Ustawa o pracowniczych planach kapitałowych (PPK) od nowego roku stała się obowiązującym prawem. Teraz pora na jej wdrażanie. Już 1 lipca do PPK rozpoczną przystępować największe firmy, zatrudniające 250 i więcej osób. Pierwsze pieniądze na konta uczestników PPK popłyną po podpisaniu przez pracodawców odpowiednich umów z instytucjami finansowymi. Trzeba mieć nadzieję, że w PPK będzie uczestniczyć duża część pracujących. Do przystąpienia do PPK jest uprawnionych ok. 12 mln Polaków.
Z drugiej strony bardzo mocno rezonują ich obawy dotyczące zbiorowego oszczędzania na starość. Nasze doświadczenia z OFE, zwłaszcza ich częściowa nacjonalizacja dokonana przez poprzedni rząd i wysokie opłaty, jakie pobierali zarządzający funduszami bez względu na osiągane wyniki inwestycyjne, budzą falę nieufności. „I tak przyjdą politycy i zabiorą te pieniądze" – czytamy w komentarzach pod artykułami dotyczącymi PPK. „Drugi raz się nie nabiorę" – brzmi inny, często powtarzający się wpis. „Zarobią tylko banksterzy" – oto kolejna próbka emocji.
Nieufność budzi też sam fakt lokowania tych pieniędzy. „Wpłacą wszystko na giełdę i pieniądze przepadną" – kolejny przykład częstych komentarzy. Znakiem zapytania jest także sama opłacalność przystąpienia do PPK. „Teraz dostanę niższą pensję, a w przyszłości nic z tego nie będę miał".
Warto zmierzyć się z tymi lękami. Należy traktować je poważnie – stawką jest przecież to, ile osób będzie dodatkowo oszczędzało na stare lata, ale też podchodzić do nich z pokorą i szacunkiem.
PPK są dobrowolne i odwracalne
W odpowiedzi na te obawy zajmijmy się opisem PPK przez cztery kluczowe dla tego projektu przymiotniki. Na początek „prywatny". Jednym z głównych zarzutów w stosunku do PPK – to właśnie efekt naszych doświadczeń z OFE – jest to, że wcześniej czy później rząd te pieniądze znacjonalizuje. Tyle tylko, że bardzo trudno to sobie wyobrazić. Po pierwsze, pieniądze, które będą trafiać na nasze konta PPK nie są częścią składki emerytalnej. Tak było i jest w przypadku OFE. Ustawodawca nałożył na nas obowiązek wpłacania ponad 19 proc. naszej pensji jako składkę emerytalną i w pewnym momencie doszedł do wniosku, że 12 proc. zostanie w ZUS, a ponad 7 trafi do OFE. Ale to wciąż była składka. Nota bene sądy miały wątpliwość, czy składka do OFE ma charakter prywatny, czy publiczny, dochodząc wreszcie do wniosku, że ten drugi.