Pakt fiskalny nie uleczy strefy euro - Szymański

Gdzie są logiczne podstawy założenia, że dwadzieścia kilka państw prowadzących w różnym stopniu wadliwą politykę fiskalną razem zacznie prowadzić politykę zdrową? – zastanawia się poseł PiS do Parlamentu Europejskiego

Aktualizacja: 24.01.2012 18:06 Publikacja: 24.01.2012 18:06

Konrad Szymański

Konrad Szymański

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz rg Rafał Guz

Red

W ostatnich miesiącach Polska zainwestowała wiele w bezkrytyczne popieranie niemieckich i francuskich scenariuszy antykryzysowych. W zamian nie otrzymaliśmy nic. Angela Merkel i Nicolas Sarkozy nie zgadzają się nawet na obecność przedstawiciela polskiego rządu na szczytach strefy euro. W ostatnich dniach rząd podnosi dramaturgię sporu o krzesło na szczytach strefy euro, by pokazać determinację w walce o narodowe interesy Polski w Unii.

Tajemnica aplauzu

Główną wadą podsuniętego nam traktatu jest dalsza koncentracja władzy nad naszą gospodarką ze strony Paryża, Berlina czy Brukseli oraz brak mechanizmów odbudowy wzrostu. O tym rząd jednak milczy. Tymczasem za parawanem lubianej w Warszawie wspólnotowości Niemcy i Francja przenoszą własne rozwiązania ustrojowe na całą Unię.

To jest tajemnica aplauzu, jaki wywołuje w Brukseli polska – nowa i bezkrytyczna – polityka dotycząca Europy. Jesteśmy wygodnym i bezinteresownym instrumentem realizacji scenariuszy pisanych w Berlinie, Paryżu i Brukseli. Nie może to nie wywoływać zadowolenia tych, którzy na zmianach korzystają. Nawet częstokroć niechętny Polsce lider eurosocjalistów Martin Schulz uważa polską prezydencję za „najlepszą w ostatnich piętnastu latach", uznając też premiera Tuska za dobrego kandydata na socjaldemokratę.

Nasza polityka wobec Brukseli kontrastuje z tym, co słyszymy w europejskich stolicach. W Finlandii premier Jyrki Katainen, chadecki kolega Donalda Tuska, deklarował po grudniowym szczycie w Brukseli, że „nie powinniśmy oddawać budżetowej suwerenności Komisji Europejskiej". Jego minister finansów sprzeciwił się zasadzie głosowań większościowych w europejskich instytucjach stabilizacyjnych (ESM, ESFS). Do renegocjacji uzgodnień szczytu z pozycji socjalistycznych wzywa najwyżej notowany kandydat na prezydenta Francji Francois Holland. Frank Walter Steinmeier, lider opozycji w Niemczech, poddaje szczyt podobnej krytyce. W Irlandii, Austrii, Holandii, Rumunii wiodące siły polityczne wzywają do referendum. W tym samym czasie w Polsce panuje błogi spokój, a każdy, kto zgłasza wątpliwości, posądzany bywa o faszyzowanie.

W naszym kraju debatę o podmiotowości politycznej zamieniamy na dyskusję o pielęgnowaniu lokalnych zwyczajów, czyniąc w ten sposób nie tylko z Polski, ale i z Europy salon Cepelii, gdzie ludzie prześcigają się w znajomości łowickich wycinanek i ludowych zaśpiewek. To myślenie o Polsce jako o europejskim zakątku etnograficznym, którego jedyną rolą jest szeroka i entuzjastyczna zgoda na implementację polityki kreowanej w europejskich centrach.

Bardzo długo – od czasu negocjacji członkowskich, kiedy PO i PiS skutecznie pchały Leszka Millera i Marka Belkę do politycznej asertywności – ten polityczny frazes był w Polsce na marginesie.

Tworzenie Europejczyków

Dziś znów cały swój polityczny kapitał bezwarunkowo inwestujemy w paneuropejski projekt koncentrowania władzy w Brukseli, upajając się frazeologią Stanów Zjednoczonych Europy. Dla sceptyków jest jedna rada – nie bójcie się! Z tym że projekt federalizacji Europy stawia nie tyle problem strachu, ile pytanie o sens. Gdzie są logiczne podstawy założenia, że dwadzieścia kilka państw prowadzących w różnym stopniu wadliwą politykę fiskalną razem zacznie prowadzić politykę zdrową!? Skąd bierze się ta wartość dodana? Z Brukseli?

Zaawansowany federalizm stawia dodatkowy głębszy problem europejskiej wspólnoty politycznej. Zakłada nie tylko kompletne lekceważenie rzeczywistości politycznej Europy, która dzieje się w państwach członkowskich, ale proponuje metody, które zawiodły wielu w XX wieku. To Radosław Sikorski przywołał w Berlinie markiza d'Azeglio, który powiedział: „Włochy zostały stworzone, musimy jeszcze stworzyć Włochów". Uniknął rozważań o tym, jak będzie się „stwarzać" Europejczyków, uznając, wbrew faktom, że już istnieją. Jednak każdy, kto przywołuje tworzenie federacji, powinien pamiętać, że były one tworzone przemocą i na wojnach. Tak jednoczono Włochy i Niemcy w XIX wieku. Tak też stworzono państwo amerykańskie, którego nazwa tak inspiruje współczesnych federalistów europejskich.

Politycznie w Europie mamy na razie projekty o wiele skromniejsze, jedynie podążające za federalistyczną inspiracją. Jednak nie są one aż tak skromne, jak chcieliby niektórzy komentatorzy. Samo ustanowienie twardszego systemu sankcji dla krajów strefy euro za przekraczanie poziomu deficytu i długu publicznego, na który same się przecież zgodziły, nie byłoby wielkim problemem. To w sumie fiskalny konserwatyzm, który w Polsce wciąż cieszy się szerokim uznaniem. Jednak w konkluzjach Rady z 9 grudnia czytamy nie tylko o tym. Punkt 6. tego dokumentu mówi, że „szczególna uwaga powinna być poświęcona temu, jak polityka podatkowa może wspierać koordynację polityk gospodarczych, oraz pomagać konsolidacji fiskalnej i wzrostowi".

W żargonie brukselskim nie od dziś „koordynacja" jest synonimem poszerzania kompetencji i władzy. W projekcie traktatu, jaki przewodniczący Rady Europejskiej Herman van Rompuy rozesłał właśnie do stolic europejskich, na każdej stronie pisze się o „silniejszej koordynacji polityk gospodarczych" (pkt 2 preambuły), o wzmocnieniu koordynacji polityk gospodarczych" (art. 1), o „budżetowym i gospodarczym programie partnerskim, o wiążącym charakterze, w tym ściśle określonych w nim reformach strukturalnych", które „mają być przekazywane Komisji Europejskiej i Radzie" (art. 5), w końcu o tym, że państwa-strony „zapewnią, że wszystkie ważniejsze reformy, które planują podjąć, będą między nimi dyskutowane i koordynowane". A więc chodzi nie tylko o efektywny system kar, ale i wspólne ustalanie, co w polityce gospodarczej reformować i jak. Oskar Wilde napisał, że „dawanie rad jest zawsze nieroztropne, ale dawanie dobrych rad to katastrofa".

A gdzie wolny rynek?

Wyegzekwowanie zasad możliwie umiarkowanego zadłużania się jest dziś Europie potrzebne. Szczególnie potrzebne jest tym narodom, które żyjąc oszczędniej, stoją przed perspektywą wypłacenia kolejnych transz pomocy finansowej jednej lub drugiej Grecji lub tolerowania inflacji, która przyjdzie wraz z drukowaniem pieniędzy czy skupem interwencyjnym śmieciowych obligacji w obszarze euro. Takie mechanizmy mogą dać poczucie względnego bezpieczeństwa Niemcom czy Holendrom.

Warto przy okazji przypominać znękanym narodom Północy, że tyle kosztuje żyrowanie projektu unii monetarnej powołanej na polityczne zamówienie w imię napędzania integracji, bez gwarancji fiskalnych. Także bankom warto przypomnieć, że uległy pokusie zaniżania oceny ryzyka, kupując obligacje greckie tak samo chętnie jak niemieckie, wierząc, że ten projekt – w imię wielkiej polityki – zawsze będzie ratowany przez Niemcy i Francję.

Jednak, by Europa wyszła z długów, potrzebne jest przywrócenie wzrostu gospodarczego i ciężkie reformy społeczne. Gotowość ponoszenia wieloletnich cięć można uzyskać tylko wtedy, gdy zbuduje się zaufanie do przywództwa politycznego, które te reformy przeprowadza. To zaufanie może zrodzić się tylko w państwach członkowskich, tak jak to było za Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii czy w czasach Jose Marii Aznara w Hiszpanii.

Prawdziwego przywództwa nie zastąpią ani technokraci w rodzaju Mario Montiego, ani tym bardziej jakiś nowy komisarz, który będzie jeździł po stolicach i pokazywał jakieś swoje tabelki. Drugim czynnikiem jest zdrowa konkurencja. Przykładem pani Thatcher politycy europejscy zarażali się przede wszystkim dlatego, że widzieli rosnące przewagi konkurencyjne Wielkiej Brytanii, które budowały jej wzrost z samego dna lat 70.

Konkurencja jest dobra nie tylko przy sprzedaży dóbr i usług. Działa też na systemy regulacyjne, podatkowe, społeczne. Więcej konkurencji to większa szansa na lepsze rozwiązania. Wzmożona koordynacja, konwergencja, deliberacja Brukseli wokół reform, jakie mają być przeprowadzane w Europie, to mniej konkurencji systemowej, wzmożona presja na harmonizację polityki podatkowej, socjalnej, zatrudnienia. To tym samym uderzenie we wszystkie przewagi konkurencyjne, jakimi dysponuje szczególnie Polska na wspólnym rynku.

Tym, którzy chętnie redukują naszą politykę europejską do relacji z Niemcami jako płatnikami nr 1 europejskiego budżetu, warto przypomnieć, że to właśnie wspólny rynek jest kluczową i długofalową zaletą naszego członkostwa w UE. Aby był obroniony i pogłębiany, będziemy potrzebowali wielokierunkowego wsparcia i zrozumienia, szczególnie ze strony państw spoza strefy euro, które podzielają dziś obawy o „budowanie Unii poza Unią", według francuskiego scenariusza, potencjalnie kosztem rynku wspólnotowego.

To niemiecki profesor i historyk Michael Stürmer na łamach „Die Welt" napisał, że „osamotnienie Brytyjczyków to zły znak dla Europy. Liberalne siły gospodarcze tracą pozycję wobec unijnych państwowców. To zmienia równowagę w UE, wzmacniając francusko-niemiecki dyrektoriat i osłabiając wpływ mniejszych państw członkowskich. Niemcy będą przytłoczone rolą niezastąpionych, lecz niechętnych temu hegemonów."

Ani w grudniowych konkluzjach Rady z brukselskiego szczytu, ani w projekcie traktatu, do którego z takim entuzjazmem chcemy przystąpić, nie ma gwarancji dla funkcjonowania wspólnego rynku, które zrównoważyłyby eurożargon „koordynacji" i „konwergencji polityk gospodarczych". Ten kluczowy brak, obok bezkrytycznego i bezwarunkowego poparcia dla scenariuszy federalnych, pisanych daleko stąd, jest powodem mojego sprzeciwu wobec europejskiej polityki rządu Donalda Tuska.

Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę