Opozycja straciła dwanaście miesięcy

W polskim życiu publicznym coraz więcej miejsca zajmą ludzie urodzeni po 1989 roku – w nowej, wolnej Polsce. Ani Prawo i Sprawiedliwość, ani Sojusz Lewicy Demokratycznej nie mają im dzisiaj nic do zaproponowania - pisze Igor Janke

Publikacja: 31.12.2008 03:01

Igor Janke

Igor Janke

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

To był rok bardzo kiepskiej polityki. A raczej jej braku. Dotyczy to przede wszystkim rządzących, ale w niewiele mniejszym stopniu opozycji. Mimo że Prawo i Sprawiedliwość utrzymało swoją – mimo wszystko – mocną pozycję w sondażach, był to kiepski rok dla tej partii. Sukces jest jeden – utrzymanie poparcia. Ale tak jak w przypadku PO – w dużej mierze jest on zasługą braku poważnej alternatywy.

[srodtytul]Język Jarosława[/srodtytul]

PiS nie przedstawiło niczego, co w jakikolwiek sposób ożywiłoby wizerunek ugrupowania. Konsekwentnie krytykuje we wszystkim rząd, niezależnie do tego, czy rząd robi coś dobrze czy źle. To nic nowego – wcześniej robiło tak SLD, potem Platforma. Ale ta marność polityki nazywana „wilczym prawem opozycji” jest kontynuowana.

Porażką PiS jest sytuacja w mediach publicznych, gdzie do dziś czkawką odbijają się pokrętne interesy z LPR i Samoobroną. Sukcesem – to, że w okolicach Radia Maryja nie wyrósł im poważny konkurent, a Marek Jurek dalej jest na marginesie. To daje niemal pewność, że choć PiS może być w przyszłości marginalizowane, to ma spory, twardy prawicowy elektorat.Wewnątrz partii nie dzieje się zbyt dobrze. Wielokrotnie zapowiadane otwarcie na inteligencję nie nastąpiło, a język Jarosława Kaczyńskiego powoduje, że – z bliżej nieznanych powodów – partia coraz skuteczniej buduje sobie negatywny elektorat w tych kręgach.

Prezes i jego doradcy co jakiś czas zapowiadają, że teraz pojawią się nowe osoby, że PiS pokaże inną twarz, ale głośno słychać ciągle ten sam twardy język Jarosława Kaczyńskiego. Prezes ma ciągle ten sam przekaz, jakby nie zauważył, że oczekiwania i marzenia wyborców mocno się zmieniły. Że kończy się rok 2008, a nie 2004. Że od PiS coraz bardziej odwracają się ludzie młodzi, że i tak słabiutkie zaplecze intelektualne nadal chudnie.

Partia zapowiada budowanie instytutów i think-tanków, ale – podobnie jak w Platformie – to ciągle sfera projektów, a nie realnych instytucji. Lider partii konsekwentnie pozbywa się wyrazistych, samodzielnie myślących polityków, a władza wodza staje się coraz potężniejsza.Ale PiS i tak utrzymuje duże poparcie, czego nie można powiedzieć o drugiej opozycyjnej partii – SLD.

Dziś widać, że rozbicie koalicji LiD nie było ucieczką do przodu. Jeszcze bardziej pogrążyło Sojusz, osłabiło go i zewnętrznie, i wewnętrznie. Starych, wysłużonych, postkomunistycznych liderów zastąpiły nowe siły, ale te nowe siły, mimo że okazały się pozbawione obciążonej ciężarem przeszłości, pozbawione jednak zostały atrakcyjnej wizji.

[srodtytul]Charyzma Grzegorza[/srodtytul]

Wojciech Olejniczak nie był wyrazistym przywódcą, ale powoli się uczył. Zastąpił go Grzegorz Napieralski, który ma jeszcze mniej charyzmy. Coraz słabsza partia rozgrywa co prawda czasem sprawnie gierki w parlamencie i jak to często w przypadku niewielkich ugrupowań odgrywa rolę języczka u wagi, ale nie buduje tym poparcia elektoratu. Nie ma żadnego nowego przekazu – poza takim, że plącze się w intrygach z PiS albo PO.

W ciągu całego roku najbardziej wyrazistym gestem lewicy było pochylenie się nad losem Wojciecha Jaruzelskiego i oddanie hołdu twórcy stanu wojennego. To zachowanie było dość spektakularne, ale trudno uwierzyć w to, żeby porwało młodzież.

Dla lewicy ciągle nie ma w Polsce dobrych wiatrów. Postkomuniści mający swoje korzenie w poprzednim systemie siłą rzeczy raczej muszą chudnąć. Tym bardziej że – podobnie jak PiS – nie umieją zaproponować młodym ludziom czegoś porywającego. A jeśli dodać do tego wewnętrzne skłócenie, podziały, próby tworzenia nowych formacji i wojnę między dwoma słabymi liderami – to obraz nie jest zbyt optymistyczny dla tej partii i dla tego środowiska.

Jedynym wyrazistym politykiem w tym środowisku jest Włodzimierz Cimoszewicz, ale on zdaje się – widząc kiepskie perspektywy – nie bardzo chce się wyrwać ze swojej cichej i wygodnej puszczy na kolejną polityczną wojnę, która znów może go mocno poturbować.

Partie opozycyjne nie wykorzystały dobrze tego roku. Zadziwiające, bo rząd Platformy wydaje się idealnym celem do precyzyjnych ataków. Utrzymujące się bardzo wysokie poparcie dla partii Tuska wynika przecież nie z błyskotliwej polityki gabinetu PO – PSL, ale ze słabości opozycji i braku atrakcyjnej alternatywy. W polskim życiu publicznym coraz więcej miejsca zajmą ludzie urodzeni po 1989 roku – w nowej, wolnej Polsce. Ani PiS, ani SLD nie mają im dzisiaj nic do zaproponowania.

To był rok bardzo kiepskiej polityki. A raczej jej braku. Dotyczy to przede wszystkim rządzących, ale w niewiele mniejszym stopniu opozycji. Mimo że Prawo i Sprawiedliwość utrzymało swoją – mimo wszystko – mocną pozycję w sondażach, był to kiepski rok dla tej partii. Sukces jest jeden – utrzymanie poparcia. Ale tak jak w przypadku PO – w dużej mierze jest on zasługą braku poważnej alternatywy.

[srodtytul]Język Jarosława[/srodtytul]

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?