Bogdan Klich zagraża polskiemu wojsku

Powierzanie bezpieczeństwa militarnego ministrowi oraz elicie wojskowej o tak słabym przygotowaniu merytorycznym i wątłym systemie wartości stanowi zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa – ostrzega ekspert ds. wojskowych

Publikacja: 11.02.2011 00:35

Bogdan Klich zagraża polskiemu wojsku

Foto: Archiwum

Red

Uważny obserwator ostatnich wystąpień coraz bardziej zadowolonego z siebie ministra obrony narodowej Bogdana Klicha (zadowolonego wprost proporcjonalnie do wielkości strat poniesionych przez nasze siły zbrojne) prędzej czy później z pewnością zada sobie pytanie: czy to naiwność czy ignorancja. Jednak po dokładniejszej analizie tych wypowiedzi być może dojdzie do wniosku, że on chyba naprawdę wierzy w to, co mówi. Ale wtedy wytłumaczenie może być już tylko jedno: minister wpadł w zastawioną przez siebie pułapkę i sam uwierzył w tworzoną przez siebie propagandę, co spowodowało trwałą utratę możliwości obiektywnej oceny rzeczywistości oraz podejmowania racjonalnych, zgodnych z interesem Polski, działań.

Propaganda polityczna zawsze opierała się na kreowaniu kłamstw oraz fałszywych mitów i dotyczyła najczęściej spraw społecznych, a skierowana była do przeciętnych obywateli. Jednak obecnie zjawisko to przybiera już tak powszechny i masowy charakter, że zaczynają jej ulegać nawet jej twórcy, a co gorsza, zaczyna coraz mocnej wkraczać w sferę dotychczas od niej wolną: obszar bezpieczeństwa oraz sił zbrojnych. W przypadku Polski skutkiem tego jest pozbawiona naukowych i prawnych podstaw zmiana konstytucyjnych założeń naszej polityki obronnej (art. 85 – powszechność obrony) oraz nieudana reforma Sił Zbrojnych RP.

Analiza podstawowych kierunków prowadzonej przez MON propagandy w zakresie polityki bezpieczeństwa pozwala zidentyfikować jej podstawowe założenia w postaci następujących mitów:

[srodtytul]1. Mit Polski bezpiecznej[/srodtytul]

Odprężenie w stosunkach międzynarodowych, do jakiego doszło w latach 90. XX w., oraz związane z tym odrodzenie się idealizmu politycznego w wielu europejskich krajach spowodowało bezkrytyczne przyjęcie przez polskie elity polityczne i wojskowe założenia, że Polska, z wyjątkiem talibów i al Kaidy, nie ma wrogów i nie istnieje żadne realne, bezpośrednie zagrożenie militarne dla naszego bezpieczeństwa. Pogląd ten znalazł swój praktyczny wyraz w wielu dokumentach państwowych rangi strategicznej (np. w aktualnej strategii bezpieczeństwa) oraz w postępującej coraz bardziej redukcji liczebności naszych sił zbrojnych i zmianie ich modelu z obronnego na ekspedycyjny.

Dopiero agresja rosyjska w Gruzji, w sierpniu 2008 r., przyniosła w tej sprawie niewielkie otrzeźwienie. Jednak mit ten nadal bardzo mocno tkwi w świadomości elit i w przeciwieństwie do przeciętnych obywateli, którzy potrafią ocenić sytuację dużo bardziej realistycznie, nasze elity dalej uparcie i bezkrytycznie w niego wierzą.

[srodtytul]2. Mit solidarności sojuszniczej[/srodtytul]

Niewątpliwy sukces, jakim było przyjęcie Polski w roku 1999 do NATO, a następnie w roku 2004 do UE, spowodował jednak jedno bardzo niekorzystne zjawisko w postaci powstania nadmiernej i bezkrytycznej, a często wręcz naiwnej wiary w solidarność i pomoc ze strony naszych sojuszników (art. 15 traktatu północnoatlantyckiego). Wynika ona, z jednej strony, z kompleksów naszych elit politycznych, z drugiej zaś – z konformizmu elit wojskowych.

Wszystko to spowodowało daleko idące skutki w postaci poważnych zaniedbań przy tworzeniu nowego systemu bezpieczeństwa narodowego, braku reformy systemu obronnego oraz wyboru niewłaściwego kierunku zmian w Siłach Zbrojnych RP. Efektem tego jest prawie całkowita utrata przez nasze siły zbrojne zdolności do wypełniania swojego konstytucyjnego obowiązku (art. 26) obrony terytorium kraju.

[srodtytul]3. Mit misji poza granicami kraju[/srodtytul]

To, że udział naszych sił zbrojnych w misjach zagranicznych ma na nasze wojsko pozytywny wpływ, nie ulega oczywiście wątpliwości. Jednak problem polega na tym, że doświadczenia tam zdobyte, pomimo wielu korzyści, mają mimo wszystko ograniczone zastosowania w warunkach obrony terytorium kraju. Głównie ze względu na całkowicie inne warunki geograficzne i klimatyczne (pustynia, góry) oraz odmienny charakter zadań (przeszukiwanie, patrolowanie, konwojowanie, rozminowanie) – właściwych raczej armii okupacyjnej.

Warunki geograficzno-klimatyczne w Europie Środkowo-Wschodniej (lasy, jeziora, rzeki, miasta) wymagają całkowicie innego wyposażenia i uzbrojenia, a wykonywane zdania – całkowicie innych umiejętności (obrona, zasadzka, ucieczka, minowanie), właściwych armii broniącej własnego terytorium. Paradoksalnie więc bardziej przydatne byłyby naszym żołnierzom umiejętności i doświadczenia strony przeciwnej, czyli Irakijczyków i Afgańczyków, którzy, nie wnikając w kwestie natury politycznej, z punktu widzenia taktyki walki, bronią właśnie terytorium własnego kraju.

[srodtytul]4. Mit armii profesjonalnej[/srodtytul]

Od 20 lat słyszymy ciągle te same slogany, że jakość jest ważniejsza od liczebności, że mała armia zawodowa jest lepsza od dużej armii z poboru. Jednak pomimo redukcji naszych sił zbrojnych z ponad 400 tys. w roku 1989 do prawie 100 tys. w roku 2010 ich, jakość nie wzrosła, a nawet, paradoksalnie, znacznie się obniżyła.

[wyimek]Minister Bogdan Klich sam uwierzył w tworzoną przez siebie propagandę[/wyimek]

Jednak największym błędem tego sposobu myślenia jest fakt, że pomija ono całkowicie geostrategiczne położenie Polski oraz coraz bardziej zmieniającą się sytuację geopolityczną w najbliższym jej otoczeniu, w tym szczególnie za naszą wschodnią granicą. Armia całkowicie profesjonalna, pomimo wielu zalet, jest jednak, po pierwsze, zbyt droga jak na nasze możliwości gospodarcze i finansowe, po drugie zaś – zbyt mała jak na nasze potrzeby obronne.

[srodtytul]5. Mit Narodowych Sił Rezerwowych[/srodtytul]

Mimo porównywania polskich NSR do amerykańskiej Gwardii Narodowej mają one ze sobą niewiele wspólnego. W polskich warunkach ta pożyteczna idea powołania sił służących do obrony terytorium kraju została niestety przez jej polskich wykonawców wypaczona i błędnie wykorzystana. Polscy rezerwiści będą stanowili bowiem jedynie uzupełnienie dla istniejących już jednostek operacyjnych (około 10 proc.) i nie będą tworzyli nowych, zdolnych do samodzielnej obrony kraju, jednostek terytorialnych (brygad, batalionów). To w sumie jest zaprzeczeniem idei funkcjonowania amerykańskiej Gwardii Narodowej i rozwiązaniem znacznie gorszym niż poprzednie.

[ul][li]** [/li][/ul] Jak łatwo zauważyć, spustoszenia w myśleniu o bezpieczeństwie Polski są ogromne. Większość społeczeństwa uwierzyła w serwowaną propagandę i daje się dalej wprowadzać w błąd. Zatem kluczem do poprawy naszego bezpieczeństwa oraz do prawdziwej reformy sił zbrojnych jest porzucenie wyżej opisanych mitów i oparcie naszych działań na racjonalnych i naukowych podstawach. Niestety, minister Klich tego nie rozumie i dalej brnie uparcie w tę ślepą uliczkę. Próbując go nieco usprawiedliwić, można jedynie stwierdzić, że funkcjonowanie mitów możliwe jest tylko wtedy, gdy występuje inne negatywne zjawisko w postaci biernej i asekuranckiej postawy obecnych elit wojskowych (generałów i profesorów), którzy zamiast z tymi mitami walczyć – popierają je i uwiarygodniają, a czasami wręcz cynicznie wykorzystują dla osiągnięcia osobistych korzyści.

Kilkadziesiąt lat negatywnej selekcji oraz pleniący się konformizm i nepotyzm spowodowały, że w polskiej armii awansują najczęściej ambitni i sprytni, ale pozbawieni głębszego patriotyzmu i większych talentów – karierowicze i przeciętniacy. Właściwie, poza jednym wyjątkiem, brak w jej szeregach dowódców (przywódców) o wyjątkowej wiedzy, osobowości i autorytecie – niezbędnych w czasach kryzysu i wojny. A ludzi wybitnych tej miary co gen. Władysław Sikorski, gen. Tadeusz Kutrzeba czy gen. Tadeusz „Bór” Komorowski – wielcy generałowie II RP – nie ma w ogóle. Wszystko to sprawia, że powierzanie bezpieczeństwa militarnego Polski ministrowi oraz elicie wojskowej o tak słabym przygotowaniu merytorycznym i wątłym systemie wartości stanowi zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa nie mniejsze niż przestarzały sprzęt i uzbrojenie.

[i]Autor jest specjalistą w zakresie polityki i strategii bezpieczeństwa, oficerem rezerwy. Odszedł z wojska po publikacji na łamach „Rzeczpospolitej” w listopadzie 2009 r. artykułu „Polska armia nie istnieje”. Obecnie pracuje w PWSZ w Nysie[/i]

Uważny obserwator ostatnich wystąpień coraz bardziej zadowolonego z siebie ministra obrony narodowej Bogdana Klicha (zadowolonego wprost proporcjonalnie do wielkości strat poniesionych przez nasze siły zbrojne) prędzej czy później z pewnością zada sobie pytanie: czy to naiwność czy ignorancja. Jednak po dokładniejszej analizie tych wypowiedzi być może dojdzie do wniosku, że on chyba naprawdę wierzy w to, co mówi. Ale wtedy wytłumaczenie może być już tylko jedno: minister wpadł w zastawioną przez siebie pułapkę i sam uwierzył w tworzoną przez siebie propagandę, co spowodowało trwałą utratę możliwości obiektywnej oceny rzeczywistości oraz podejmowania racjonalnych, zgodnych z interesem Polski, działań.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?