[b]Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/gabryel/2009/03/12/zaklinanie-weza-walutowego/" "target=_blank]blog.rp.pl/gabryel[/link][/b]
Polska ze swymi gwałtownie rosnącymi ostatnio ambicjami szybkiego zastąpienia złotego euro znajduje się teraz gdzieś między Słowacją a Łotwą. Między Słowacją używającą od niedawna wspólnej waluty a zagrożoną bankructwem Łotwą, która stara się o jej przyjęcie od dawna i od ponad trzech lat tkwi w korytarzu walutowym ERM2.
Oczywiście Polska powinna przyjąć euro, a wcześniej – zgodnie z wymogami – wprowadzić złotego do korytarza walutowego ERM2. Jednak twierdzenie, że euro rozwiąże problemy polskiej gospodarki – a takie wrażenie można odnieść, przysłuchując się głosom niektórych publicystów – jest nieporozumieniem.
Bo czy rozwiązało problemy któregokolwiek z państw? Na przykład ogromnie zadłużonych i wciąż na potęgę zadłużających się Włoch. Nie wspominając o pogrążonych w głębokiej recesji Irlandii i Grecji. Ale także znacznie sprawniej rządzonych, a więc i lepiej sobie radzących Niemiec i Francji.
Owszem, wspólna waluta dobrze służy gospodarkom tych krajów, których władze żelazną ręką dzierżą finanse publiczne i potrafią utrzymać niską inflację; stymuluje rozwój handlu oraz integrację rynków finansowych. Ale przecież nawet tych państw nie była i nie jest w stanie ochronić przed recesją.