[b][link=http://blog.rp.pl/szuldrzynski/2009/11/17/pis-w-butach-unii-wolnosci/" "target=_blank]Skomentuj[/link] [/b]
Najbliższe kilkanaście miesięcy – czyli podwójna kampania wyborcza oraz podwójne wybory – rozstrzygnie o kształcie polskiej sceny politycznej na kolejne lata. Ukształtowany cztery lata temu dwubiegunowy podział sceny politycznej (PiS vs PO) może bowiem się skończyć wraz z kryzysem PiS. Nadchodzą trudne miesiące dla tej partii, która albo odzyska wigor i uda się jej podjąć wyrównaną walkę z PO, albo też podzieli los partii, które przeszły lub właśnie przechodzą do historii.
[srodtytul]Rozpęd i sentyment [/srodtytul]
Wiele wskazuje na to, że Prawo i Sprawiedliwość znalazło się już na tej drugiej drodze – popełniając wszystkie błędy, które doprowadziły do upadku SLD czy Unię Wolności. Z Sojuszem Lewicy Demokratycznej łączy dziś PiS znacznie więcej niż porozumienie dotyczące mediów publicznych i wspólny cel w komisji hazardowej (skompromitowanie Platformy). SLD – partia, która dwukrotnie rządziła Polską – istnieje dziś na scenie politycznej siłą rozpędu i sentymentu sierot po PRL.
Politycy Sojuszu trwają w przekonaniu, że jest dla lewicy miejsce na polskiej scenie politycznej i być może, gdy wahadło społecznych sympatii oddali się od strony prawej – SLD będzie naturalnym tego beneficjentem. Wierząc w konieczność własnego istnienia i czekając, aż nastanie jego czas, Sojusz wegetuje, notując słabiutkie wyniki wyborcze.