Jak uchronić premiera przed szantażem

Bezpieczeństwo państwa to kwestia przestrzegania procedur, nie zaś wiary w dobre intencje polityków czy też kierowanie się przez nich wysokimi standardami - pisze publicysta „Rzeczpospolitej"

Publikacja: 17.08.2012 20:01

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Donald Tusk szczyci się tym, że potrafi - jego zdaniem - oddzielić bycie premierem od bycia ojcem. Na wtorkowej konferencji prasowej z oburzeniem odpowiadał na pytanie, czy miał niejawne informacje od służb specjalnych dotyczące kontaktów jego syna z szefem kontrowersyjnej piramidy finansowej Amber Gold. - Sugestia, że mogłem mieć tajne informacje i uprzedzałem syna, jest, delikatnie mówiąc, niemądra, a nawet nieprzyzwoita - strofował pytających go dziennikarzy szef rządu. - Nie wyobrażam sobie, aby służby specjalne miały inwigilować miejsca pracy, w których chcą pracować moje dzieci.

Służby powinny badać

Gdy takie słowa mówi surowy ojciec, może to budzić szacunek. Ale z punktu widzenia państwa jako całości wywołuje to zdziwienie. Czyżby premier sugerował, że sfera prywatności rodziny polityka powinna być tak daleko posunięta, by działaniem jego dzieci nie interesowały się żadne z państwowych organów?

Sprawa wydaje się postawiona na głowie. Służby specjalne, które podlegają premierowi, powinny dbać o bezpieczeństwo państwa, a więc ostrzegać premiera przed sytuacjami, w którym działanie np. jego dzieci może być niebezpieczne z punktu widzenia państwa. Mówiąc wprost: rolą ABW jest niedopuszczenie do sytuacji, w której ktoś mógłby szantażować szefa rządu z powodu działalności jego dzieci. Można zaś mieć uzasadnione podejrzenie, że szef Amber Gold wziął - przy pełnej zgodzie zainteresowanego - Michała Tuska na zakładnika, by szantażować teraz Platformę Obywatelską.

Można sobie wszak łatwo wyobrazić sytuację, gdy dzieci którejś z najważniejszych osób w państwie rozpoczynają współpracę z przedsiębiorstwem rosyjskim, którego interesy są radykalnie sprzeczne z interesami Polski. Możliwych scenariuszy są tutaj tysiące. Służby powinny zaś je badać i alarmować najważniejsze osoby w państwie - nie po to, by psuć im komfort rozdziału polityki od życia prywatnego, ale po to, by dbać o bezpieczeństwo państwa.

Odebrać oręż

Wyeliminowanie szantażu jest wszak głównym celem lustracji, która od lat funkcjonuje w naszym życiu publicznym. Lustracji zarówno majątkowej, jak i tej dotyczącej przeszłości. Państwo wymaga od polityka złożenia prawdziwego oświadczenia lustracyjnego nie po to, by napiętnować współpracownika służb PRL (wszak sporo osób piastujących wysokie stanowiska przyznaje się do takiej współpracy), ale po to, by wyeliminować możliwość szantażu. Czyli sytuacji, gdy polityk jest zmuszany do jakiegoś działania przez osoby straszące ujawnieniem faktu współpracy.

Podobna jest filozofia oświadczeń majątkowych. Politycy wypełniają je nie po to, by zaspokoić ciekawość opinii publicznej, ale by nikt nie wręczał im korzyści majątkowych. Ale też po to, by nikt nie mógł polityka szantażować fałszywymi łapówkami - jeśli polityk wypełni zgodnie z prawdą swe oświadczenie, odbiera szantażystom oręż.

Z tych samych powodów powinny istnieć procedury dotyczące osłony bliskich najważniejszych polityków w państwie. I jest to kwestia nie woli czy samopoczucia premiera, ale właśnie reguł demokratycznego państwa i panującej w nim jawności.

Dochodzimy tu do problemu filozofii państwa. Choć Platforma szczyci się tym, że odrzuca filozofię kontroli i podejrzliwości, jaką miał wprowadzać PiS, to sama jak dotąd przez pięć lat nie zaproponowała żadnej filozofii państwa, filozofii biurokratycznych procedur, które rządzą demokratycznym państwem.

Brak zaufania

Sprawa jest naprawdę poważna. Już dwa lata temu, podczas przesłuchań hazardowej komisji śledczej, okazało się, że ze słynnego spotkania byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego, ówczesnego szefa kolegium ds. służb specjalnych Jacka Cichockiego, z premierem Donaldem Tuskiem, na którym szef Biura ostrzegł premiera, że kroi się afera hazardowa, nie sporządzono żadnego protokołu ani notatki. Efekt? Nie dało się ustalić, kto mówi prawdę o tym spotkaniu - a wersje się poważnie różniły.

Panowie nie spotkali się prywatnie, lecz rozmawiali o machlojkach przy ustawie, które mogły kosztować budżet pół miliarda złotych rocznie. Członkowie rządu pytani, dlaczego z takich spotkań nie powstawały notatki, odpowiadali, że PO jest partią zaufania, a nie biurokracji, wobec czego nie widzieli potrzeby, by wszystko dokumentować.

Sytuacja z synem Donalda Tuska jest analogiczna. Bezpieczeństwo państwa to kwestia przestrzegania procedur, nie zaś wiary w dobre intencje polityków czy też kierowanie się przez nich wysokimi standardami i odróżniania tego, co polityczne, od tego, co rodzinne.

Socjologowie często narzekają na brak zaufania Polaków do państwa, które przejawia się w powszechnym ignorowaniu zakazów i procedur. Może się o tym przekonać każdy, kto wyjedzie na polskie drogi.

Nie lekceważyć

Nie zbudujemy jednak nowoczesnego państwa, jeśli nie powstaną nowoczesne procedury umożliwiające mu funkcjonowanie, rozwój i bezpieczeństwo. A obywatele nie będą przestrzegać tych procedur, jeśli będą je lekceważyć najważniejsze osoby w państwie.

Donald Tusk szczyci się tym, że potrafi - jego zdaniem - oddzielić bycie premierem od bycia ojcem. Na wtorkowej konferencji prasowej z oburzeniem odpowiadał na pytanie, czy miał niejawne informacje od służb specjalnych dotyczące kontaktów jego syna z szefem kontrowersyjnej piramidy finansowej Amber Gold. - Sugestia, że mogłem mieć tajne informacje i uprzedzałem syna, jest, delikatnie mówiąc, niemądra, a nawet nieprzyzwoita - strofował pytających go dziennikarzy szef rządu. - Nie wyobrażam sobie, aby służby specjalne miały inwigilować miejsca pracy, w których chcą pracować moje dzieci.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?