– Jeżeli rzeczywiście był to zamach, prawdopodobnie właśnie tak zostało to przeprowadzone. Sabotaż. Zresztą to jest dobry argument na rzecz „wersji sowieckiej”. Gdyby rzeczywiście zrobili to Brytyjczycy albo jacyś inni fachowcy, to założyliby po prostu bombę i samolot eksplodowałby nad Zatoką Biskajską. Nie zostałby po nim ślad i można byłoby powiedzieć, że liberatora zestrzelił jeden z niemieckich myśliwców, które urządzały tam wówczas nocne łowy. Zbrodnia doskonała.
– Panie profesorze, jaki motyw mieli bolszewicy, skoro Sikorski był gotów iść z nimi na ugodę?
– Oni mieli już wtedy inne plany niż porozumienie z rządem w Londynie. Od stycznia 1943 roku Stalin szykował swoją własną ekipę złożoną z polskich komunistów. Związek Patriotów Polskich, który później przerodził się w PKWN. U boku Armii Czerwonej zaczyna zaś powstawać armia Berlinga. W tej sytuacji chodziło mu o osłabienie prawowitych polskich władz na emigracji.
– Rząd rzeczywiście został osłabiony, premierem został jeszcze bardziej uległy Stanisław Mikołajczyk. Ale zabijając Sikorskiego, Stalin mógł się przecież obawiać, że zastąpi go ktoś, kto wprowadzi ostry kurs wobec Sowietów. Generałowie Kazimierz Sosnkowski albo Władysław Anders.
– Z dokumentów wynika, że Stalin bardzo się interesował tym, co działo się w polskim Londynie. Był doskonale poinformowany. Jeżeli zaś chodzi o schedę po Sikorskim, to Mikołajczyk był przecież wicepremierem i emigracyjnym przywódcą największego polskiego stronnictwa politycznego – PSL. Czyniło go to naturalnym kandydatem na premiera.
– Istnieją poszlaki, że w polskim rządzie w Londynie na stanowiskach ministerialnych byli sowieccy agenci. Czy po śmierci Sikorskiego agentura się uaktywniła, żeby spowodować takie, a nie inne rozdanie polityczne?
– Niespecjalnie w to wierzę. My, Polacy, zawsze mamy tendencję do przeceniania jakiś ciemnych mocy, doszukujemy się wszędzie konspiracji i spisków. Oczywiście jest w tym sporo prawdy, ale nie idźmy za daleko. Mikołajczyk po śmierci Sikorskiego był jego oczywistym następcą.
– Żaden z bardziej konserwatywnych polityków nie był brany pod uwagę?
– Na stanowisko wodza naczelnego tak. Został nim Sosnkowski. Ambicję, aby zająć to stanowisko, miał również Anders, który Sosnkowskiego, podobnie jak wcześniej Sikorskiego, miał – mówiąc delikatnie – w nosie.
– Ale jeżeli to prawda, że Brytyjczycy nie tylko nie zabili Sikorskiego, ale również nic nie wiedzieli o zamachu...
– ...i go nie chcieli!
– ... to jak wytłumaczyć ich skandaliczne zachowanie w sprawie dokumentów dotyczących śmierci generała?
– Nie powiedziałbym, że skandaliczne. Dużo mówi się o tych mitycznych teczkach Sikorskiego, które nigdy nie ujrzały światła dziennego. Ja wszystkie dokumenty, które zostały odtajnione, oglądałem w 2001 roku. Od tej pory nic nowego się nie ukazało. Myślę, że Anglicy do pewnego stopnia byli tą śmiercią zażenowani. Trudno im było przyznać, że pod ich nosem NKWD dokonało sabotażu. Obawiali się, że ujawnienie tych faktów doprowadziłoby do pogorszenia ich stosunków z Sowietami.
– Ale przecież od zbrodni minęło już 65 lat. Związek Sowiecki dawno nie istnieje, a stanowisko Wielkiej Brytanii nadal jest dwuznaczne.
– To nic nadzwyczajnego. Tak samo było w przypadku raportu Foreign Office na temat zbrodni katyńskiej, który światło dzienne ujrzał dopiero kilka lat temu.
– Ale gdyby chodziło tylko o ich poczucie „zażenowania”, czy Brytyjczycy byliby aż tak ostrożni? Tam musi być coś kompromitującego.
– Ja w to nie wierzę. Nie powtarzajmy, że cały czas wszyscy zachowują się wobec nas skandalicznie, a my jesteśmy wieczną ofiarą. Czytałem brytyjskie dokumenty dotyczące śmierci Sikorskiego i nie ma w nich nic sensacyjnego.
– Czy rzeczywiście wszystko odtajniono?
– Proszę zadzwonić do brytyjskiej ambasady w Warszawie, porozmawiać z rzecznikiem prasowym i go o to zapytać. Z tego, co wiem nie ma już nic utajnionego.
– Brytyjczycy po śmierci generała robili problemy z wydaniem ciała, potem zabronili polskim władzom otwierania trumny. Czy to nie jest zacieranie śladów?
– Może rzeczywiście ich działania były niefortunne. Wszystko można jednak wyjaśnić. Premier Donald Tusk powinien napisać oficjalny list do Gordona Browna i zapytać go, czy wszystkie dokumenty dotyczące śmierci generała Sikorskiego zostały odtajnione, i zaproponować, żeby urządzić w Londynie i Warszawie ich wystawę. Być może powinno się również powołać specjalną komisję złożoną z historyków, taką jak nasza komisja ds. polsko-brytyjskiej współpracy wywiadowczej, która raz na zawsze przecięłaby wszelkie spekulacje. Na razie bowiem są teorie, ale nie ma faktów.
– Czy to dobrze, że ciało generała zostanie ekshumowane?
– Dobrze, bo gdy się okaże, co jest w środku, ludzie przestaną snuć spekulacje. Na pewno w czaszce generała nie będzie ran postrzałowych. Ewentualnie może być zmiażdżona lub mieć dziurę od nogi polowego łóżka, które znajdowało się w samolocie. Wiele osób, które wierzą w rozmaite spiskowe teorie, po otwarciu trumny poważnie się rozczaruje. Nie znajdą w niej kul i prochu.