Andrzej Kraszewski: Puszczę Białowieską trzeba chronić

Puszcza Białowieska już dawno przestała być sprawą lokalną, jej ochrona jest w interesie ogółu - pisze minister środowiska Andrzej Kraszewski

Aktualizacja: 31.08.2010 22:32 Publikacja: 31.08.2010 18:07

Andrzej Kraszewski

Andrzej Kraszewski

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Red

Dawno, dawno temu, na kontynencie europejskim wielką połać nizin od Atlantyku po Ural pokrywał las. Las ukształtowany jakieś osiem, może dziesięć tysięcy lat temu. Po ostatnim zlodowaceniu stał się idealnym ekosystemem. Samowystarczalny, samoregulujący się cud życia na trzeciej od słońca planecie. Skomplikowany byt złożony z tysięcy elementów, które w kuchni matki natury nieustannie tworzą jego chwieją równowagę. Zapleciony z dziesiątek tysięcy gatunków grzybów, roślin i zwierząt, w tym z setek takich, które istniały tylko tam. Ludzie stanowili wtedy nieopresyjną dla przyrody mniejszość.

Dziś na miejscu, gdzie niegdyś był ten las, stoją Wieża Eiffla, Brama Brandenburska i Kreml. Z tamtego lasu pierwotnego został nam niewielki wycinek: Puszcza Białowieska. Niewielki, ale jedyny taki, jaki nam pozostał. I wiedzą o tym już prawie wszyscy na świecie.

Ludzie późno zdali sobie sprawę, że nie oni tylko są przejawem życia na ziemi. I ustanowili na wszystkich kontynentach parki narodowe, by ochronić różnorodność biologiczną w jej naturalnych siedliskach.

[srodtytul]Samorządność natury[/srodtytul]

Park narodowy to najlepszy sposób ochrony przyrody. To certyfikat poświadczający, że na pewnym obszarze ustanawiamy samorządność środowiska naturalnego, któremu odtąd chcemy się jedynie przyglądać i obserwować, jak natura sama tworzy i sama niszczy. To gwarancja ochrony przed ingerencją człowieka i zachowania form natury i życia w tych niewielu już miejscach, które nie zostały przez niego przeobrażone. Takich miejsc pozostało w Polsce już niewiele. Mamy na terenie Polski tylko 23 parki narodowe, które łącznie zajmują powierzchnię 316 tys. ha, czyli 1 proc. naszego kraju.

Park narodowy jest też ustanowiony w Puszczy Białowieskiej. Szczęśliwym biegiem historii Puszcza od średniowiecza była terenem łowów królów Polski, a w XIX w. carów Rosji. Podlegała ona specjalnej ochronie i nigdy na jej centralnych terenach nie dokonywano wyrębu drzew. Puszcza trwa tam w swej niemal niezmienionej formie, jak przed 8 tysiącami lat. Powierzchnia cennych lasów to około 150 tys. ha przedzielona granicą z Białorusią. Białorusini swoją część – 87,5 tys. ha w całości włączyli do parku narodowego. Po stronie polskiej jest 62,5 tys. ha. Nasz Białowieski Park Narodowy utworzony w roku 1921 zajmuje obecnie powierzchnię zaledwie 10,5 tys. ha, co stanowi 1/6 polskiej części Puszczy. Ostatni raz jego granice udało się poszerzyć 15 lat temu. Od tego czasu pomimo apeli naukowców i organizacji społecznych usiłowania kolejnych ministrów środowiska kończyły się fiaskiem.

[srodtytul]Samorządność ludzi [/srodtytul]

Paradoksalnie, powodem tego jest demokracja. Demokratyczne przemiany spowodowały wiele dobra w różnych dziedzinach, w tym również w ochronie środowiska. Zwłaszcza po wstąpieniu do Unii Europejskiej Polska przyjęła wiele wysokich unijnych standardów ochrony przyrody, czego przykładem są obszary Natura 2000. Obowiązująca w Polsce ustawa Prawo ochrony przyrody w art. 10.2 stanowi, że aby utworzyć nowy park narodowy lub poszerzyć jego teren, potrzebna jest zgoda wszystkich szczebli władz samorządowych na terenach objętych takim projektem. Minister musi więc projekt odpowiedniego rozporządzenia uzgodnić z radą każdej z zainteresowanych gmin, radą powiatu oraz z sejmikiem województwa.

[wyimek]Nikt nie ma monopolu na miłość do puszczy. Ani ekolodzy, ani leśnicy, ani lokalne społeczności [/wyimek]

Od lat podnoszą się głosy, że to mechanizm, który blokuje realnie jakiekolwiek działania w kwestii ochrony przyrody. I rzeczywiście, do roku 1989 zdołano ustanowić 22 parki narodowe, zaś w czasach III Rzeczpospolitej tylko jeden.

To dobrze, że jesteśmy społeczeństwem demokratycznym, bo ludzie powinni mieć wpływ na decyzje ich dotyczące. To mobilizuje, żeby nie narzucać, ale przekonywać i pokazywać korzyści. Wierzę w społeczeństwo obywatelskie, wierzę w dialog i porozumienie. Uważam, że starań o społeczną zgodę na działania nigdy nie jest za wiele. Taki proces ma jednak przed sobą wiele raf. Mamy w kraju zbyt wiele prób narzucania „jedynie słusznych rozwiązań”, przykładów niedotrzymanych umów, a nawet zwykłego warcholstwa, krętactw i wiary w liberum veto. To bardziej psuje demokrację, niż artykuł 10.2.

[srodtytul]Zrozumieć interes [/srodtytul]

Przez ostatnie dwa tysiąclecia na całej planecie interes środowiska przyrodniczego ustępował przed interesem człowieka. Człowiek potrzebował przestrzeni zajmowanej dotąd przez naturę i ten konflikt interesów rozstrzygał bez zmiłowania dla przyrody – przy pomocy topora i ognia. Tego już przynajmniej w Polsce robić nie wolno, choć np. powierzchnia lasów tropikalnych jest nadal uszczuplana w tempie zastraszającym. Interes człowieka polegający na czerpaniu z lasu drewna na opał, budulca na domy, grzybów i jagód, skór i mięsa zwierzyny jest dla lokalnej społeczności istotny i dzisiaj. Nie musi to być w sprzeczności z interesem natury - tak przecież było przez tysiąclecia. Puszczy to nie zaszkodzi, jeśli jest to robione z umiarem i z respektem dla praw przyrody.

To nie cały interes człowieka. Jeszcze 20-30 lat temu pozyskiwało się około 230 tys. m3 drewna rocznie z terenów Puszczy nie objętych ochroną. Drewno wywoziło się do odległych nieraz miejsc. Z eksploatacji drewna w puszczy żyją całe rodziny – leśników i robotników leśnych. Sęk w tym, że chcemy również i te lasy traktować wyjątkowo w nadziei, że w ciągu 200 – 300 lat prastara Puszcza je zaanektuje i przemieni na swoje podobieństwo. Już w bieżącym roku Lasy Państwowe zredukowały pozyskiwanie drewna do poziomu 83 tys. m3, w przyszłym roku leśnicy jeszcze bardziej ograniczą pozyskanie zbliżając się do ilości potrzebnej lokalnej społeczności z jej małymi tartakami i przemysłem drzewnym dającym zatrudnienie.

A co z ludźmi? Trzeba czasu, by ludzie zdali sobie sprawę z tego, że sąsiedztwo takiego skarbu natury to żyła złota, a umiejętne tego wykorzystanie może dać więcej dochodu, niż najbieglejsze operowanie piłą spalinową. Miłośnicy ptaków zostawiają w Ramsar w Turcji ok. 103 mln. USD rocznie za przywilej obserwacji ich zwyczajów. Przy odpowiedniej organizacji i współpracy z zarządem Parku Narodowego lokalna społeczność może ogromnie zyskać, oferując różnorakie usługi miłośnikom natury z całego świata. Bo Puszcza przestała już dawno być sprawą lokalną i jej ochrona jest w interesie świata. To lokalna społeczność powinna zrozumieć. Tyle, że drwala we właściciela biznesu eko-turystycznego nie przemieni się w jeden sezon. To z kolei powinni zrozumieć ekolodzy.

[srodtytul]Białowieski Program Rozwoju dla ludzi i przyrody [/srodtytul]

W sprawie poszerzenia Parku Narodowego na terenie Puszczy rozmowy z zarządami gmin puszczańskich przy udziale starosty trwają już ponad rok. Zostały rozpoczęte przez mojego poprzednika, prof. Macieja Nowickiego w nadziei na poszerzenie Parku o 20 tys. ha. Przejąłem po nim ten program z ogromną radością. Jest to jeden z najbardziej ambitnych i najlepszych projektów przyrodniczych, z jakimi do tej pory miałem do czynienia. Rozmowy z samorządami były trudne. Teraz doprowadziły do pewnego kompromisu, który pozwoli mi poszerzyć Park Narodowy, niestety o mniej niż zakładał profesor, o 11,6 tys. ha. Dziwny to kompromis. To, co udało się wynegocjować, tworzy mapę terenów Parku w trzech oddzielnych kawałkach – trudnych do upilnowania dla zarządu Parku. Blisko połowę z tych terenów tworzą rezerwaty przyrody, a więc tam Puszcza już jest chroniona. I to wszystko za 75 mln zł z całej puli 100 mln, jakie przeznaczyliśmy na Białowieski Program Rozwoju.

Bronię jednak tego kompromisu. Dla mnie najważniejsze, że zostanie osiągnięty. Najważniejsze, że zbudowaliśmy dobre relacje z władzami gmin. Że lepiej się zrozumieliśmy i trochę się polubiliśmy. Niech mi ktoś pokaże większe sukcesy moich poprzedników na tym polu w ostatnim ćwierćwieczu. Nie taję też przed gminami puszczańskimi, że będę naciskał na kolejne rozmowy i na dołączenie pozostałych terenów cennego lasu do Parku. Liczę teraz na pozytywne opinie rad gmin Białowieża, Narewka i Hajnówka, a także rady powiatu hajnowskiego i sejmiku województwa podlaskiego. Przeznaczone dla nich pieniądze zostaną zainwestowane w przedsięwzięcia ochrony środowiska. Ludzie wybudują kolektory słoneczne na dachach, indywidualne oczyszczalnie ścieków, poprawi się kanalizację i zorganizuje się właściwą infrastrukturę gospodarki odpadami. Taka ilość pieniędzy będzie kołem zamachowym lokalnego biznesu, który stworzy ludziom miejsca pracy, zwłaszcza tym, którzy nie będą już pracować w lesie. Gminy przy właściwym zagospodarowaniu tych środków, we współpracy z zarządem Parku, mogą zacząć budować pomyślność swych obywateli opartą na usługach, jakie oferuje światu ten wyjątkowy ekosystem, a nie na produkcji desek. Zresztą lokalne władze już teraz doskonale to rozumieją. Uważam, że dobrze inwestuję te znaczące publiczne pieniądze. I deklaruję, że na tym nie poprzestanę.

Sukces w zgodnym poszerzaniu parku na terenie Puszczy będzie miał i dodatkowe pożytki. Będzie dobrym sygnałem dla samorządów przepięknych Mazur, gmin jurajskich i przedgórza Bieszczad. Tam również są tereny, na których trzeba ustanowić ochronę skarbów przyrody w formie parków narodowych. Muszę się spieszyć, bo bez takiej ochrony nie wytrzymają długo presji człowieka.

[srodtytul]Ważna figura na białowieskiej szachownicy: ekolog [/srodtytul]

Ekologiczne organizacje pozarządowe to jeden z ważnych partnerów społecznej debaty. Ich działania u jednych budzą irytację, inni upatrują w tych ludziach nadziei na przyspieszenie realizacji zasad rozwoju zrównoważonego. Ja od zawsze należałem do tych ostatnich. Wielu z nich to moi studenci i doktoranci. W jakiejś mierze to ja niektórym z nich kształtowałem poglądy na relacje człowiek – natura. Nieraz sam namawiałem ich na radykalizm. Gdy byłem wyłącznie profesorem na Wydziale Inżynierii Środowiska Politechniki Warszawskiej, nie było to trudne. Nie ukrywam, że obejmując stanowisko ministra środowiska najbardziej bałem się granic kompromisów, które będę musiał akceptować jako polityk. Jak dotąd - niesłusznie. W polityce jest miejsce na zróżnicowane poglądy i na publiczną dyskusję. W ostatecznym rachunku wygrywają lepsze argumenty i racje merytoryczne.

Kiedy więc w ubiegłym tygodniu aktywiści Greenpeace stali się na trzy dni niespodziewanymi gośćmi w Ministerstwie Środowiska okupując jego dach i wywieszając ogromny transparent „I love Puszcza”, pierwszą, odruchową reakcją była sympatia. Może niestosowna... ostatecznie złamali prawo. Ich postulaty były radykalne: poszerzyć BPN na całe 60 tys. ha, zredukować wycinkę w Puszczy do 40 tys. m3 i zakazać cięć w okresie lęgowym ptaków. Przyjąłem ciepło ich argumenty i ich radykalizm. Doskonale rozumiałem ich intencje. Mogłem śmiało powiedzieć mediom: nie różnimy się co do celu, ja jednak uważam, że mój kalendarz działań zapewni większy uzysk dla polskiej przyrody rozumianej jako całość i pozwoli na lepsze uwzględnienie interesów lokalnej społeczności.

Niech będą radykalni. Może zwiększą tym samym naszą wrażliwość na sprawy ochrony środowiska, które jakże często traktujemy po macoszemu w nawale spraw gospodarczych czy informacji z rynków finansowych. Może ekolodzy choć w ten sposób przyciągną uwagę mediów, które wolą relacje z kolejnej „zadymy” między przeciwnikami i zwolennikami aniżeli danie przestrzeni racjom rozwoju zrównoważonego i interesowi ojczystej przyrody.

[srodtytul]Gospodarz lasu: leśnik [/srodtytul]

Lasy Państwowe są jedną z niewielu instytucji resortu środowiska, które nie wymagają większych zmian. Kondycja polskich lasów jest dobra, podobnie jak sytuacja samego przedsiębiorstwa. Pracę leśników miałem okazję obserwować z bliska, od lat bowiem wśród nich mam przyjaciół.

Stanowczo twierdzę, że zwłaszcza młodsze pokolenie leśników, wykształcone na polskich uczelniach, doskonale rozumie także i ekologiczne funkcje lasu. Nawet w lasach użytkowanych gospodarczo, gdy jakieś oddziały porośnięte są cennym ekologicznie drzewostanem z możliwością samoistnej odnowy, nieproszeni przez nikogo chronią go, a jeśli już muszą ciąć, wprowadzają wyręb gniazdowy, który mniej uszczupla powierzchnię drzewostanów. Inicjują projekty małej retencji, nawadniają zmeliorowane torfowiska, odbudowują śródleśne jeziorka. Na naradzie regionalnych dyrektorów Lasów Państwowych gremialnie wyrażano prośbę – nie ulegać żądaniom przemysłu pozyskania drewna powyżej poziomu bezpiecznego dla lasu.

Na terenie Puszczy Białowieskiej, poza Parkiem Narodowym, gospodarka leśna od lat jest deficytowa. Nie może być inaczej przy wspomnianych wyżej redukcjach pozyskania drewna. Skłamałbym, gdybym powiedział, że białowieskich leśników uszczęśliwiają plany poszerzenia Parku. I faktycznie, to oni są tymi, którzy jako grupa zawodowa tracą najbardziej. Są oni również miejscowymi obywatelami o znaczącym wpływie na opinię lokalnych władz, zresztą wielu z nich zostało wybranych do rad gmin. Mam pełną świadomość, że to ich postawa była i jest powodem trudności w osiągnięciu porozumienia. Mają jednak do tego pełne prawo jako obywatele i radni. Kompromis nie byłby kompletny, gdybym użył swych wpływów zwierzchnika nad Lasami Państwowymi, by zmienić ich nastawienie. To też byłoby psucie demokracji.

Nie pogodziliśmy się z ekologami w kwestii wprowadzenia zakazu pozyskiwania drewna w okresie lęgowym ptaków. To długi okres, od marca do końca sierpnia. Ogromnie utrudniłoby to prace leśników. Zgodziłem się symbolicznie na taki zakaz w tym roku – zostały tylko dwa tygodnie. Cały obszar Puszczy Białowieskiej jest też objęty ochroną w ramach europejskiej sieci Natura 2000. Trwa przygotowanie planów ochronnych dla terenów naturowych, trwa inwentaryzacja przyrodnicza. Puszcza Białowieska ma nieprzebrane bogactwo gatunków ptaków, w tym gatunków chronionych, które nierzadko występują w niewielu poza Puszczą miejscach. Bogactwo Puszczy nie jest wciąż dla nas w pełni odkryte. Nie znamy dokładnych granic występowania chronionych gatunków. To oznacza, że nie wiemy dokładnie jaki teren należałoby objąć zakazem okresowego pozyskiwania drewna. Ale na pewno jest to jeden z pierwszych kroków, które możemy podjąć, żeby zmniejszyć presję człowieka na Puszczę.

[srodtytul]Puszcza chroniona jak długa i szeroka [/srodtytul]

Jedna sprawa powinna być jasna: nie spocznę, dopóty dopóki cała Puszcza nie będzie objęta ochroną. Będziemy ograniczać pozyskiwanie drewna, ale lokalny przemysł drzewny będzie miał tyle grubizny, ile mu potrzeba. Nikt nie zostanie bez opału na zimę. Leśnicy dobrze wiedzą, gdzie taki wyrąb nie przyniesie szkody przyrodzie puszczańskiej i tam właśnie będzie prowadzony. Będzie można dalej zbierać w lesie grzyby i jagody. Użyję wszystkich dostępnych mi środków, by program ten został zaaprobowany przez lokalne władze. Ustanowimy dodatkowe programy dla lokalnych społeczności w takim wymiarze, by opieka Państwa była skuteczna, a na ich realizację przeznaczymy odpowiednie strumienie dotacji i kredytów. To przyszłość, teraz jednak niecierpliwie czekam na wyniki głosowań w gminach, powiecie i w sejmiku.

Przed nami jeszcze dużo pracy, żeby zapewnić Puszczy należytą ochronę. Ale jestem pewien, że jesteśmy na dobrej drodze. Nikt nie ma monopolu na miłość do Puszczy. Ani ekolodzy, ani leśnicy, ani lokalne społeczności. Ja również kocham Puszczę.

[i]Autor jest profesorem Politechniki Warszawskiej na Wydziale Inżynierii Środowiska i specjalistą w zakresie oddziaływania przedsięwzięć infrastrukturalnych na środowisko. Był mediatorem m.in. w konfliktach dotyczących składowisk odpadów i lokalizacji obwodnic oraz moderatorem Okrągłego Stołu w sprawie doliny Rospudy i Warszawskiego Okrągłego Stołu Odpadowego. [/i]

Dawno, dawno temu, na kontynencie europejskim wielką połać nizin od Atlantyku po Ural pokrywał las. Las ukształtowany jakieś osiem, może dziesięć tysięcy lat temu. Po ostatnim zlodowaceniu stał się idealnym ekosystemem. Samowystarczalny, samoregulujący się cud życia na trzeciej od słońca planecie. Skomplikowany byt złożony z tysięcy elementów, które w kuchni matki natury nieustannie tworzą jego chwieją równowagę. Zapleciony z dziesiątek tysięcy gatunków grzybów, roślin i zwierząt, w tym z setek takich, które istniały tylko tam. Ludzie stanowili wtedy nieopresyjną dla przyrody mniejszość.

Pozostało 96% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?