Uśmiechnięty premier i sypiące się państwo

Po raporcie Millera premier odwołał ministra obrony, ale nawet nie przyznał, że Bogdan Klich nie panował nad swoim resortem. Nic nie wskazuje na to, że Tusk zdaje sobie sprawę, iż w państwie dzieje się źle – pisze publicysta

Publikacja: 31.07.2011 19:32

Igor Janke

Igor Janke

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Raport komisji Jerzego Millera pokazał druzgocący obraz tego, co się działo i co pewnie nadal dzieje się w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. Nie mamy żadnych podstaw do pocieszania się, że to jakaś wyjątkowo zła jednostka wojskowa, że gdzie indziej jest lepiej. Mówimy o specjalnym pułku, który zajmuje się transportowaniem najważniejszych osób w państwie, który odpowiadał za bezpieczeństwo przelotów premiera, prezydenta, ministrów, szefów parlamentu, dowódców wojskowych.

Jeśli więc w takiej jednostce panuje totalny bałagan, nieprzestrzegane są procedury, fałszowane są dokumenty, piloci są źle szkoleni i nikt tego przez lata nie wykrywa, to jak jest gdzie indziej? W mniej ważnych jednostkach? Przecież 36. Pułk był wcześniej kontrolowany. Nikt nie widział, co tam się dzieje. Albo raczej nikt tego nie chciał widzieć.

Czy wojskowi skrzętnie ukrywali prawdę przed sobą nawzajem, a zwłaszcza przed cywilnymi zwierzchnikami, których bardzo łatwo było omamić? Bogdan Klich mówi dziś, że nie wiedział, co się dzieje w pułku, a życzliwi mu eksperci mówią, że był oszukiwany przez wojskowych, którzy dostarczali mu mocno wygładzone informacje. Ale też politycy nie chcieli słuchać nieprzyjemnej prawdy. Kiedy generał Waldemar Skrzypczak, dowódca wojsk lądowych, powiedział publicznie, ile złego dzieje się w armii, musiał pożegnać się z karierą wojskową.

Rzężące państwo

Po ujawnieniu raportu komisji Millera miałem nadzieję, iż przynajmniej teraz nikt już nie będzie twierdził, że jest świetnie. Że politycy rządowi przestaną nam opowiadać, iż polskie wojsko w wyniku "głębokich reform" i wielkiej modernizacji jest sprawne i nowoczesne. Jak bardzo nie jest, pokazał raport Jerzego Millera. To kawałek prawdy o stanie państwa polskiego.

A przecież w tak samo złym stanie jest polskie sądownictwo. W tak samo złym stanie jest polska służba zdrowia. W tak samo złym stanie jest polska edukacja. W tak samo złym stanie jest infrastruktura. Drogi. Koleje. Źle zarządzane uniwersytety. Nierealizowane projekty cyfryzacji kraju. Zadłużenie publiczne. Padające bloki energetyczne. Ciągle ogromne utrudnienia dla przedsiębiorców. Można tę listę ciągnąć.

Polskie państwo rzęży. Katastrofa smoleńska, o czym sam pisałem kilka razy, pokazała, jak bardzo jest źle. Raport Jerzego Millera to potwierdził. Aparat państwowy nie działa. A my się chwalimy, że sprawnie zorganizowaliśmy pogrzeby...

Dobrze byłoby, gdyby ministrowie rządu Donalda Tuska przeczytali raport swojego kolegi. Bardzo bym chciał, aby premier wyciągnął z niego wnioski.

Na razie jednak niewiele wskazuje, by miał zamiar to uczynić. Bogdan Klich przestał być ministrem, bo trzeba było wykonać jakiś ruch. Ale premier nawet nie przyznał, że minister nie panował nad swoim resortem. Jego dymisja została przyjęta nie dlatego, że był złym ministrem, tylko dlatego, że lepiej będzie, jeśli ktoś inny będzie realizował rekomendacje komisji – taki był sens wypowiedzi Donalda Tuska. Żadne inne deklaracje czy decyzje premiera nie wskazują na to, że zdaje on sobie sprawę, iż w państwie jest źle i należy wykonać wielkie prace naprawcze.

Rządy optymistów

Dzień przed ogłoszeniem raportu Platforma Obywatelska ogłosiła skład swoich list wyborczych. Co mówił wówczas Donald Tusk? Co uznał za kluczowy problem Polski? Jak tłumaczył fakt, że Platforma Obywatelska przyjmuje na swój pokład ludzi od lewa do prawa?

Premier przyznał, że sytuacja jest nadzwyczajna: "Chyba rzadko kiedy partia polityczna w przeddzień wyborów ma tak gruntowne przekonanie, że chodzi o coś bardzo ważnego, jak my dzisiaj w Polsce Anno Domini 2011". Co więc jest tak ważnego?

Jaki problem rząd chce rozwiązać? Naprawić sytuację w armii? W służbie zdrowia? W sądownictwie? Administracji? By ułatwić życie przedsiębiorcom? Zlikwidować dług publiczny? Skupić się na budowaniu bezpieczeństwa energetycznego?

Otóż najważniejszym problemem Polski według premiera i szefa największego ugrupowania jest... uchronienie Polski przed nienawiścią i agresją. "W dzisiejszych czasach Polska potrzebuje dokładnie takiej formacji – mówi Tusk o nowym kształcie Platformy – tylko taka szeroka formacja ma szansę uchronić Polskę przed tymi, którzy chcą zamienić Polskę w gniazdo nienawiści i agresji. To jest nasze pierwsze przykazanie".

"Platforma jest gwarancją, a przynajmniej staramy się być gwarancją, że Polska w najbliższej przyszłości nie utonie w jazgocie konfliktów, pretensji, roszczeń – dodał szef PO – fundamentem dobrego rządzenia w Polsce (...) jest stabilna, optymistyczna, a jednocześnie realistyczna formacja polityczna".

W sytuacji, gdy państwo się sypie, najważniejsze są zgoda i miłość. Kluczowe jest, by rządziła nami partia optymistyczna. Podobnie mówił ostatnio Radosław Sikorski: "Z PO sympatyzują optymiści. Ponuracy popierają PiS". Tak Platforma widzi dziś polskie problemy. Jest fajnie, bądźmy optymistyczni, a nie ponurzy. Najgorsze co nam grozi, to agresja i nienawiść. My was przed tym obronimy – mówią politycy PO.

Ma być sympatycznie

Co w takim razie czeka nas dalej? To samo co do tej pory. Polityka uśmiechów, sympatycznych gestów, efektownych przemówień. Polityka pozbawiona wielkich, a nawet średniej wielkości celów, pozbawiona trudnych wyzwań. Skupiona na budowaniu nastroju i emocji. Premier musi mieć ładną kurtkę, a minister spraw zagranicznych pojawiać się w znanych zagranicznych gazetach i miło się uśmiechać.

To jest bardzo zły komunikat. To jest zapowiedź, że będziemy mieć do czynienia nawet nie z polityką ciepłej wody, bo taka wizja przynajmniej zakładałaby osiągnięcie jakichś celów modernizacyjnych. Platforma już się wyzbyła ideologii, stała się partią całkowicie pozbawioną poglądów i politycznych celów – poza tym, że ma być sympatycznie. Nie będzie ani ideologii, ani cieplej wody. Tylko uśmiech, który ma zastąpić wszystko.

Katastrofa smoleńska nie zmieniła nic w tym względzie. Nawet pogłębiła ten proces. Wygląda na to, że druzgocący aparat państwa raport komisji Millera też nic nie zmieni.

Nie wygląda też na to, by opinia publiczna bardzo przejęła się tym, co napisał zespól Jerzego Millera. Dyskusja w mediach i w Internecie skupia się na tym, czy Miller odpowiednio mocno dołożył Rosjanom, czy uczynił to zbyt słabo. Ci, którzy chwalą raport, cieszą się, że jest wyważony, ale nie biją na alarm, że Polska jest w fatalnym stanie.  I nie zastanawiają się nad przyczynami tego stanu rzeczy. Opinia publiczna uzna, że winni są leniwi żołdacy odpowiedzialni za bałagan w wojsku, a nie ich polityczni nadzorcy, którzy w rzeczywistości wojskiem – i państwem – kierują i za jego stan powinni wziąć pełną odpowiedzialność.

Nikt nie jest odpowiedzialny

Oczywiste jest, że 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego nie powstał cztery lata temu i że patologie w wojsku mają dłuższą historię, ale dziś oceniamy ten rząd i tego – byłego już – ministra. Po czterech latach ich rządów stan ważnej jednostki wojskowej jest katastrofalny. Jak to możliwe, że dwa lata po tym, jak spadł samolot z wieloma dowódcami polskiej armii, rozbił się samolot z prezydentem i najważniejszymi osobistościami naszego państwa? A minister, który nadzorował jednostkę, mówi, iż nie wiedział, że tam było tak źle. Premier też nie czuje się odpowiedzialny za tę sytuację. Nikt nie czuje się odpowiedzialny.

To dla Donalda Tuska nie jest wielki problem. Szef rządu przekonuje, że znacznie poważniejszym zagrożeniem dla Polski są agresja i nienawiść PiS. Przed którą ma nas obronić następny rząd Platformy Obywatelskiej, pod wodzą modnie ubranego i uśmiechniętego premiera.

Raport komisji Jerzego Millera pokazał druzgocący obraz tego, co się działo i co pewnie nadal dzieje się w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. Nie mamy żadnych podstaw do pocieszania się, że to jakaś wyjątkowo zła jednostka wojskowa, że gdzie indziej jest lepiej. Mówimy o specjalnym pułku, który zajmuje się transportowaniem najważniejszych osób w państwie, który odpowiadał za bezpieczeństwo przelotów premiera, prezydenta, ministrów, szefów parlamentu, dowódców wojskowych.

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę