80 kilometrów na północ od Berlina leży miasteczko Fűrstenberg, niedaleko którego utworzono obóz koncentracyjny tylko dla kobiet – Ravensbrűck. Dziś niewiele osób pamięta o jego istnieniu, choć więzionych w nim było tysiące Polek – kobiet walczących o zachowanie życia oraz godności.
Pamięć o dziejach obozu Ravensbrűck oraz przetrzymywanych w nim Polkach próbuje się przywrócić od dłuższego już czasu. W tę próbę przywracania pamięci wpisują się obchody 66. rocznicy wyzwolenia obozu przez Armię Czerwoną, podobnie jak otworzona niedawno w Senacie wystawa „Odzyskać z niepamięci”, będąca elementem projektu Fundacji „Ja kobieta” o tym samym tytule. Jego celem jest zbieranie i publikacja wspomnień byłych więźniarek, ukazanie ich doświadczeń, a nade wszystko próba zrozumienia przeszłości.
Przyjemne wrażenie
Od 23 marca 1939 r. do 30 kwietnia 1945 roku bramę obozu Ravensbrűck przekroczyło około 123 tysiące kobiet. Uznane przez władze III Rzeszy za wrogów państwa i narodu, trafiały tu za przestępstwa kryminalne, przynależność do partii komunistycznych czy Świadków Jehowy nazywanych wówczas Badaczami Pisma Świętego, z powodu zhańbienia rasy (małżeństwa z Żydem), jak również za szerzenie demoralizacji. Po wybuchu wojny zaczęły przybywać kobiety oskarżone o przewinienia natury politycznej.
W pierwszym okresie funkcjonowania Frauenkonzentrationlager (FKL) Ravensbrűck miał wymiary 100 x 200 m. Otoczono go czterometrowym murem oplecionym drutem kolczastym, przez który płynął prąd. Wzdłuż obozu biegła główna ulica, tzw. Lagerstaße, przy której stały pomalowane na zielono baraki mieszkalne z klombami czerwonej szałwii. Na niektórych przyjezdnych wywarły przyjemne wrażenie. Do 1940 r. było ich łącznie 16.
Od 1941 roku obóz rozbudowywano (do 1945 r. jego obszar zwiększono trzykrotnie), dobudowano obóz męski, warsztaty oraz gęstą sieć podobozów z licznymi fabrykami, w których zatrudnione były więźniarki. Dziś w miejscu baraków rosną drzewa, a także stoją małe tabliczki z opisem, ziemię zaś nadal przykrywa czarny żwir.