Operacja „Upupianie Nergala" prawie się udała. Niemal wszyscy uznali, że stoi za nim tylko „jasełkowy Szatan", jak stwierdził ks. Adam Boniecki. Może po lekturze „Spowiedzi heretyka", wywiadu rzeki, były redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego" zmieni jednak zdanie? Ja zmieniłem.
Nic przeciw gwałtom
Egzemplarz z dedykacją ks. Boniecki już ma (a wspólna fotografia obu panów, wykonana w drodze na targi książki, wywołała wielką awanturę, Wojciech Cejrowski proponował nawet ekskomunikowanie kapłana), teraz pozostaje mu uważna lektura. Na razie, jak wynika z niedawnego wywiadu, przeczytał jedną trzecią, co zainspirowało go do wypowiedzi, że Adam Darski to człowiek „inteligentny, szalenie zaangażowany w swoją działalność artystyczną".
W dalszej części znajdzie informacje o tym, że Nergal nie ma nic przeciwko gwałtom zbiorowym i był nawet świadkiem jednego. Ale także że chciał kiedyś podpalić kościół, a jego znajomym z Norwegii nawet udało się puścić kilka świątyń z dymem. Czy to można uznać za formę „zaangażowania w działalność artystyczną"? Sam się zastanawiam. Ale jedno jest jasne. „Spowiedź heretyka" dowodzi, że flirt popkultury z satanizmem może być bardzo groźny.
Nie byłoby tematu Nergala, gdyby lider Behemotha egzystował dalej tam, gdzie jego miejsce: w niszy dla ludzi o dziwacznym guście. Ale w połowie poprzedniej dekady album grupy trafił do słynnego zestawienia amerykańskiego „Billboardu", gdzieś w drugiej setce, a potem nawet koło miejsca 50. Jako że polska popkultura przepełniona jest kompleksami wobec Zachodu, ów sukcesik stał się przyczyną nieoczekiwanej fali popularności Nergala, który zaczął udzielać wywiadów mainstreamowym mediom, a nawet pojawiać się w talk show, np. u Kuby Wojewódzkiego.
Romans z celebrytką
Wszystko to nie miałoby jednak żadnego znaczenia, gdyby lider Behemotha nie wdał się w romans z polską celebrytką numer 1, piosenkarką Dorotą Rabczewską znaną jako Doda. Za jej przyczyną Nergal, który antyszambrował w przedsionku prawdziwego show-biznesu, wkroczył do świata taboidów, plotkarskich serwisów, magazynów lifestyle'owych, telewizji śniadaniowej i programów Tomasza Lisa. Stał się celebrytą, choć na podobnej zasadzie jak nowe dziewczyny znanych aktorów, bo jego nagrań (określenie muzyka pasuje do nich umiarkowanie) prawie nikt nie znał. Ale apogeum sławy nadeszło wraz z chorobą, której leczeniu, dzięki paparazzim, przyglądała się cała Polska. Nergal zapadł na białaczkę, a kiedy się wyleczył, niewiele ponad rok temu, zaproponowano mu pracę jurora w programie TVP 2 „The Voice". Pewnie gdyby to był muzyczny show stacji komercyjnej, burza byłaby znacznie mniejsza. Nikt nawet nie zauważył Adama Darskiego w spotach Fundacji TVN „Nie jesteś sam". Ale ponieważ chodziło to telewizję publiczną, wobec której wszyscy mają większe oczekiwania (a wielu traktuje ją jako ulubionego chłopca do bicia), zaczęła się awantura, która w jakimś sensie trwa do dzisiaj.