Ale uważam, że rząd PiS w przeciwieństwie do rządów i SLD, i Platformy był rządem ideowym. Choć ja tej ideowości nie popieram, bo robił bezustanny bałagan, dzielił ludzi. Niemniej...
Niemniej był to rząd, który czegoś chciał?
Niewątpliwie tak. Chociaż jak się weźmie pod uwagę pragmatyzm w tworzeniu koalicji z LPR i Samoobroną, to ta ideowość nie jest już taka krystaliczna. Niemniej czołowi politycy PiS rzeczywiście byli politykami idei. Ale wprowadzali kraj w stan nienormalny.
W przeciwieństwie do tego politycy Platformy nie są politykami idei, tylko opinii publicznej. Jest to rząd bardzo normalny, który ma strasznie mało odwagi na robienie czegokolwiek.
Czy można było inaczej?
W jakim znaczeniu?
Losów środowiska Unii.
Na pewno można było inaczej. Nie jestem Kubusiem Fatalistą, który mówi, że jeśli tak się stało, to było to tak zapisane.
Jak można było inaczej?
Z całą pewnością można było postawić określone polityczne priorytety i je realizować. Zamiast być partią ogólnonarodową, ogólnobudżetową.
A posunięcia z ostatnich lat? Zmiana Unii Wolności w Partię Demokratyczną i utworzenie z SLD koalicji Lewica i Demokraci?
Partia Demokratyczna była pomysłem na formację liberalno-demokratyczną. Ale cały pomysł był oparty na tym, że premier Marek Belka rozwiąże swój rząd. Niestety, uległ prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu i tego rządu nie rozwiązał, a w konsekwencji także parlamentu.
Co wtedy by było?
Mielibyśmy pewnie 10 – 12 proc. w wyborach, bo partia, która doprowadziła do odejścia niepopularnego rządu, niewątpliwie uzyskałaby dobry wynik.
Jak partia, która nie była w parlamencie, miała doprowadzić do jego rozwiązania?
Miał to zrobić premier Belka, który był w Partii Demokratycznej. Ale tego nie zrobił, bo się przestraszył. Natomiast błędem rzeczywistym był pomysł połączenia się z rozsądną częścią SLD.
Z jednej strony był rewolucyjny PO – PiS, bo PO praktycznie nie istniała, to, co mówiła, było odbiciem głosu PiS. A z drugiej skorumpowany SLD. Uznaliśmy, że w tym niszczącym polskie życie polityczne podziale, który zresztą trwa do dzisiaj, jest dobry moment na lewicowo-liberalną formację z udziałem wartościowej części SLD. Ten pomysł okazał się co najmniej przedwczesny. Bo to oznaczało utratę tożsamości środowiska Unii.
To skąd się wziął ten nietrafny pomysł na LiD?
Z diagnozy sytuacji. Z pragmatyzmu, ponieważ samodzielnie byliśmy bez szans. Też nieco z naiwnej wiary, że SLD zrozumiał, dlaczego poniósł klęskę, i stał się normalną partią polityczną. Tymczasem tam wygrał cyniczny bezideowy aparat.
Co będzie dalej?
Gdybym zawsze wiedział, co będzie dalej, to nie rozmawiałbym z panią, tylko był przynajmniej posłem.
Ostatnio pojawiły się informacje, że Demokraci łączą się z SdPl?
Nie widzę powodu, by wchodzić drugi raz do tej samej rzeki. Jednak współpraca z SdPl ma pewne podstawy merytoryczne i przyszłość. Gdy słucham Dariusza Rosatiego, w dużej mierze podzielam jego poglądy. Jest zwolennikiem liberalnej gospodarki, a jednocześnie społecznego myślenia o niej. Ale SdPl jest daleka od jednolitości, są tam nurty bardzo mocno lewicowe.
Nie będzie współpracy w najbliższych wyborach do europarlamentu?
Mam nadzieję, że koalicja z SdPl, formacja liberalno-społeczno-lewicowa, zostanie zawarta. To rozsądny pomysł. SLD jest formacją bezideowego komunistycznego aparatu, a SdPl chciała się z tego wyzwolić.
Ale się chyba nie wyzwoliła?
Nigdy nie mieliśmy tak naprawdę okazji tego sprawdzić.
Oprócz Rosatiego są inni politycy do wzięcia: Andrzej Olechowski, Włodzimierz Cimoszewicz?
Nie rozumuję kategoriami „do wzięcia”. Trzeba próbować szukać wspólnych punktów programu, wspólnych wartości i dogadywać się.
Jan Lityński jest przewodniczącym Rady Politycznej Partii Demokratycznej. W czasach PRL jeden z liderów opozycji demokratycznej, członek KOR i doradca „Solidarności”. Polityk Unii Demokratycznej, Unii Wolności oraz Partii Demokratycznej, współtwórca koalicji Lewica i Demokraci (SLD, SdPl, PD, UP)