Ir Sen i Pol Pot.

Amerykańskie instytucje potrafiły jakoś rozwiązać problem, nie ingerując w to, co w miejscach publicznych chcą demonstrować obywatele. Szopka bożonarodzeniowa obok menory czy gwiazda Dawida w okresie świątecznym przed urzędem miejskim w wielu miejscowościach kraju nie obrażają niczyich uczuć religijnych.

Historia uczy nas jeszcze jednego: wiara nie znika wtedy, kiedy rządy chcą ograniczać prawo do manifestowania uczuć religijnych. Przeciwnie, wybucha ze zdwojoną siłą i dzieje się tak od czasów pierwszych chrześcijan. Wojny religijne nie wybuchały w epokach tolerancji, ale wtedy, gdy jedna strona usiłowała narzucić jedyną właściwą wiarę pozostałym.

Tych, którzy jak Dawkins wierzą, że na ziemi zapanuje wieczny pokój, jeżeli przestaniemy tolerować insygnia wiary, czeka przykre zaskoczenie. Nie dlatego, że wiara jest dziś w Europie czy Ameryce tak silna. Ale dlatego, że najmniejsza próba ingerowania i odbierania przez państwo raz nadanych praw, zrywania krzyży, których większość z nas nawet nie zauważała w szkolnych salach czy urzędach miejskich, jest demonstracją groźniejszą niż krzyż wiszący tam latami. Jest aktem przemocy i upokorzenia wcale nie mniejszego niż zatykanie krzyży w miejscach innej wiary.

[i]Autor był redaktorem naczelnym tygodnika „Newsweek Polska” i wiceprezesem wydawnictwa Polskapresse. Współpracuje z „Rzeczpospolitą”[/i]

Może to moda, potrzeba rozgłosu, może przekora, ale na pewno nie troska o demokrację i wolności osobiste stoi za żądaniem usunięcia krzyża z urzędu miejskiego w Świnoujściu. Sąd pewnie będzie rozważał sprawę latami, po nim kolejne instancje i wreszcie Europejski Trybunał Praw Człowieka. Ten, zgodnie z duchem postanowienia w sprawie krucyfiksów we włoskich szkołach, pewnie uzna krzyż ze Świnoujścia za szkodliwe społecznie zło.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?