Nagonka medialnej sfory

Piotr Zaremba w artykule "Nazwijmy go pisowcem" ("Rzeczpospolita", 19.02) słusznie bierze w obronę Michała Karnowskiego przed wyeksplikowanym w tytule pomówieniem.

Aktualizacja: 21.02.2010 00:15 Publikacja: 21.02.2010 00:01

Bronisław Wildstein

Bronisław Wildstein

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

[b][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2010/02/21/nagonka-medialnej-sfory/" "target=_blank]Skomentuj[/link][/b]

Sprowadzenie dziennikarza do roli partyjnego propagandzisty odbiera mu jego fundamentalną, zawodową kwalifikację. Publicysta musi mieć poglądy na temat zjawisk, którymi się zajmuje — ich brak dopiero powinien budzić niepokój — ale winien cechować się niezależnością. Musi prezentować krytyczny dystans do politycznych instytucji. Partyjna afiliacja taki wyklucza.

Przypadek Karnowskiego jest jednak egzemplifikacją szerszego problemu, który stanowi o patologii mediów i całego życia politycznego naszego kraju. Normalnie funkcjonujące media powinny wykorzystywać argumenty opozycji, aby przygwoździć władzę i domagać się wyjaśnienia podnoszonych przez jej politycznych konkurentów wątpliwości. Nikt tak jak oni nie potrafi wychwycić błędów przeciwników, rozbieżności ich deklaracji i działań, niekonsekwencji. Oczywiście, poważne media odwołują się do uzasadnionych argumentów, a nie demagogii, której zawsze w życiu politycznym pełno.

Nikomu nie przyszłoby do głowy, aby w zachodniej Europie czy w Stanach Zjednoczonych oskarżać dziennikarzy o posługiwanie się argumentami opozycji wobec władzy, ani tym bardziej pomawiać ich z tego powodu o propagandę partyjną.

W Polsce różnica zaczyna się już w punkcie wyjścia. To dziennikarze wyszukują rzeczowe argumenty, a partie walczą ze sobą głównie na poziomie haseł i retoryki. Można zarzucać PiS-owi, że nie przeprowadza głębokiej, merytorycznej krytyki rządu Tuska. Inna sprawa, że działa w nienormalnej sytuacji.

PO przy współpracy dominujących mediów udało się zdelegitymizować opozycję, a co więcej, przybić tym, którzy do tego procederu się nie dołączyli, stempel pisowców. Mamy więc kolejną odsłonę "Świętoszka III RP czyli hipokryzji triumfującej". To tych, którzy nie przyłączyli się do stadnej nagonki — procederu, który dyskwalifikuje dziennikarzy — dyskwalifikować się usiłuje. Właśnie to dotknęło obecnie niezależnego dziennikarza, Karnowskiego.

Medialna sfora nie czuje żadnego zażenowania, że ostentacyjnie działa wspólnie z władzą i na rzecz jej interesu. Natomiast dziennikarze, którzy odważą się krytykować rząd i płyną pod prąd, stygmatyzowani są jako propagandziści opozycji. W tym stanie rzeczy władza nie musi tłumaczyć się z błędów i pomyłek i odpowiadać na kłopotliwe pytania. Może wybierać sobie wyłącznie wygodnych rozmówców, których najostrzejsza kwestia brzmieć będzie: dlaczego rządzący nie zrobili wreszcie porządku z opozycją i nie dorżnęli watahy?

[b][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2010/02/21/nagonka-medialnej-sfory/" "target=_blank]Skomentuj[/link][/b]

Sprowadzenie dziennikarza do roli partyjnego propagandzisty odbiera mu jego fundamentalną, zawodową kwalifikację. Publicysta musi mieć poglądy na temat zjawisk, którymi się zajmuje — ich brak dopiero powinien budzić niepokój — ale winien cechować się niezależnością. Musi prezentować krytyczny dystans do politycznych instytucji. Partyjna afiliacja taki wyklucza.

Pozostało 85% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?