Najważniejszą przyczyną obecnej bardzo ostrej wojny o obchody rocznicy – nie tyle o ich miejsce, ile o treść – jest podział Polaków. Z jednej strony jest większość, która – przy różnych pretensjach – akceptuje zmiany, jakie w dwudziestoleciu zaszły w Polsce, i kształt ustrojowy kraju, który stworzyliśmy. To są Polacy, którzy chcą żyć w takiej mniej więcej Polsce, jaka jest. To nie są tylko ci, którzy zyskali na transformacji. Ten aspekt ma znaczenie, ale nie tylko on wyznacza, gdzie kto się sytuuje.
I jest druga część Polaków, mniejszość, moim zdaniem góra jedna czwarta społeczeństwa (a więc też dużo), której Polska po roku 1989 nie odpowiada. Oni chcieliby "Polski dla Polaków", zwróconej ku sobie i nieufnej światu zewnętrznemu, "silnego państwa", w którym wolności obywateli nie ograniczałyby władzy przed działaniem "dla ich dobra", w którym mogliby liczyć na opiekę państwa, choćby mizerną, gdy sami nie zapewniają bytu sobie i rodzinie. Mówiąc inaczej, bardziej leżałaby im Polska niezbyt brutalnego, za to opiekuńczego zamordyzmu, ubrana w orły, sztandary, defilady wojskowe i w politykę historyczną, jak w wierszyku "Kto ty jesteś? Polak mały".
Ten podział był zawsze. Trzecia RP go odziedziczyła. On przez lata nie wysuwał się na czoło, bo z różnych powodów Polska "Polaka małego" nie mogła odnaleźć politycznej reprezentacji, wizji, pod którą by się skupiła, choć wielokrotnie dawała znać o swoim istnieniu. Dlatego, że nie była politycznie skoncentrowana, obchody 10. rocznicy 1989 r. były znacznie bardziej zgodne, że przypomnę zorganizowaną wspólnym wysiłkiem prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, rządu Jerzego Buzka i środowisk bliskich Tadeuszowi Mazowieckiemu imprezę na Zamku Królewskim w Warszawie poświęconą pierwszemu rządowi niekomunistycznemu.
[srodtytul]Zadać cios Platformie [/srodtytul]
Dziś jest to niemożliwe. Ów fundamentalny podział narodu (na dwie grupy, z których każda stoi przy swojej Polsce; przy Trzeciej jedni, a przy Czwartej Rzeczypospolitej drudzy; i przy wyrażających ich partiach, głównie Platformie Obywatelskiej oraz Prawie i Sprawiedliwości), kiedyś stłumiony wysunął się w końcu przed inne podziały. Wtedy rozpoczęła się wojna o ustrój kraju, o kształt Polski, o pamięć przeszłości.
Do momentu rozstrzygnięcia tej wojny została zawieszona zwykła polityka i zwykły demokratyczny spór. To zupełnie nowa sytuacja. W natarciu jest "Polska dla Polaków", przez chwilę już u władzy, Polska mniejszości odepchnięta w roku 2007 od sterów państwa przez większość, która nie chce żyć w IV RP, jak ją pokazali i pokazują Kaczyńscy.