Moje porównanie kilku dziennikarzy, między innymi Wildsteina, Pospieszalskiego, Lichockiej, Rybińskiego, Ziemkiewicza, do dziennikarzy stanu wojennego i publicystów Marca ,68 było niestosowne, przesadne i krzywdzące. Bardzo ich za to przepraszam.
[srodtytul]Zawód i rozczarowanie[/srodtytul]
Nie znaczy to, że nie podtrzymuję wielokrotnie formułowanych zarzutów, że ich programy i publikowane teksty są moim zdaniem bardzo często stronnicze, tendencyjne, nieuczciwe, zaangażowane politycznie po stronie jednej partii politycznej i jako takie niespełniające wymagań rzetelnego dziennikarstwa. Debaty telewizyjne prowadzone przez ww. charakteryzują się przede wszystkim zaangażowaniem samego prowadzącego po jednej stronie i nieudzielaniem stronie przeciwnej głosu w takim samym wymiarze jak swoim zwolennikom.
Ale stan wojenny, a przede wszystkim Marzec ,68 były czymś całkowicie innym niż wolna Polska, druga strona nie miała wówczas żadnej możliwości obrony ani polemiki, była zniesławiana całkowicie dowolnie i bezkarnie. W stanie wojennym istniał co prawda już drugi obieg, ale trudno mówić o jakiejkolwiek równości szans, w dodatku argumentem rozstrzygającym był pokój przesłuchań SB i sala sądowa.
Dziś sytuacja jest całkowicie inna i dlatego raz jeszcze dotkniętych tym krzywdzącym porównaniem dziennikarzy bardzo przepraszam. Przeprosiłem ich już dwukrotnie: w Radiu RMF FM i w telewizji Polsat News. Myślę, że wystarczy. Okolicznością łagodzącą może być ustawiczne zniesławianie mnie i wypisywanie, delikatnie mówiąc, rzeczy niezgodnych z prawdą na mój temat, zwłaszcza przez panów Ziemkiewicza i Rybińskiego, oraz głębokie rozczarowanie w odniesieniu do pani Lichockiej i pana Pospieszalskiego. Uważałem ich naiwnie za ludzi zdolnych do niezależnego myślenia, a nie w partyjnych kategoriach interesów PiS. W takim przypadku zawód i rozczarowanie dyktuje czasami słowa przesadnie ostre i niesprawiedliwe.