W ostatnich latach niemal o każdych wyborach na Ukrainie pisało się u nas jako o „decydujących”, „od których wszystko zależy”. Nie inaczej jest w przypadku wyborów parlamentarnych, które u naszych sąsiadów odbędą się w końcu października. Niespodzianki jednak nie będzie. Na Ukrainie do zmiany władzy nie dojdzie. Ale drogę do wyborczego zwycięstwa rządzącej Partii Regionów zapewnią nie tyle fałszerstwa wyborcze, ile sprzyjająca ordynacja i słabość opozycji.
Równanie do silniejszego
W listopadzie 2011 roku ukraińska Rada Najwyższa przyjęła nową ordynację wyborczą, która wprowadziła system mieszany: połowa deputowanych wybierana jest w okręgach proporcjonalnych, połowa w jednomandatowych.
W czym korzyść dla partii rządzącej? By to wyjaśnić, warto się przyjrzeć bliżej sytuacji sprzed dziesięciu lat. Zwycięzcą wyborów parlamentarnych został wówczas Blok Wiktora Juszczenki, który zdobył 23,5 proc. głosów w wyborach proporcjonalnych (70 mandatów) i jedynie 44 mandaty w okręgach jednomandatowych. Proprezydenckie ugrupowanie O jedną Ukrainę w wyborach proporcjonalnych zajęło dopiero trzecie miejsce (11,7 proc. głosów, 35 mandatów) i uzyskało 66 miejsc w parlamencie z obwodów jednomandatowych.
Bezpośrednio po wyborach jej szeregi zasiliło 74 deputowanych, którzy zostali wybrani w okręgach jednomandatowych, startując samodzielnie lub z ramienia małych partii. W rezultacie O jedną Ukrainę zdobyła w parlamencie 175 z 450 miejsc i mogła z pomocą koalicjantów stworzyć rząd. Gdyby w 2002 roku wybory odbywały się wyłącznie w systemie proporcjonalnym, najliczniejszą reprezentację uzyskałby Blok Wiktora Juszczenki. Bez wątpienia wynik w wyborach proporcjonalnych bardziej oddawał nastroje wyborców.
Dlaczego deputowani niezależni, wybrani w okręgach jednomandatowych, dołączyli do O jedną Ukrainę? Często byli to przedstawiciele regionalnej biurokracji lub biznesu, podatni na wpływy władz. Ich wybór wynikał z rachuby, że im się to opłaca, ewentualnie z nacisków lub wręcz przekupstwa.
Obecna sytuacja na Ukrainie przypomina tę z 2002 roku. W najnowszych sondażach pierwsze miejsce zajmuje Partia Regionów z poparciem około 24-27 proc. druga jest Zjednoczona Opozycja (17-21 proc.). Partia proprezydencka ma więc największe szanse, by wybory proporcjonalne wygrać. Zdobędzie też pewnie najwięcej miejsc w okręgach jednomandatowych. Jej wynik mogą poprawić okręgi jednomandatowe. Wielu niezależnych deputowanych dostanie propozycję nie do odrzucenia i zasili szeregi Partii Regionów. Nowatorskie nie jest również tworzenie przez oligarchów związanych z władzą partii pseudoopozycyjnych. Ich zadaniem jest odebranie części głosów opozycji. Sztandarowym tego typu projektem jest partia Ukraino, Naprzód! Natalii Korolewskiej, wcześniej związanej z Blokiem Julii Tymoszenko. W sondażach balansuje wprawdzie na granicy progu wyborczego, ale nawet jeśli go nie przekroczy, to i tak zdobędzie część głosów w okręgach jednomandatowych.