Premier Shinzo Abe dwoi się i troi, by ożywić swój kraj po latach gospodarczej zapaści. Wymyśla reformy, jeździ po świecie, sprzedaje japońskie technologie i do tego jeszcze stara się, by to Japonia stała się przywódcą regionu Azji Południo-Wschodniej. Jego działania mają tyle samo zwolenników co i przeciwników, na długofalowe efekty przyjdzie jeszcze poczekać, zatem pozostaje przeglądanie bieżących statystyk
Co stoi za wzrostem?
Ostatnie dane przyniosły niespodziewaną informację. Pierwszy kwartał 2014 roku okazał się bardzo korzystny dla japońskiego PKB, ten wskaźnik wzrósł o niespodziewaną przez analityków wartość 6,7 proc. Niektórzy specjaliści przewidywali 5,9 proc., pojawiały się także głosy o 5 – 5,5 proc. wzroście. Skąd zatem tak duża różnica?
Po dokładniejszym przeanalizowaniu danych okazało się, że największy wzrost PKB wypracowały korporacje wydając 7,6 proc. więcej środków niż trzy miesiące wcześniej. Prognozy zakłady wzrost tych wydatków jedynie o 4,9 proc. Japońska gospodarka dostała niespodziewany prezent od... Microsoftu, który wraz z początkiem kwietnia zakończył wsparcie techniczne dla popularnego systemu Windows XP.
Taka informacja jest bardzo ważna dla korporacji, które nie mogą pozwolić sobie na prowadzenie biznesu w systemie, który bez oficjalnego połączenia z informatykami jego twórców jest narażony na hakerskie ataki. System bez wsparcia trzeba szybko zastąpić innym, czyli jednym słowem wykupić nowe licencje na nowy system. Na świecie trwa masowa akcja zamiany Windows XP na nowszą wersję z cyferką 8.
Trochę statystyki
Na rynku japońskim jeszcze rok temu w czerwcu na ponad 30 proc. komputerów korzystano z XP, w grudniu ten odsetek spadł do poziomy 17,1 proc. Na czerwiec 2014 roku analitycy z International Data Corporation Japan szacują, że jedynie 6,6 proc. korporacyjnych maszyn będzie jeszcze miało zainstalowany system, który przeszedł do historii.