Jan Filip Libicki odpowiada Piotrowi Semce

Marzę o sytuacji, w której słuchacze Radia Maryja, tak jak katolicy w Madrycie, wyjdą na ulicę choćby w obronie tradycyjnej definicji małżeństwa, a nie po to, by układać się w żywy model tupolewa – pisze poseł PJN

Publikacja: 18.05.2011 00:32

Jan Filip Libicki odpowiada Piotrowi Semce

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Red

Ceniony publicysta Piotr Semka poświęcił mi nieco uwagi w „Rzeczpospolitej" z 16 maja 2011 r. Zarzuca mi, że uległem namiętności do „Gazety Wyborczej". Czyni również kilka innych ciekawych spostrzeżeń. Gdybym takiej namiętności uległ w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego, pewnie napisałbym, że są one formułowane w języku insynuacyjnym. Ponieważ jednak jej nie uległem, postaram się rzeczowo do nich odnieść.

Lista zarzutów

Semka zastanawia się, na ile za jakiś czas Platforma wyceni moją polityczną atrakcyjność. Zupełnie się nie dziwię. Jeśli ktoś oddycha na co dzień oparami teorii o polityce transakcyjnej, to do głowy mu nawet nie przyjdzie, że świat może wyglądać inaczej. Że ktoś może uznać, iż mając skromne szanse na odnowienie poselskiego mandatu, chce się zająć uporządkowaniem niekorzystnych elementów – całościowo pozytywnego – zjawiska we własnym środowisku społecznym.

Do tej pory politycy prawicy, konserwatywni publicyści, a także hierarchowie ograniczali się do prostego zwrotu, że „to nie ich retoryka". Może pora coś wreszcie zrobić? Ja próbuję. Bez rachuby na polityczne korzyści. Zastanawiam się tylko, czy redaktor Semka owe spostrzeżenia o transakcyjności świata czerpie wyłącznie z obserwacji życia politycznego? A może także z obserwacji medialnych redakcji?

Ceniony dziennikarz zarzuca mi, że nie opuściłem PiS wraz z Markiem Jurkiem, ale dopiero wtedy, gdy wobec mego ojca pojawiły się „wątpliwości lustracyjne". Trzeba więc powiedzieć, że owe wątpliwości rozstrzygnął sąd. Jeśli zaś Piotr Semka wprowadza w swoim tekście pojęcie maczugi, to taką właśnie rolę w stosunku do Marcina Libickiego owe „wątpliwości" spełniły. Nie przerwały one karier Bogusława Kowalskiego czy śp. Mariusza Handzlika. Obaj należeli bowiem do politycznych – zapewniających w PiS nietykalność – dworów. Pierwszy – o. Rydzyka, drugi – śp. Lecha Kaczyńskiego.

Co do porzucenia marszałka Jurka. Przez sześć lat sprawowania mandatu w dwóch przypadkach uznaję, że nie stanąłem na wysokości zadania. Po raz pierwszy, gdy PiS opuszczał Marek Jurek, i po raz drugi – gdy głosowałem za usunięciem z jego szeregów marszałka Ludwika Dorna. Pierwszej sytuacji pewno i tak – rozkochany w braciach Kaczyńskich Semka – zwyczajnie nie rozumie. Druga zdezaktualizowała się przez dalsze polityczne losy jej bohatera.

Jeśli publicysta zarzuca mi niechęć do PiS, to warto, by porozmawiał z tymi przedstawicielami niedobitków środowisk narodowych i konserwatywnych, które jeszcze w PiS pozostały. Zwłaszcza tymi, którzy swoje wysokie kwalifikacje intelektualne pożytkują w ważnych europejskich debatach. Jeśli ich stosunek do Prawa i Sprawiedliwości nazwałby niechęcią – mój musiałby określić głęboką fascynacją.

Piotr Semka wskazuje, że zostanę przez „Wyborczą" wykorzystany. Że jestem „incydentalną" maczugą wystruganą „do okładania ojca Rydzyka". Może. Tyle że „Gazeta" była moim stanowiskiem zainteresowana, choć wskazałem w nim na moralną odpowiedzialność jej dziennikarzy za sprawę nieletniej Agaty. Nie wykazano go zaś w tygodniku „Uważam Rze", choć chciałem się tam odnieść do opublikowanych w nim uwag na temat mego medialnego projektu.

Czekam na profesora Raata

I jeszcze mój fundamentalny zarzut stawiany mediom toruńskim. Otóż marzę o sytuacji, w której słuchacze „Radia Maryja", tak jak katolicy w Madrycie, wyjdą na ulicę choćby w obronie tradycyjnej definicji małżeństwa, a nie po to, by układać się w żywy model tupolewa na Krakowskim Przedmieściu.

Co do mojej publikacji w „Wyborczej", zdumiewa mnie jeszcze coś. Nikt nie mówi o tym, co tam napisałem, ale gdzie to napisałem. Wysnuwam z tego wniosek, że Polska maczugami stoi. I że ów pojedynek na nie zagarnia coraz większe obszary naszego życia.

Semka zainspirował mnie do jeszcze jednej rzeczy. Do obejrzenia filmu „Błękitny Anioł". Może zrobi to więcej osób? Oby. Bo może po takim seansie znajdzie się jakiś profesor Raat, który odda wszystkie swe pieniądze jakiemuś „Błękitnemu Aniołowi". Aniołowi, który tę polską wojnę na maczugi wreszcie zakończy. Warto! Bo Polska Jest Najważniejsza.

Autor, z wykształcenia historyk, jest politykiem. Obecnie poseł PJN. Wcześniej należał m.in. do ZChN i PiS

Ceniony publicysta Piotr Semka poświęcił mi nieco uwagi w „Rzeczpospolitej" z 16 maja 2011 r. Zarzuca mi, że uległem namiętności do „Gazety Wyborczej". Czyni również kilka innych ciekawych spostrzeżeń. Gdybym takiej namiętności uległ w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego, pewnie napisałbym, że są one formułowane w języku insynuacyjnym. Ponieważ jednak jej nie uległem, postaram się rzeczowo do nich odnieść.

Lista zarzutów

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?