Patriotyzm 2.0

Patriotyzm jest związany ze społeczną naturą człowieczeństwa. Dlatego misją elit nie jest zwalczanie go. Warto natomiast dyskutować o jego kształtowaniu i pielęgnowaniu jako wartości wspólnej – pisze historyk

Publikacja: 03.05.2012 07:00

Robert Kostro

Robert Kostro

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch

Red

23 kwietnia prezydent Barack Obama podczas uroczystości w waszyngtońskim Muzeum Holokaustu zapowiedział, że uhonoruje pośmiertnie Jana Karskiego najwyższym cywilnym odznaczeniem amerykańskim, Medalem Wolności". Karski był emisariuszem Polskiego Państwa Podziemnego, świadkiem Holokaustu i pierwszym, który zaalarmował przywódców światowych mocarstw z Franklinem Delano Rooseveltem na czele o eksterminacji Żydów. Jego misja nie powstrzymała niemieckiego ludobójstwa. Była jednak wielkim czynem – świadectwem indywidualnej odwagi i wrażliwości   oraz próbą zatrzymania zbrodniczej machiny, podjętą przez polski rząd na emigracji i polskie podziemie. Warto jednak pochylić się nad postacią Karskiego nie tylko w kontekście relacji polsko żydowskich lub promocji wiedzy na temat historii Polski za granicą. Jan Karski jest ważny, kiedy myślimy o kondycji polskiego patriotyzmu.

Patriotyzm zawsze łączył Polaków, budował nici porozumienia i poczucie wspólnoty w trudnych czasach. Tak było również po 1989 r. Wielokrotnie w ciągu ostatniego dwudziestolecia dziennikarze i publicyści zadawali pytanie, czy dla młodego pokolenia patriotyzm jest jeszcze ważny.  I mimo różnych wątpliwości raczej nie formułowano radykalnych negatywnych odpowiedzi. Prawie siedem lat temu Tomasz Merta pisał w tekście „Patriotyzm jutra": „zaryzykowałbym tezę, że z polskim patriotyzmem wcale nie jest tak źle. Nie jest przecież możliwe, by postawa tak powszechna  przed 1989 r. z dnia na dzień zanikła. To, że w III Rzeczypospolitej rzadko tylko mamy do czynienia z manifestowaniem gorących uczuć patriotycznych, należałoby przypisać raczej oczywistej zmianie politycznego i społecznego kontekstu."

Dzisiaj warto ponownie podjąć myśl Tomasza Merty. Wydaje się, że w ostatnich latach dokonała się dość istotna zmiana sposobu mówienia o patriotyzmie w życiu publicznym i w mediach. Najważniejsze novum to silna polaryzacja języka, jakim mówi się o doświadczeniach wspólnotowych. Z jednej strony środowiska prawicowe znacznie częściej niż kiedykolwiek odwołują się do retoryki patriotycznej i narodowej. Jednocześnie jednak dokonuje się pewne zawężenie myślenia o narodowej tradycji. Mówi się głównie o bohaterach walczących – żołnierzach, powstańcach - i o ofiarach zbrodni. Pojawiają się fascynacje skrajnymi tradycjami, takimi jak ONR. Z drugiej strony w wielu środowiskach lewicowych i liberalnych coraz częściej kwestionuje się wszelką formę patriotyzmu. Niektórzy intelektualiści z odrazą mówią o „plemiennych" uczuciach, nie reagują na profanowanie godła i flagi narodowej. Charakterystyczne były obchody ubiegłorocznego Święta Niepodległości, podczas którego współinicjatorem prawicowego marszu byli skrajni narodowcy z ONR, natomiast lewicowa młodzież obchodziła święto, szydząc z uczuć patriotycznych i ożywiając ducha przedwojennego „antyfaszyzmu". Ludziom znającym historię kojarzy się to raczej ze stalinowską propagandą lat 30., a nie tradycją polskiej lewicy. W tym wszystkim gdzieś gubi się miara i gubi prawda, a zaczyna dominować ideologia. W zgiełku ginie pamięć głównych dróg polskiego patriotyzmu i jego wielkich bohaterów.

„Patriotyzm jest jak rasizm" – taki tytuł miały opublikowane parę lat temu w poważnej gazecie wynurzenia młodego inteligenta. Często przedstawia się dziś postawy patriotyczne i identyfikację ze wspólnotą narodową jako źródło przemocy i zagrożenia dla demokracji. Doświadczenia historyczne każą jednak wątpić w taki związek. Ludzie zabijali się w imię dowolnych racji: państwa, narodu, religii i walki z religią, w imię ideologii, a nawet w imię tolerancji. Źródłem przemocy jest fanatyzm i cynizm, które mogą łączyć się z dowolnymi przekonaniami i grupami. Jeśli rozpadną się państwa narodowe, to tak jak w Grecji Tukidydesa czy we Włoszech Machiavellego będą walczyć ze sobą miasta, albo jak w I i II wojnie światowej - wielonarodowe imperia. Co więcej, zbiorowościami, które nie posiadają wspólnego kodu kulturowego, wspólnej historii, łatwiej jest manipulować. Historia bowiem to nie tylko dzieje chwały, ale również zagrożeń i upadków, również zagrożeń dla wolności. Żeby zorientować się, jak trudno budować demokrację w społeczeństwach, nie posiadających wspólnej opowieści o historii, wystarczy porozmawiać z kimś z Białorusi lub Ukrainy.

Obawy przed patriotyzmem mają pewien niedostrzegany aspekt. Istnieje związek pomiędzy poczuciem tożsamości a poczuciem odpowiedzialności. Paradoksalnie rzecz ujmując, jeśli relacje polsko –ukraińskie, albo odpowiedzialność za wojenne losy polskich Żydów nas emocjonują, to właśnie dlatego, że jesteśmy patriotami. Gdybyśmy nimi nie byli, to jakie znaczenie miałoby, czy 70 lat temu Żydów zabijali Niemcy, Polacy czy Chińczycy. Gdyby kiedyś udało się wyplenić uczucia wobec Ojczyzny, to mielibyśmy tylko więcej ludzi obojętnych, a bierność i obojętność jest wdzięcznym polem dla skolonizowania przez ekstremizmy.

Jest też w odrzuceniu patriotyzmu świadome bądź mimowolne przejęcie narracji zachodniej, w której Europa Środkowa i Wschodnia jest często ziemią nieznaną, obszarem zasiedlonym przez plemiona, które od stuleci toczą niezrozumiałe wojny. Tak jakby wojny francusko- angielskie, francusko –niemieckie, religijne konflikty XVI i XVII w., rasizm, zbrodnie rewolucji francuskiej, kolonialny i postkolonialny rasizm albo I wojna światowa miały w sobie coś bardziej zrozumiałego lub szlachetnego. Niewiele lub zgoła nic nie wie się o pozytywnych doświadczeniach, o tradycjach nowożytnej tolerancji albo o budowie po 1989 r. przyjaznych choć oczywiście nie idealnych relacji pomiędzy narodami w naszym regionie.

Zapewne jedną z przyczyn naszych kłopotów z patriotyzmem jest zaostrzenie konfrontacji politycznej po katastrofie smoleńskiej. Warto dostrzec jednak i głębsze źródła tego stanu rzeczy. Ważną rolę odgrywa w moim przekonaniu wymiana generacyjna. Dochodzi do głosu pokolenie, które nie wyrastało w cieniu wojny i nie poznało komunizmu, a to były doświadczenia kształtujące  przez kilka dekad zachowania Polaków. Najstarsi, jak Jan Karski, dojrzewali w czasie II wojny światowej, nieco młodsi poznali koszmar stalinizmu, kolejne generacje przeżywały „polskie miesiące". Moje pokolenie zdążyło jeszcze poczuć mroźny oddech komunizmu w epoce stanu wojennego. Dla tych kilku generacji, mimo sporów i różnic, najważniejsza była konfrontacja z totalitaryzmem. Dzisiaj łatwiej o skrajną retorykę ponieważ przeciwnikiem jest odpowiednio lewicowy albo prawicowy konkurent do władzy i „rządu dusz".

Jeżeli nie chcemy biernie przyglądać się degradacji języka, jakim komunikujemy się jako wspólnota polityczna, musimy przypomnieć i przywrócić tradycyjne rozróżnienie pomiędzy patriotyzmem a szowinizmem. Patriotyzm jest poczuciem zobowiązania wobec własnej Ojczyzny, które łączy się z życzliwym  stosunkiem do innych narodów i tradycji. Patriotyzm łączy poczucie własnej wartości z otwartością i zdolnością do podejmowania wątków krytycznych. Nie kłóci się z nim szacunek wobec mniejszości narodowych i etnicznych oraz wobec osób, które mają złożone poczucie identyfikacji. Patriotyzm jest związany ze społeczną naturą człowieczeństwa, której nie da się unieważnić, tak jak się nie da usunąć instynktu płciowego czy samozachowawczego.  Dlatego misją elit nie jest zwalczanie go. Warto natomiast dyskutować o jego kształtowaniu i pielęgnowaniu jako wartości wspólnej.

Warto rozbroić mit o sprzeczności patriotyzmu z tolerancją i szacunkiem wobec innych narodów. Jeśli przyjrzymy się wielkim bohaterom polskiej historii, to taki odważny patriotyzm, pozbawiony strachu przed „innymi" jest raczej regułą niż wyjątkiem. Przypomnijmy sobie przywódcę pierwszego polskiego powstania niepodległościowego, Tadeusza Kościuszkę, hasło „za naszą i waszą wolność" z powstania listopadowego, Adama Mickiewicza z wierszem „Do przyjaciół Moskali",  Józefa Piłsudskiego, najważniejszych dowódców Armii Krajowej, wielkie postaci polskiej emigracji z Janem Nowakiem- Jeziorańskim i Jerzym Giedroyciem na czele czy wreszcie wielkich przywódców polskiego Kościoła jak kardynał Wyszyński, a zwłaszcza Jan Paweł II. To lista patriotów, a zarazem ludzi pozbawionych szowinizmu i uprzedzeń wobec obcych. Wśród najwybitniejszych polityków - patriotów są ci, którzy starali się budować kompromis polsko-ukraiński w XX wieku - krakowscy konserwatyści, Adolf Bocheński, Tadeusz Hołówko to ludzie o prawicowych lub lewicowych patriotycznych poglądach. Takie postawy nie były wyjątkiem nawet w środowiskach narodowych. W tym kręgu obracał się m.in. Ignacy Jan Paderewski i emigracyjny publicysta Wojciech Wasiutyński. Może najbardziej uderzające jest to, że głęboko i świadomie przeżywającymi swoją polską i chrześcijańską tożsamość osobami byli ludzie zasłużeni dla ratowania Żydów – tacy jak Jan Karski i Zofia Kossak-Szczucka.

Nie obawiam się że patriotyzm zginie, a jednak niepokoją mnie ci, którzy się go boją i ci, którzy traktują go jako narzędzie partyjnego sporu. Patriotyzm wymaga rozumnego pielęgnowania, pogłębiania i uszlachetniania. Naturalnym jego sojusznikiem jest roztropnie prowadzona polityka historyczna. Przeciwnicy zaangażowania państwa w politykę pamięci często posługują się straszakiem militarystyczno-martyrologicznej historii.  Właściwie zaprogramowana polityka państwa powinna polegać na dbałości o całość dziedzictwa i pielęgnowaniu różnych jego nurtów. Podstawą do tego są zarówno mocna pozycja historii w programach szkolnych jak i dokończenie pakietu ważnych inicjatyw muzealnych, realizowanych przez kolejne rządy. W jego ramach obok istniejącego już Muzeum Powstania Warszawskiego powstaje m.in. Europejskie Centrum Solidarności, Muzeum Historii Żydów Polski, Muzeum II Wojny Światowej

Autor jest dyrektorem Muzeum Historii Polski

23 kwietnia prezydent Barack Obama podczas uroczystości w waszyngtońskim Muzeum Holokaustu zapowiedział, że uhonoruje pośmiertnie Jana Karskiego najwyższym cywilnym odznaczeniem amerykańskim, Medalem Wolności". Karski był emisariuszem Polskiego Państwa Podziemnego, świadkiem Holokaustu i pierwszym, który zaalarmował przywódców światowych mocarstw z Franklinem Delano Rooseveltem na czele o eksterminacji Żydów. Jego misja nie powstrzymała niemieckiego ludobójstwa. Była jednak wielkim czynem – świadectwem indywidualnej odwagi i wrażliwości   oraz próbą zatrzymania zbrodniczej machiny, podjętą przez polski rząd na emigracji i polskie podziemie. Warto jednak pochylić się nad postacią Karskiego nie tylko w kontekście relacji polsko żydowskich lub promocji wiedzy na temat historii Polski za granicą. Jan Karski jest ważny, kiedy myślimy o kondycji polskiego patriotyzmu.

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?