Filip Memches w tekście „A jednak naród wybrany" przypomina, że w optyce wiary chrześcijańskiej Boże wybraństwo nadal dotyczy narodu żydowskiego. To prawda, która prowokuje dopowiedzenie. Po pierwsze, w świetle nauki Kościoła narodem wybranym są chrześcijanie. Po drugie, są nim także Żydzi, zarówno ci praktykujący judaizm, jak i niewierzący. Po trzecie, do wybrania powołani zostali wszyscy ludzie. Ale Żydzi pierwsi o nim usłyszeli.
Nowy Izrael
Zacznijmy od tego, że w kwestii obecnego w Piśmie Świętym pojęcia „Żyda" panuje bałagan. W Ewangelii świętego Jana czytamy o uczniach Jezusa, którzy zamknęli drzwi „z obawy przed Żydami". Trochę to dziwne, zważywszy, że chrześcijanie oraz ci, których się oni obawiali, należeli do jednego narodu. Sięgnijmy do greckiego oryginału: w stosownym fragmencie napisano „ton fobon ton Iudaion" (J 20,19), co poprawniej byłoby przetłumaczyć „z obawy przed Judejczykami". Pierwsi chrześcijanie, pochodzący przeważnie z Galilei, gromadząc się w Jerozolimie, stolicy Judei, obawiali się swoich braci w wierze. Wręcz kuriozalnie brzmi wyznanie świętego Pawła w Liście do Galatów: „gdy jeszcze wyznawałem judaizm" (Ga 1, 13). Sam Apostoł zapewne bardzo by się zdziwił, gdyby się dowiedział, że zmienił wyznanie. Błąd wziął się z niewłaściwego tłumaczenia słowa „Iudaismo", obecnego w greckim i łacińskim tekście Nowego Testamentu. Nie chodzi tu o „judaizm", tak jak go dzisiaj rozumiemy, lecz o wspólnotę ludzi, w tym wypadku Judejczyków.
Oba wybrane fragmenty pochodzą z Biblii Tysiąclecia, polskiego tłumaczenia sprzed półwiecza, dziś powszechnie krytykowanego przed biblistów za liczne błędy. Niestety, to właśnie tłumaczenie nadal jest podstawą liturgicznych czytań w polskich kościołach.
Debatując o sprawach wierności Przymierzu, dziedzictwa i Bożego wybraństwa, z punktu widzenia chrześcijanina lepiej jest posługiwać się pojęciem „Izraela". Chrześcijanie są Nowym Izraelem na takiej samej zasadzie, na jakiej Nowe Przymierze jest odnowieniem, wypełnieniem Starego. Nowy Izrael zakorzeniony jest w Starym, żydowskim, nie tylko duchem, lecz także i ciałem. Pierwsi chrześcijanie byli bez wyjątku Żydami. Ich religijne zwyczaje były zwyczajami żydowskimi. Dopiero gdzieś około 49 roku nowej ery, uchwałą soboru w Jerozolimie, pozwolono nazywać się chrześcijanami wiernym nawróconym z pogaństwa. Jednak jeszcze przez następne 300 lat obrządek Kościoła stosunkowo mało różnił się od obrządku Synagogi. Dopiero wtedy, na zasadzie wzajemnego przeciwieństwa, wyodrębniono chrześcijaństwo i rabiniczny judaizm – takie, jakimi znamy je dzisiaj.
Dla zrozumienia genezy tej przemiany kluczowym tekstem jest List świętego Pawła do Rzymian. Znajdziemy tam słynne porównanie do dziczki (po łacinie „oleaster", Rz 11, 17), czyli do sadzonki dzikiej oliwki, wszczepionej – w miejsce odciętej gałęzi – w szlachetny pień uprawianego drzewa oliwkowego. W popularnej narracji wielu polskich katolików owa „dziczka" interpretowana jest jako Kościół, wszczepiony w pień... właśnie – czego? Judaizmu? Takie tłumaczenie oznaczałoby, że chrześcijaństwo jest jedynie herezją, która wyszła z łona religii żydowskiej. Tymczasem „dziczka" w rozumieniu świętego Pawła nie jest wcale chrześcijaństwem, lecz oznacza nawróconych pogan, włączonych w życie Kościoła. To właśnie Kościół, wywodzący się w prostej linii od pierwszej Bożej obietnicy danej Abrahamowi i jego dzieciom, jest szlachetnym pniem oliwnym.