Pochmurny listopadowy weekend urozmaiciły relacje z kierowanego przez Jana Klatę Teatru Starego w Krakowie, gdzie Olivier Frljić zmaga się ponoć z inscenizacją „Nie-boskiej komedii", już to zalecając aktorom śpiewanie „Jeszcze Polska..." na melodię "Deutschland, Deutschland über alles", już to żonglując fantazmatycznym „mydłem z tłuszczu Żydów" już to, dla ożywienia atmosfery, parodiując kilka sakramentów. Szef sceny chmurnie apeluje, by media „nie dokonywały ocen na podstawie plotek z prób", ale przecież można już dorozumiewać, że mamy do czynienia z kolejną ofensywą awangardy.
Idea spektaklu, zbudowanego w oparciu o równie gorączkową, co pochopną lekturę kilku szkiców Marii Janion, nie wydaje mi się godna uwagi; jest nią natomiast bezradność, jakiej doświadczamy wobec podobnych inicjatyw. Nie da się ukryć: ta wojna jest rozpaczliwie asymetryczna. Na „przemoc symboliczną", fundowaną przez postępowców – a w tym sezonie naprawdę nie brakuje im werwy – nie ma dobrej odpowiedzi: nie jest nią ani przemoc realna, ani wzruszenie ramion, o które coraz trudniej. Nie wróżę powodzenia również próbom pokonania oponenta jego własną bronią, czyli usiłowaniom uderzenia w „ich sacrum": cóż to, ktoś miałby się tarzać nago z portretem Slavoja Žižka?
Nie są jednak dobrym wyjściem również, skądinąd zrozumiałe, kaskady oburzenia. „Bek koźlęcia rozbestwia tygrysa" uczył już wiek temu z okładem dobry Kipling – a komu mało, niech wspomni na miłoszowy cierpki dystych „Ich mieszanina jęków od czasów Popiela / Jątrzy mnie i do cierpkich wyrażeń ośmiela". Doprawdy, czy nie dostarczamy zbyt wiele satysfakcji koniunkturalistom, obserwującym nasze patetyczne zapowietrzenie?
Dlatego wolę w takich okolicznościach wspomnieć na spisaną przez Chamforta niezrównaną replikę XVIII-wiecznego libertyna i ateusza wysokiego rodu: Filipa II Burbona, księcia Chartres i Regenta Francji. Słysząc starania swej metresy, pani de Parabère, dewotki, która, aby mu się przypodobać, odezwała się niezbyt po chrześcijańsku, odparł: „Darmo się silisz, i tak będziesz zbawiona".
No więc, panie Janku, cóż począć? Pańskie przedstawienia Witkacego, „Sprawa Dantona" Przybyszewskiej, Szekspir w Teatrze Wybrzeże – znalazły się już w annałach kultury polskiej. Nie da się tego cofnąć, darmo się silisz. Fatalność.