Oświata w szponach biurokracji

Zostawmy swobodę szkole, aby ustaliła, jak chce uczyć. Na końcu procesu i tak uczniów czeka państwowy egzamin, którego wymogi są jasno określone - pisze socjolog

Publikacja: 06.09.2012 20:02

Krzysztof Murawski

Krzysztof Murawski

Foto: archiwum prywatne

Red

We wrześniu jak zwykle sporo się mówi o oświacie, w tym szczególnie, że podręczniki są zbyt drogie. Premier zachwala podręczniki elektroniczne, które rząd zamierza rozdawać wszystkim uczniom za lat kilka, a opozycja nie wiadomo dlaczego żąda, aby do każdego przedmiotu było nie więcej niż trzy podręczniki do wyboru. Jedno i drugie nie ma jednak większego wpływu na jakość nauczania.

O jakości nauczania za to wiele mówią minister edukacji i liczni eksperci, planując wcielenie w życie kolejnej reformy edukacji.

Wiedza z YouTube’a

W oświacie generalnie im mniej biurokracji, tym lepiej. Tymczasem kolejne reformy jedynie silniej sznurują szkoły w gorsecie wymogów, oczekiwań i narzuconych programów. Wszystko to jest niepotrzebne. Należy przeprowadzić taką reformę, która odbierze władzę nad nauczaniem urzędnikom i odda ją w ręce nauczycieli i uczniów.

Zacznijmy od podręczników. Po co ministerstwo musi zatwierdzać każdy kolejny podręcznik jako kwalifikujący się do nauczania? Kosztuje to masę czasu i pieniędzy, które zarabiają za liczne niepotrzebne recenzje zastępy recenzentów (a jakość podręczników przez to nie rośnie). Przecież nauczyciel nie musi w ogóle używać podręcznika. Gdyby zechciał korzystać jedynie z „W pustyni i w puszczy” i filmów z YouTube’a - ma do tego pełne prawo. Jednak korzysta z podręcznika, bo jest w ten sposób zabezpieczony przed zarzutami, że źle uczy. „Jak to: źle uczę - może powiedzieć. - Mam zatwierdzony podręcznik, przestrzegam siatki godzin, prowadzę sprawdziany i przerabiam materiał zgodnie z harmonogramem. Oceniam wedle szkolnego systemu oceniania - jestem bezpieczny”.

Zdejmijmy z niego tę ochronę - niech używa czego chce, po co ministerialne laurki na podręcznikach warte dziesiątki tysięcy złotych każda?

Energia na korepetycje

Dalej - po co nam podstawy programowe i siatki godzin, listy lektur i inne biurokratyczne protezy? A jeśli szkoła przestrzega tych wszystkich zasad, a mimo to źle uczy, bo uczniowie źle wypadają na egzaminach - czy będziemy zadowoleni? Zostawmy swobodę szkole, aby ustaliła, jak chce uczyć. Na końcu procesu i tak uczniów czeka państwowy egzamin, którego wymogi są jasno określone i szkoła do nich musi się dostosować.

Zdejmijmy wreszcie ochronę ze szkół i nauczycieli - ujawnijmy wyniki maturalne i testów gimnazjalnych dla poszczególnych szkół, ba, nauczycieli. Obecnie wyniki te nie są publicznie dostępne, przez co rodzice nie mogą porównywać szkół pod względem efektów kształcenia, a jedynym ocenianym jest uczeń. Rodzice i uczniowie mają natomiast pełne prawo wiedzieć, jaki poziom reprezentuje szkoła, do której posyłają dzieci.

Kolejnym szkolnym nieszczęściem jest niskie pensum godzin - nauczyciele muszą przed tablicą przepracować jedynie 18 godzin tygodniowo. Praca w klimacie biurokratycznych reguł, sztywnych przydziałów godzinowych jest istotnie stresująca i prowadzi do szybkiego wypalenia zawodowego - w efekcie jednak energia nauczycieli kierowana jest często na dorabianie w innych szkołach lub korepetycjami, które rodzice w obawie o wyniki nauczania fundują swoim pociechom, jeśli tylko mogą sobie na to pozwolić.

Władza biurokracji

W istocie to nie cena podręcznika, ale cena prywatnego douczania - o którym jakoś nie mówi się wiele - obciąża kieszenie rodziców dzieci w wieku szkolnym. W efekcie nieefektywna zbiurokratyzowana szkoła wtłacza dzieci i nauczycieli w sztywny i korupcjogenny system, którego efekty są widoczne w słabym przygotowaniu młodzieży do studiowania i samodzielnej pracy.

Wyższe pensje, mniejsza liczba nauczycieli, ale też większe obciążenie i większa ich odpowiedzialność za wykonywaną pracę na pewno przyniosą właściwe efekty.
Oświata jest kluczem do przyszłości - uwolnijmy ją spod władzy biurokratycznej fikcji, władzy różnych grup interesów, oddajmy ją w ręce rodziców, uczniów i nauczycieli, a o wiele szybciej i o wiele skuteczniej przysłuży się budowie dobrobytu.

Autor jest socjologiem, był prezesem Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych

We wrześniu jak zwykle sporo się mówi o oświacie, w tym szczególnie, że podręczniki są zbyt drogie. Premier zachwala podręczniki elektroniczne, które rząd zamierza rozdawać wszystkim uczniom za lat kilka, a opozycja nie wiadomo dlaczego żąda, aby do każdego przedmiotu było nie więcej niż trzy podręczniki do wyboru. Jedno i drugie nie ma jednak większego wpływu na jakość nauczania.

O jakości nauczania za to wiele mówią minister edukacji i liczni eksperci, planując wcielenie w życie kolejnej reformy edukacji.

Pozostało 86% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Joe Biden wymierzył liberalnej demokracji solidny cios
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką
Opinie polityczno - społeczne
Juliusz Braun: Religię w szkolę zastąpmy nowym przedmiotem – roboczo go nazwijmy „transcendentalnym”
Opinie polityczno - społeczne
Skrzywdzeni w Kościele: Potrzeba transparentności i realnych zmian prawnych
Opinie polityczno - społeczne
Edukacja zdrowotna, to nadzieja na lepszą ochronę dzieci i młodzieży. List otwarty
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Prawdziwy test dla Polski zacznie się dopiero po zakończeniu wojny w Ukrainie
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska