Zacznijmy od przypomnienia słów Edmunda Burke’a: „Złe prawa są najgorszym rodzajem tyranii”.
„Tak jak kiedyś cierpieliśmy z powodu zbrodni, tak obecnie cierpimy z powodu praw” – to z kolei jakże aktualne słowa Tacyta.
Nie do przecenienia jest w tym zakresie rola Trybunału Konstytucyjnego jako negatywnego ustawodawcy, który przez swoje orzeczenia usuwa z systemu owo złe prawo, przepisy niezgodne z normami konstytucji, co z kolei tworzy obowiązek stanowienia norm spełniających standardy konstytucyjne; obowiązek spoczywający na ustawodawcy i innych podmiotach dysponujących prawem inicjatywy ustawodawczej.
Dotychczasowe doświadczenia nie świadczą jednak, mówiąc enigmatycznie, o należytej determinacji administracji rządowej w wykonywaniu zaleceń płynących z orzecznictwa Trybunału. Do jednej z największych bolączek podnoszonych przez poprzedniego i obecnego prezesa Trybunału należy zaliczyć problem niewykonywania orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Władze do tego powołane mają najwyraźniej w nosie swój konstytucyjny obowiązek, skoro na wykonanie czeka już ok. 130 orzeczeń Trybunału.
Z powodu zagrożeń, jakie dla praw i wolności obywatelskich stwarza ta sytuacja, również jako rzecznik praw obywatelskich podejmuję – od początku 2007 roku – działania mające na celu wpływanie na zmianę tego stanu. Prowadzę w tej sprawie obfitą korespondencję z marszałkiem Sejmu, prezesem Rady Ministrów i poszczególnymi ministrami, a także prezesem Trybunału, z którym powinna nas łączyć również w tym zakresie ścisła współpraca.