Już ładnych parę lat temu postanowiłem sobie więcej nie czytać publicystyki politycznej Andrzeja Romanowskiego z tej prostej przyczyny, że autor ten ma poważne problemy z panowaniem nad swoimi emocjami. Tak bardzo chce, że wywodzi swoje dziwne myśli z zupełnie dowolnych przesłanek. Jest to publicystyka tyleż skrajna w ocenach, co intelektualnie jałowa.
[srodtytul]Kilkaset stron donosów [/srodtytul]
Romanowskiemu wszystko kojarzy się z lustracją. Gdyby zaczął od problemów NFZ, i tak skończyłby na lustracji. Dla Romanowskiego lustracja to jest skaranie boskie (czego nie dość świadomy jest nawet episkopat Polski), plaga, która padła na nasze społeczeństwo i konsekwentnie niszczy je u samych podstaw. Każda forma lustracji jest gwałceniem praw człowieka, IPN należy zaorać – takie poglądy Romanowski głosi od lat. Jak powiadam, od pewnego czasu uznałem za zbędne zapoznawanie się z nimi, chociaż okrzyki zatroskania Andrzeja Romanowskiego o stan polskiej demokracji niszczonej przez lustratorów dochodzą moich uszu niekiedy pośrednio – przez przypadkiem zobaczony tytuł w gazecie czy przez jakiś smakowity cytat.
Tym razem („Z wolnością źle, z godnością dramat”, „Gazeta Wyborcza” z 16 – 17 stycznia 2010 r.) było podobnie, tyle że ktoś streścił mi tekst Romanowskiego akurat w punkcie dotyczącym Sabiny Kaczmarskiej. U Romanowskiego wszystko jest możliwe – pomyślałem zrazu realistycznie. Ale potem, zachowując – jak się okazało: niesłusznie – resztki wiary w to, że profesor UJ nie postradał do końca rozumu, postanowiłem rzecz sprawdzić u źródła. Mój rozmówca twierdził bowiem, że pod piórem Romanowskiego Kaczmarska była ofiarą lustratorów, a jej kontakty z SB – „bodaj zupełnie niewinne”. Nie uwierzyłem, że Romanowski mógł tak napisać. Nie uwierzyłem, bo znam akta TW „Targowska”/ „Strzelec”/„Jesion” zawierające kilkaset stron jej donosów (IPN Kr 009/7936).
A jednak! A jednak Romanowski potrafił jeszcze raz mnie zaskoczyć. Napisał dokładnie tak, jak to zapamiętał mój rozmówca. Ubolewając nad poniewieraniem godności ludzkiej w dzisiejszej Polsce, podał kilka przykładów osób, których konfidencką przeszłość ujawniono.