Stocznie trzeba było zlicytować

Jeśli rząd będzie nadal oczekiwał za stocznie tak dużej ceny jak dotychczas, to może nie znaleźć dla nich nowych właścicieli – twierdzi Andrzej Sadowski

Publikacja: 08.09.2009 21:31

Andrzej Sadowski

Andrzej Sadowski

Foto: Fotorzepa, dp Dominik Pisarek

Red

Dzisiejszy problem ze sprzedażą stoczni to tylko rezultat ignorowania przez kolejne rządy okresów koniunktury w tej gałęzi gospodarki. Jeszcze nie tak dawno koniunktura w wielu regionach na świecie, zamówienia płynące z Azji sprawiały, że produkcja statków mogła być intratnym przedsięwzięciem. W tamtym czasie łatwiej byłoby nie tylko znaleźć nabywcę, ale również przeprowadzić trudny proces restrukturyzacji.

[srodtytul]Katastrofalny brak następstw[/srodtytul]

Kolejne urzędnicze plany prywatyzacji były jednak ponad rynkową rzeczywistość, w której tylko przez chwilę pojawiają się sensowne możliwości sprzedaży. Rządy wolały płacić ogromne kwoty podtrzymujące nieefektywną działalność, niż rozpoczynać trudny proces zmiany tego stanu. Zamiast z samej tylko Sali BHP Stoczni Gdańskiej zrobić muzeum, zamieniły weń prawie cały przemysł stoczniowy. Obawy rządzących przed demonstracjami i chęć utrzymania swoistej "ciszy przedwyborczej" poskutkowały stworzeniem branży pracy politycznie chronionej. Obecna sytuacja w stoczniach przypomina aforyzm Jerzego S. Leca, że "czyny niezaistniałe powodują katastrofalny brak następstw".

Obecnie, w okresie dekoniunktury trudno się wykazać rządowi nie tyle samą sprzedażą stoczni, ile kwotą, jaką za nie zainkasuje. Wynika to nie tylko z błędnego założenia, że prywatyzacja ma być przede wszystkim źródłem pieniędzy dla budżetu państwa, ale także z obaw przed możliwymi prokuratorskimi zarzutami sprzedaży po zaniżonej wartości. Rząd Niemiec potrafił sprzedawać przedsiębiorstwa za przysłowiową jedną markę, aby tylko znaleźć właściciela gotowego utrzymać jego działalność.

Istotą prywatyzacji, która jest niczym innym jak sprzedażą, jest znalezienie realnego właściciela. Dwie dekady prywatyzacji w Polsce udowodniły, że rząd jest najgorszym z możliwych właścicieli. Zyski z niezwłocznej sprzedaży byłyby większe niż różnica między ostatecznie otrzymaną zapłatą a dotacjami przekazywanymi latami.

[srodtytul]Pieniądze dla pracowników[/srodtytul]

Kolejną przeszkodą w skutecznej sprzedaży stoczni są demonstrujące swoją siłę związki zawodowe. Żaden inwestor nie wyłoży pieniędzy na zakup przedsiębiorstwa wymagającego restrukturyzacji, mając "na pokładzie" związki zawodowe, które są jej przeciwne. Łatwiej znajdował się inwestor tam, gdzie związki zawodowe miały świadomość, że przedłużanie obecności rządu w przedsiębiorstwie prowadzi do jego nieuchronnego upadku.

Warto przy tej okazji zauważyć, że w Polsce historia zatoczyła koło. Coraz częściej dochodzi do strajków podobnych do tych w czasach PRL. Wtedy żądano wyprowadzenia z przedsiębiorstw organizacji partyjnych, dziś żąda się wyprowadzenia rządu. Polskim fenomenem stały się strajki na rzecz prywatyzacji przedsiębiorstw.

Tam jednak, gdzie, zwlekając ze sprzedażą, doprowadzono do zniszczenia przedsiębiorstwa, w pierwszej kolejności pomoc należy się ludziom. Pieniądze podatników rząd powinien przeznaczać na odprawy dla pracowników, a nie na podtrzymywanie upadłych firm.

W celu skutecznej sprzedaży, wolnej od pokus korupcyjnych, istotne jest odejście od negocjacji cenowych w zaciszu ministerialnych gabinetów i kierowania się wycenami dokonywanymi poza rynkiem. Wprowadzenie jako zasady sprzedaży poprzez licytację uchroniłoby rządzących przed pomówieniami i oskarżeniami o korupcję przy prywatyzacji, ale – co ważniejsze – pozwoliłoby na jej zakończenie w niedługim czasie.

[srodtytul]Minister czuwa przy telefonie[/srodtytul]

Doskonale obrazuje to przypadek sprzedaży huty Częstochowa. Polski rząd, ale także i pracownicy, w wyniku wymuszonej i nieformalnej licytacji pomiędzy indyjskim Mittalem a ukraińskim Donbasem uzyskali znacznie więcej niż wcześniej ustalona cena i pakiet socjalny uzgodniony przez urzędników. Ponadto przemysł hutniczy nie należy już do rządu. I wśród permanentnie protestujących pod Kancelarią Premiera pracowników domagających się podwyżek nie ma dziś hutników.

Mieliśmy za to ostatnio inne przedstawienie. Myślę o czuwaniu polskiego ministra skarbu przy telefonie w oczekiwaniu na wiadomość o zapłacie za stocznie. Jak do tego doszło? Z badań nad procesami prywatyzacyjnymi w Polsce, które instytut im. Adama Smitha swego czasu prowadził, wynikało między innymi, że na ogół niezwykle słabo była zabezpieczona egzekucja warunków sprzedaży przedsiębiorstw inwestorom. Jeżeli została podpisana umowa, powinna ona zawierać sankcje za odstąpienie od niej po jej podpisaniu. Wtedy – gdyby się okazało, że popełniono jakieś błędy – nie można byłoby nimi obarczać wyłącznie ministra skarbu.

Sprzedaż stoczni była żelaznym punktem wielu posiedzeń rządu. Premier Donald Tusk z całą pewnością był informowany o podejmowanych przez ministra Aleksandra Grada działaniach. Zapowiadana dymisja ministra mogłaby więc mieć na celu jedynie przerzucenie na niego wyłącznej odpowiedzialności.

[srodtytul]W źle rządzonej ojczyźnie[/srodtytul]

Trudno powiedzieć, jaki będzie dalszy los stoczni, ale jeśli rząd będzie nadal oczekiwał tak dużej ceny, jak dotychczas, to może nie znaleźć dla nich nowych właścicieli. Tym bardziej że kolejne próby sprzedaży kończące się niepowodzeniem będą sygnałem dla ewentualnych inwestorów ze świata, że jest to problematyczna transakcja. A Komisja Europejska prędzej czy później będzie zmuszona odmówić kolejnego przedłużenia terminu, co może spowodować ogłoszenie upadłości stoczni.

Rząd byłby wtedy zmuszony sprzedawać majątek stoczni po kawałku, a to oznacza koniec produkcji statków. Nie byłoby już można oczekiwać od potencjalnych nabywców, że podtrzymają produkcję i przejmą pracowników o wyjątkowych kompetencjach. No cóż – na świecie znane są przypadki zamiany terenów portowych na dzielnice biurowe i mieszkaniowe, które w krajobrazie mają doskonale zakonserwowane dźwigi portowe nadające miejscu wyjątkową atmosferę.

Warto zauważyć, że Komisja Europejska – po latach karmienia jej różnej jakości informacjami dotyczącymi przekazywanej firmom w Polsce pomocy publicznej – już wykazała się daleko idącą wyrozumiałością, godząc się na rządowy plan sprzedaży stoczni. Nie powinniśmy oczekiwać, że polskie stocznie będą traktowane przez Unię Europejską jako przypadek szczególny. Dzisiejsza postawa Komisji nie jest więc karą, a jedynie konsekwencją wcześniej podejmowanych decyzji (lub ich braku) po stronie polskiego rządu. Komisja nie nakazała nam przecież zlikwidowania stoczni, wymagała jedynie albo spłacenia wcześniej udzielonej pomocy publicznej, albo ograniczenia produkcji. Rząd miał możliwość wyboru.

Pamiętajmy jednak, że nawet jeśli stocznie zostaną zlikwidowane – co wcale nie musi nastąpić – to polscy stoczniowcy nadal będą produkować okręty. Polskie tradycje przemysłu stoczniowego mogą przetrwać. Będą kontynuowane wszędzie tam, gdzie dawni pracownicy polskich stoczni podejmą pracę i gdzie będą do produkcji statków lepsze warunki niż w ich własnej, źle rządzonej ojczyźnie.

[i]not.marf[/i]

[ramka]Andrzej Sadowski jest wiceprezydentem Centrum im. Adama Smitha[/ramka]

Dzisiejszy problem ze sprzedażą stoczni to tylko rezultat ignorowania przez kolejne rządy okresów koniunktury w tej gałęzi gospodarki. Jeszcze nie tak dawno koniunktura w wielu regionach na świecie, zamówienia płynące z Azji sprawiały, że produkcja statków mogła być intratnym przedsięwzięciem. W tamtym czasie łatwiej byłoby nie tylko znaleźć nabywcę, ale również przeprowadzić trudny proces restrukturyzacji.

[srodtytul]Katastrofalny brak następstw[/srodtytul]

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?