Po latach działań wojennych i okrutnych czynów, jakich japońska armia dopuszczała się na podbijanej ludności, koniec II wojny światowej przyniósł krajowi nie tylko dwie bomby atomowe, ale i konstytucyjny zakaz posiadania armii. Wojsko w Japonii oczywiście jest, nazywa się Siłami Samoobrony, ale choć uzbrojone po zęby w najnowocześniejszy sprzęt może się jedynie bronić. Gwarantuje to wspominany artykuł nr 9 japońskiej konstytucji.
Artykuł nr 9
Nie jest długi, liczy sobie dwie linijki tekstu, który w skrócie brzmi tak: „Szczerze aspirując do uzyskania międzynarodowego pokoju bazującego na prawie i porządku japońskie społeczeństwo na zawsze odrzuca wojnę jako suwerenne prawo narodu, a także groźby oraz samo wykorzystanie siły jako metodę rozwiązywania międzynarodowych sporów. W celu osiągnięcia tego, co stanowi poprzedni ustęp, nigdy nie będzie się utrzymywać lądowych, morskich oraz powietrznych sił zbrojny, jak również żadnych innych środków wojennych. Prawo do wypowiedzenia wojny przez kraj nie będzie uznawane". Po japońsku to też zaledwie trzy zdania.
Ten artykuł, jak również i reszta konstytucji Japonii, została stworzona w bardzo krótkim czasie przez sztabowców generała MacArthura, dowódcy amerykańskich sił okupacyjnych. Autorstwo pacyfistycznego fragmentu przypisuje się dwóm osobom. Jedna z nich to japoński premier Kijuro Shidehara. Pomysł na zapis zakazujący prowadzenia wojny i posiadania wojska miał mu podobno przyjść do głowy podczas jazdy pociągiem. Zaproponował swoją ideę MacArthurowi, a Amerykanin przystał na taką propozycję. Ponieważ sukces ma wielu ojców, drugą osobą, której przypisuje się stworzenie tego fragmentu jest Charles Kades, szef grupy odpowiedzialnej za stworzenie nowej wersji japońskiej ustawy zasadniczej w amerykańskim dowództwie. Jak przyznawał sam Kades lata po wojnie, nie wiedział nic o Japonii. Nie pisał też wcześniej dla żadnego kraju konstytucji. Z rozkazem trudno było jednak polemizować i okazało się, że w ciągu 10 dni (w lutym 1946 roku) w 16 osób, z których tylko kilkoro było prawnikami, można było stworzyć konstytucję.
Konstytucja w pośpiechu
Prawo napisane teoretycznie na kolanie w ogromnym pośpiechu zarówno ze względów propagandowych, PRowych oraz przy różnicach kulturowych piętrzących się na każdym kroku przeszło próbę czasu. Od przyjęcia konstytucji w maju 1947 roku – dokładnie 3 maja, Japończycy świętują wprowadzenie w życie najważniejszej ustawy tak jak my – nie zmieniono w niej nic. Dwukrotnie przymierzała się do zmian rządząca obecnie Partia Liberalno-Demokratyczna (LDP), ale na straży zmian stoi inny ważny artykuł, numer 96. Premier Shinzo Abe stawia sobie za punkt honoru dopisanie kilku fragmentów do pacyfistycznego artykułu. Różnice mają być z pozoru niewielkie, ale istotne dla japońskiego postrzegania obecnej, pełnej terytorialnych sporów z sąsiednimi państwami, rzeczywistości. Według takich mini poprawek można by powołać Krajowe Siły Obrony (brzmi teoretycznie mocniej niż dotychczasowe Siły Samoobrony), wysyłać takie wojsko-nie wojsko nie tylko w obronie kraju, ale także na misje pokojowe oraz przy ich pomocy utrzymywać porządek publiczny i prawa obywateli. Jedna z poprawek postulowała także, by móc w konstytucję wpisać japoński znak ?(gun), który oznacza wojsko, coś związanego z militariami. Do tej pory w całej ustawie zasadniczej takie słowo nie pada.
Nietypowy kandydat
Nie wszyscy Japończycy podzielają militarne zapędy swojego premiera i chcą, by artykuł nr 9 pozostał bez zmian. W mieście Samigahara w prefekturze Kanagawa powołano specjalne stowarzyszenie, którego pełna nazwa brzmi: „Nagroda Nobla dla Artykułu 9. Japońskiej Konstytucji". Po przeprowadzeniu przez organizację kampanii na rzecz zgodną z jej nazwą, skierowano do noblowskiego komitetu oficjalny wniosek o nominowanie „dziewiątki" do tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla. Komitet wniosek nie tylko rozpatrzył, ale i przyjął. Artykuł nr 9 będzie razem z innymi nominowanymi kandydował do prestiżowego wyróżnienia. Jak się cała ta historia skończy, dowiemy się 10 października w południe. Do tej pory nagradzano organizacje, ale jeszcze żaden zapis prawny nie dostał Nobla. Poza tym, do kogo miałby w takim wypadku trafić?