Minister sprawiedliwości z definicji jest funkcją polityczną, choćby dlatego, że jest członkiem rządu. Jeżeli sprawuje jednocześnie funkcję prokuratora generalnego, to instytucja prokuratury siłą rzeczy staje się organem politycznym. Tak być nie powinno.
Nie bez przyczyny ustawa o prokuraturze zakazuje prokuratorowi jednoczesnego bycia członkiem partii. Nie zmienia to jednak faktu, że prokuratorami generalnymi zostawali w Polsce czynni politycy, a nawet – jak w przypadku Wiesława Chrzanowskiego – politycy, którzy pełnili funkcję przewodniczącego partii.
Upolitycznianie prokuratury zaczęło postępować w okresie, kiedy ministrem sprawiedliwości był obecny prezydent Lech Kaczyński. Wówczas mieliśmy do czynienia z ręcznym sterowaniem prokuraturą, co wielokrotnie jako ówczesny rzecznik praw obywatelskich zarzucałem Lechowi Kaczyńskiemu.
To zaś, co działo się za czasów urzędowania Zbigniewa Ziobry, było jawnym łamaniem podstawowych praw i zasad. Bo jak inaczej nazwać sytuację, gdy prokurator generalny indywidualnie podejmował decyzje o wszczynaniu bądź niewszczynaniu postępowań, kierując się wyłącznie interesem własnej partii (przypomnijmy decyzję ministra Ziobry w głośnej sprawie taśm Renaty Beger). Ponieważ nader często mieliśmy do czynienia z takimi czysto politycznymi decyzjami prokuratora generalnego, dziś jasno widać potrzebę rozdzielenia tych instytucji.
Z konstytucji wynika wy-raźnie, że odpowiedzialność za bezpieczeństwo wewnętrzne państwa ponosi rząd. I nawet jeśli oddzielimy funkcje ministra sprawiedliwości od prokuratora generalnego, to nic się w tej kwestii nie zmieni. Rząd będzie po prostu dysponował innymi instrumentami, które przewiduje projekt ustawy. Prokurator generalny co roku będzie musiał składać zarówno w Sejmie, jak i w Senacie sprawozdanie, które będzie podlegało ocenie ministra sprawiedliwości. Oba dokumenty będą przedmiotem debaty. Jeżeli Sejm i Senat odrzucą sprawozdanie prokuratora generalnego, to premier może wystąpić o jego odwołanie. Jest to zatem istotny element sprawowania kontroli rządu i władzy ustawodawczej nad polityką karną państwa.