Zamieszanie wokół kontaktów Pawła Kowala z WSI to dla większości komentatorów przede wszystkim okazja do potępienia Prawa i Sprawiedliwości. Co do tego nie ma dyskusji – obecna reakcja na zarejestrowanie Kowala przez oficera wywiadu, jak i wcześniejsze nieumieszczenie go w raporcie o likwidacji WSI drastycznie różni się od sposobu potraktowania wielu innych, niezwiązanych z PiS osób, których związki ze służbami były nie mniej albo jeszcze bardziej wątpliwe niż w wypadku Kowala. Ale hipokryzja polityków PiS boli mnie w tej sprawie mniej niż to, że za ich sprawą postulat rozliczenia działań wojskowych specsłużb w III RP został sprowadzony do żałosnej karykatury.
[srodtytul]Na tropie zagadek[/srodtytul]
Mimo oczywistych słabości raportu Macierewicza nawet w nim widać, że WSI angażowały się w działania, w które angażować się nie powinny. Więcej niż z owego raportu domyślać się możemy dzięki badaniom historyków. Wiemy już dziś o istnieniu w peerelowskim wywiadzie utajnionej struktury o kryptonimie „Y”, powołanej w celu organizowania funduszy na działalność służb, których zdychająca PRL nie była w stanie utrzymać z budżetu państwa. Wiemy, iż grupa ta zajmowała się organizowaniem w kraju i za granicą działalności przestępczej i jej nadzorowaniem.
Nie jest chyba nieuprawnione domniemanie, że wobec zaniechania jakichkolwiek zmian w służbach wojskowych po roku 1989 uczestniczący w takim procederze oficerowie po prostu stawali na czele mafii i rozkręcali jej działalność na niewyobrażalną wcześniej skalę, jak również to, że wobec braku jakichkolwiek weryfikacji w służbach wykorzystywane były do tego ich struktury i możliwości.
Trudno obecności ludzi wywiadu PRL w czołówce biznesu, w powstających w III RP prywatnych mediach elektronicznych etc. nie uznać za okoliczność znaczącą. Nie można lekceważyć problemu spenetrowania służb peerelowskich przez sowieckie. Bez wątpienia jesteśmy na tropie zagadek, których wyjaśnienie bardzo by się Polsce przysłużyło.