Po trzecim z kolei zwycięstwie wyborczym Angela Merkel z pewnością przejdzie do historii. Zasłuży sobie na miano jednego z najskuteczniejszych polityków powojennych Niemiec i Europy. Obok Konrada Adenauera i Helmuta Kohla. Jakim cudem ta pozbawiona charyzmy, enerdowska szara myszka stała się najpotężniejszym politykiem Europy?
Płaszcz Pana Boga
W Polsce wielki rozgłos zdobyło wyjaśnienie wskazujące na jej rzekome związki z enerdowską policją polityczną. Działaniem omnipotentnych służb specjalnych można tłumaczyć wszystko. Ale nie ten przypadek. Po pierwsze, nie ma na to dowodów, czyli „papierów”. A po drugie, gdyby one były, to kariera Merkel zakończyłaby się, zanim by się zaczęła. W ostatnim rządzie enerdowskim, stworzonym przez opozycję, roiło się od agentów.
Zaraz po zjednoczeniu cały enerdowski aparat władzy został dogłębnie zlustrowany, a współpracownicy Stasi skończyli polityczne i administracyjne kariery. Merkel właśnie ją zaczynała. Objęła teki ministerialne w kolejnych rządach Kohla. I wreszcie moment kluczowy – polityczne ojcobójstwo. Merkel była tym politykiem CDU, który miał odwagę odsunąć od władzy Helmuta Kohla. Gdyby były jakiekolwiek dowody na jej agenturalną działalność, to Kohl posiadałby je i nie zawahał się wykorzystać do obrony lub zemsty.
Jak zatem tłumaczyć niewiarygodną karierę Merkel? Normalnie, umiejętnością dostosowania się do politycznej rzeczywistości, mistrzowskim wykorzystaniem nadarzających się okoliczności. Mylą się bowiem ci, którzy wierzą w inżynierię społeczną; w to, że wybitna jednostka lub np. omnipotentne służby są w stanie kształtować społeczeństwa niczym plastelinę. Polityka to sztuka dostrzeżenia i wykorzystywania okoliczności.
Demokracja przywódcza przekształca partię polityczną w wodzowską. Stąd tylko krok do sięgnięcia po rządzenie poza prawem