Polityka i dyplomacja to sztuka rzeczy realnych. W obecnej sytuacji naszym wymiernym instrumentem nacisku na władzę w Mińsku jest możliwość zablokowania kredytów niezbędnych do dalszego funkcjonowania państwa. By nie doprowadzić do wzrostu zależności i pogłębienia zadłużenia względem Rosji, opłacanego zawsze daleko idącymi koncesjami, Białoruś nie obejdzie się bez zewnętrznej pomocy z UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Twarde stanowisko Kremla, jego zakusy na strategiczne gałęzie białoruskiego przemysłu, drenaż sektora bankowego i przejęcie sieci przesyłowych surowców energetycznych skonfrontowane z dążeniem Łukaszenki do zachowania wpływów i formalnej władzy oznacza dla nas w niedalekiej przyszłości kolejne rokowania z Mińskiem. W tej sytuacji zachodnia gotowość przekazania transz kredytów powinna być poprzedzona poważnymi ustępstwami reżimu w zakresie praw politycznych, wolności mediów, wzajemności we współpracy gospodarczej i gwarancji niezależności organizacji polskich. Oznacza to czytelne przyjęcie zasady warunkowości w relacjach z Mińskiem, którą wcześniej postulowałem wobec Ukrainy.
Jeżeli szukać błędów w dotychczasowym podejściu, to właśnie w tym, że otwarcie Polski i instytucji zachodnich na reżim nie było jednoznacznie warunkowane długofalowymi zmianami, lecz jedynie początkowym wypuszczeniem więźniów sumienia na wolność. Musimy konsekwentnie wysyłać czytelne sygnały do Łukaszenki, społeczeństwa białoruskiego i mniejszości polskiej. To wymaga dialogu, a nie zamykania się. Właściwą reakcją nie są sankcje izolujące Białoruś i uderzające w gospodarkę, ale stworzenie czytelnych i weryfikowanych warunków przyznania pomocy. To istotne rozróżnienie.
Dziś ponowne izolowanie reżimu w Mińsku może doprowadzić jedynie do regresu naszych relacji dwustronnych i ułatwi dominację kapitału rosyjskiego na białoruskich rynkach. Obecne wydarzenia na Białorusi paradoksalnie mogą się przyczynić do wypracowania spójnej i stanowczej polityki warunkowości wobec Mińska.
Kluczowym momentem w białoruskim kalendarzu politycznym będą zbliżające się wybory lokalne. Warunkiem pomocy Unii i MFW powinno być zagwarantowanie przejrzystości zasad głosowania i uczestnictwa w tych wyborach, zaprzestanie represji wobec niezależnych mediów, zerwanie z łamaniem praw obywatelskich oraz zwrot ZPB zawłaszczonego majątku, a tym samym uznanie wyboru Andżeliki Borys. Wypracowanie takiego stanowiska na forum Unii nie będzie łatwe, ale jedynie w ten sposób można uzyskać wpływ na białoruskie władze, które już latem zaczną się borykać z płynnością finansową i koniecznością zrobienia zapasów na zimę.
Tym razem to Polska może skorzystać z okazji, by być ambasadorem unijnych wartości. Legitymację do tego daje nam prześladowanie naszych rodaków, ale nie po to, by tylko ochronić polskie interesy. Zróbmy to, by się upomnieć o wartości nadrzędne i wspólne wszystkim, którzy na Białorusi chcą żyć jak wolni Europejczycy! Wtedy żaden wolny naród nie odmówi nam poparcia.
Autor jest publicystą i politykiem, był członkiem m.in. Unii Demokratycznej oraz Prawa i Sprawiedliwości, obecnie jest europosłem Platformy Obywatelskiej