Chrześcijanie też mogą zarabiać duże pieniądze

- Każdego dnia w naszych firmach przechodzimy test, jakimi jesteśmy chrześcijanami. Odpowiadamy nie tylko za siebie, ale też za zatrudnionych przez nas pracowników – tłumaczą John Roth i Jack Carew, działacze katolickiego stowarzyszenia biznesmenów Legatus

Aktualizacja: 17.04.2008 01:39 Publikacja: 17.04.2008 01:37

Chrześcijanie też mogą zarabiać duże pieniądze

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Legatus to międzynarodowe stowarzyszenie skupiające katolickich liderów biznesu. Po co milionerom taka organizacja?

John Roth: Bo to pomaga nam wzmacniać naszą wiarę. Pomysł stworzenia Legatusa zrodził się po spotkaniu miliardera Toma Monaghana z papieżem Janem Pawłem II w 1987 roku. Dziś Legatus liczy już 1200 członków na całym świecie. Do organizacji należą ludzie, którzy zmagają się z podobnym problemami, są odpowiedzialni nie tylko za siebie, ale też za swoich pracowników, a ponadto mają podobną wrażliwość moralną i wierzą w Jezusa Chrystusa. Wszyscy jesteśmy świadomi, że skoro jesteśmy katolikami, to chrześcijańskie przykazania obowiązują nas także – a może przede wszystkim – w pracy, bo tam spędzamy najwięcej czasu. I tam każdego dnia przechodzimy test na to, jakim jesteś chrześcijanami.

Jack Carew: Staramy się wzajemnie motywować do tego, by prowadzić nasze firmy zgodnie z zasadami etyki chrześcijańskiej. Z tego wynika nasz stosunek do pracowników, nasz szacunek dla nich, zaufanie i sprawiedliwe ich wynagradzanie. Czujemy się za nich bezpośrednio odpowiedzialni, także za ich rodziny i dzieci. Dlatego naszym celem jest także utrzymywanie firm w takim stanie, abyśmy nie musieli wyrzucać na bruk naszych pracowników. W mojej firmie pracuje ponad 50 osób. Razem z żoną dopilnowaliśmy, aby dzieci każdego z pracowników mogły pójść do college’u, aby rodziców było na to stać.

Czy jednak przez tę wierność zasadom nie tracicie jako biznesmeni? Jak skutecznie rywalizować na rynku z konkurentami, których jedyną zasadą jest brak jakichkolwiek zasad?

John Roth: Mój znajomy, także członek Legatusa, biznesmen z Kalifornii, który zajmuje się produkcją sprzętów kuchennych, w pewnym momencie zauważył, że jego konkurenci zaczynają stosować nową taktykę reklamową, zachęcając do kupna lodówek za pomocą półnagich panienek. Specjaliści także jego przekonywali, że to dobra strategia, ale odrzucił ich propozycję, choć wiedział, że może na tym stracić. Dziś jednak jego firma jest dowodem, że warto być przyzwoitym i żyć w zgodzie ze swoimi przekonaniami. W ciągu pięciu lat podwoił majątek, zostawiając w tyle całą konkurencję, a jego obroty wzrastają o 10 – 12 proc. rocznie. To, że jesteś chrześcijaninem, nie oznacza, że nie możesz być kompetentny, odnosić sukcesów i zarabiać dużych pieniędzy. Bóg daje nam pewne talenty i jeśli ich nie wykorzystujemy, marnujemy boży dar. Jeśli Bóg dał mi możliwość zarobienia dużych pieniędzy, chce, bym dzięki nim mógł uczynić coś dobrego.

Na świecie, szczególnie w Europie, następuje szybka sekularyzacja. Czy ludzie tacy jak wy nie należą do minionej epoki?

John Roth: W dzisiejszym świecie, nie tylko w środowiskach biznesowych, trzeba mieć odwagę, aby być katolikiem, żeby postępować i żyć według zasad wiary.

W mojej firmie pracuje ponad 50 osób. Razem z żoną dopilnowaliśmy, aby dzieci każdego z pracowników mogły pójść do college’u – mówi Jack Carew

Jack Carew: Mam wrażenie, że my, mieszkańcy USA, jesteśmy bardziej otwarci, jeśli chodzi o religijność niż Europejczycy. Nie boimy się o tym rozmawiać, nawet jeśli wyznajemy różne religie. W Europie ludzie mówią o Bogu, religii, wierze tak, jakby się czegoś wstydzili. Na przykład Irlandczycy, wiem to, bo moja matka pochodzi z Irlandii, ukrywają swoją wiarę. Uważają, że picie guinnessa jest fajnym sposobem na podkreślenie swojej tożsamości, ale już rozmowy o Bogu fajne nie są. Kiedy podróżuję i mówię głośno o tym, że jestem praktykującym katolikiem, ludzie na ogół milczą.

Przez wieki panowało przekonanie, że katolicyzm nie sprzyja bogaceniu się społeczeństw. To wyznania protestanckie były postrzegane jako sprzyjające zarabianiu pieniędzy.

John Roth: Naprawdę panowało takie przekonanie? Moim zdaniem nie ma żadnego związku między tym, jaką religię wyznajesz, a tym, ile pieniędzy zarabiasz. Moja firma zajmowała się produkcją metali ciężkich, pracujący w niej robotnicy na widok kobiet pracujących w naszym biurze zaraz zaczynali gwizdać i rzucać nieprzyzwoite komentarze. Wystarczyło jednak jedno upomnienie, że w tej firmie takich zachowań nie tolerujemy. I oni to rozumieją. Rozumie to także mój wspólnik, który jest protestantem, ale ma podobną do mojej hierarchię wartości i podobne podejście do życia. To nic, że doszliśmy do tego innymi drogami. Kiedyś zaproponowałem mu nawet, aby zawierzyć naszą firmę opiece Najświętszego Serca Jezusa. Zapytał tylko, co to oznacza. Kiedy mu wyjaśniłem, zgodził się.

Jack Carew: Nie robi różnicy czy jesteś protestantem, żydem czy katolikiem. Jeśli pracujesz ciężko i uczciwie, każdy prędzej czy później to doceni. Pracowałem kiedyś w wielkiej nowojorskiej firmie, gdzie byłym jedynym katolikiem wśród żydów i nigdy nie usłyszałem z tego powodu żadnego złego słowa. Trzeba po prostu dobrze wykonywać swoje obowiązki. Religia nie będzie ci przeszkadzać, jeśli jesteś otwartą, godną zaufania, pracowitą, uczciwą osobą.

Czy Legatus nie jest przypadkiem elitarnym stowarzyszeniem milionerów, którzy spotykają się, aby załatwiać interesy i zawierać przydatne znajomości? Zwłaszcza że aby zostać członkiem, trzeba spełniać wyśrubowane warunki finansowe.

John Roth: Niektórym może się tak wydawać. Nawet część amerykańskich biskupów postrzegało to początkowo jako problem. Szybko jednak zrozumieli, że jesteśmy po ich stronie, że mogą liczyć na naszą pomoc przy budowie kościołów, wspieraniu ruchów pro-life, akcji charytatywnych, załatwianiu jakichś formalności.

Co do kryteriów finansowych, to taki był zamysł naszego założyciela, który sam – mając firmę o wartości 3 miliardów dolarów – ustanowił finansowe kryterium członkostwa w wysokości (wówczas) co najmniej 2 milionów dolarów. Ważniejsze jest jednak drugie kryterium, czyli bycie praktykującym katolikiem. Przy czym nie wystarczy, że chodzisz co niedzielę do kościoła na mszę, liczy się to, jak głęboko wierzysz i czy jesteś w stanie żyć swoją wiarą.

Ale właściciel małego sklepiku spożywczego na rogu, choćby nie wiem jak bardzo był wierzący, i tak nie ma szans.

John Roth: Chcemy, by nasza organizacja zrzeszała ludzi, którzy trochę w życiu przeszli, którzy wiedzą, czym jest odpowiedzialność, zmagali się z wieloma krytycznymi sytuacjami, są dojrzalsi, bardziej świadomi swojej pozycji i tego, jak do niej doszli. Często ludzie, którzy stawiają pierwsze kroki w biznesie, zachłystują się nowymi możliwościami, ulegają pokusom: piękne kobiety, drogie samochody, imprezy, alkohol. Tacy ludzie muszą jeszcze wiele przejść, aby zrozumieć, co jest w życiu najważniejsze.

Czy uda się stworzyć oddział Legatusa w Polsce?

John Roth: Nie mam wątpliwości, że w Polsce Legatus ma szansę się rozwinąć. Nie zmienia to jednak faktu, że martwię się o Polskę. Dostrzegam u was bezkrytyczne przyjmowanie nie najlepszych wzorców z Europy Zachodniej. Mam nadzieję, że wiara Polaków jest na tyle silna, że przezwycięży te trudności. Modlę się za Polskę co tydzień od ponad 60 lat, odkąd moja matka zapoczątkowała domową tradycję odmawiania różańca w intencji okupowanej Polski.

Jack Carew - członek stowarzyszenia Legatus. Jest założycielem Carew International, globalnej organizacji szkoleniowej z siedzibą w Cincinnati, w stanie Ohio. Autor dwóch książkowych bestsellerów: „You’ll Never Get No For An Answer” i „The Mentor, 15 Keys To Success In Sales, Business, and Life”, które znalazły się na liście najlepiej sprzedających się książek „New York Timesa”, „USA Today” i „Wall Street Journal”.

Rz: Legatus to międzynarodowe stowarzyszenie skupiające katolickich liderów biznesu. Po co milionerom taka organizacja?

John Roth: Bo to pomaga nam wzmacniać naszą wiarę. Pomysł stworzenia Legatusa zrodził się po spotkaniu miliardera Toma Monaghana z papieżem Janem Pawłem II w 1987 roku. Dziś Legatus liczy już 1200 członków na całym świecie. Do organizacji należą ludzie, którzy zmagają się z podobnym problemami, są odpowiedzialni nie tylko za siebie, ale też za swoich pracowników, a ponadto mają podobną wrażliwość moralną i wierzą w Jezusa Chrystusa. Wszyscy jesteśmy świadomi, że skoro jesteśmy katolikami, to chrześcijańskie przykazania obowiązują nas także – a może przede wszystkim – w pracy, bo tam spędzamy najwięcej czasu. I tam każdego dnia przechodzimy test na to, jakim jesteś chrześcijanami.

Pozostało 89% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?