Ukraina bez lidera

Zjednoczona Opozycja na użytek Zachodu próbuje kreować Julię Tymoszenko na ikonę demokratycznej Ukrainy, ale niewiele ma to wspólnego z rzeczywistością - uważa politolog

Publikacja: 15.10.2012 19:10

Ukraina bez lidera

Foto: archiwum prywatne

Red

W ostatnich latach niemal o każdych wyborach na Ukrainie pisało się u nas jako o „decydujących”, „od których wszystko zależy”. Nie inaczej jest w przypadku wyborów parlamentarnych, które u naszych sąsiadów odbędą się w końcu października. Niespodzianki jednak nie będzie. Na Ukrainie do zmiany władzy nie dojdzie. Ale drogę do wyborczego zwycięstwa rządzącej Partii Regionów zapewnią nie tyle fałszerstwa wyborcze, ile sprzyjająca ordynacja i słabość opozycji.

Równanie do silniejszego

W listopadzie 2011 roku ukraińska Rada Najwyższa przyjęła nową ordynację wyborczą, która wprowadziła system mieszany: połowa deputowanych wybierana jest w okręgach proporcjonalnych, połowa w jednomandatowych.
W czym korzyść dla partii rządzącej? By to wyjaśnić, warto się przyjrzeć bliżej sytuacji sprzed dziesięciu lat. Zwycięzcą wyborów parlamentarnych został wówczas Blok Wiktora Juszczenki, który zdobył 23,5 proc. głosów w wyborach proporcjonalnych (70 mandatów) i jedynie 44 mandaty w okręgach jednomandatowych. Proprezydenckie ugrupowanie O jedną Ukrainę w wyborach proporcjonalnych zajęło dopiero trzecie miejsce (11,7 proc. głosów, 35 mandatów) i uzyskało 66 miejsc w parlamencie z obwodów jednomandatowych.

Bezpośrednio po wyborach jej szeregi zasiliło 74 deputowanych, którzy zostali wybrani w okręgach jednomandatowych, startując samodzielnie lub z ramienia małych partii. W rezultacie O jedną Ukrainę zdobyła w parlamencie 175 z 450 miejsc i mogła z pomocą koalicjantów stworzyć rząd. Gdyby w 2002 roku wybory odbywały się wyłącznie w systemie proporcjonalnym, najliczniejszą reprezentację uzyskałby Blok Wiktora Juszczenki. Bez wątpienia wynik w wyborach proporcjonalnych bardziej oddawał nastroje wyborców.

Dlaczego deputowani niezależni, wybrani w okręgach jednomandatowych, dołączyli do O jedną Ukrainę? Często byli to przedstawiciele regionalnej biurokracji lub biznesu, podatni na wpływy władz. Ich wybór wynikał z rachuby, że im się to opłaca, ewentualnie z nacisków lub wręcz przekupstwa.

Obecna sytuacja na Ukrainie przypomina tę z 2002 roku. W najnowszych sondażach pierwsze miejsce zajmuje Partia Regionów z poparciem około 24-27 proc. druga jest Zjednoczona Opozycja (17-21 proc.). Partia proprezydencka ma więc największe szanse, by wybory proporcjonalne wygrać. Zdobędzie też pewnie najwięcej miejsc w okręgach jednomandatowych. Jej wynik mogą poprawić okręgi jednomandatowe. Wielu niezależnych deputowanych dostanie propozycję nie do odrzucenia i zasili szeregi Partii Regionów. Nowatorskie nie jest również tworzenie przez oligarchów związanych z władzą partii pseudoopozycyjnych. Ich zadaniem jest odebranie części głosów opozycji. Sztandarowym tego typu projektem jest partia Ukraino, Naprzód! Natalii Korolewskiej, wcześniej związanej z Blokiem Julii Tymoszenko. W sondażach balansuje wprawdzie na granicy progu wyborczego, ale nawet jeśli go nie przekroczy, to i tak zdobędzie część głosów w okręgach jednomandatowych.

Politycy znienawidzeni

Innym istotnym elementem jest słabość opozycji. Doszło wprawdzie do jej częściowego zjednoczenia, ale do sukcesu daleko. Z taktycznego sojuszu dwóch głównych partii opozycyjnych: Batkiwszczyny Julii Tymoszenko i Frontu Zmian Arsenija Jaceniuka powstała Zjednoczona Opozycja. Sukcesem jest uzgodnienie z nacjonalistyczną Swobodą oraz w ostatniej niemal chwili z partią Witalija Kliczko UDAR podziału okręgów większościowych. Notowania partii Kliczko szybko rosną. Sondaże dają mu nawet około 16-19 proc. poparcia, a w niektórych badaniach wyprzedza nawet Zjednoczoną Opozycję.

Ta stosunkowo nowa partia, deklarująca się jako opozycyjna, nie ma jasnego programu. To nie tylko problem UDAR-u. Program wyborczy Zjednoczonej Opozycji to zestaw populistycznych haseł, a nie kompleksowy projekt reform, których Ukraina potrzebuje bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

Największą bolączką opozycji jest… brak wiarygodności w społeczeństwie. Jedynie co czwarty wyborca deklaruje zaufanie do opozycji. Podobnym poziomem zaufania cieszy się prezydent Janukowycz.

Sytuacja jest więc zasadniczo inna niż przed pomarańczową rewolucją w 2004 r. Zmęczeni polityką Ukraińcy w większości wyrażają wotum nieufności dla całej klasy politycznej, niezależnie od barw partyjnych. Brakuje lidera, który cieszyłby się poparciem przynajmniej połowy społeczeństwa.

Nie jest nim uwięziona ponad rok temu Julia Tymoszenko, której ufa zaledwie co piąty wyborca. Zjednoczona Opozycja na użytek Zachodu próbuje kreować byłą premier na ikonę demokratycznej Ukrainy, ale ma to niewiele wspólnego z rzeczywistością. Dla większości Ukraińców jest ona przedstawicielką tej samej znienawidzonej klasy politycznej.

Niezadowolenie społeczne na Ukrainie rośnie, ale - jakkolwiek paradoksalnie by to zabrzmiało - jest ono „niepolityczne”. Z badań wynika, że Ukraińcy są rozczarowani polityką, a jednocześnie gotowi byliby wyjść na ulice pod hasłami socjalnymi.

Na progu załamania

Po 28 października władzę na Ukrainie zachowa zapewne Partia Regionów. Znacznie większym dla niej wyzwaniem niż wybory będzie jednak pogarszająca się sytuacja gospodarcza. Wszystkie wskaźniki pokazują, że gospodarka zwalnia, rysuje się perspektywa recesji czy - w przypadku niekorzystnej sytuacji w strefie euro i na rynkach będących głównymi odbiorcami ukraińskiego eksportu - wręcz poważnego kryzysu. Władze będą musiały zapłacić za rozdęte obietnice przedwyborcze i znacząco podnieść ceny gazu dla ludności. Również dlatego, że jest to jednym z warunków rozmrożenia współpracy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i otrzymania 12 mld dolarów kredytu. A bez tego ukraińskie finanse mogą niebawem znaleźć się na progu załamania.

Jeśli dodamy niepewną reakcję UE na wynik wyborów i potrzebę poprawy napiętych relacji unijno-ukraińskich oraz - co chyba dla Kijowa ważniejsze - renegocjacji kontraktu gazowego z Rosją, to okaże się, że przed Partią Regionów i prezydentem Janukowyczem stoją wyzwania, którym niezwykle trudno będzie sprostać.

Autor jest analitykiem w Ośrodku Studiów Wschodnich, szefem Zespołu Białorusi, Ukrainy i Mołdawii

 

 

 

W ostatnich latach niemal o każdych wyborach na Ukrainie pisało się u nas jako o „decydujących”, „od których wszystko zależy”. Nie inaczej jest w przypadku wyborów parlamentarnych, które u naszych sąsiadów odbędą się w końcu października. Niespodzianki jednak nie będzie. Na Ukrainie do zmiany władzy nie dojdzie. Ale drogę do wyborczego zwycięstwa rządzącej Partii Regionów zapewnią nie tyle fałszerstwa wyborcze, ile sprzyjająca ordynacja i słabość opozycji.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?