Według badań Chińczycy zaczynają umierać z przepracowania. Co roku niekończące się nadgodziny i nadmierne poświęcenie służbowym obowiązkom ma prowadzić do grobu 600 tys. osób. Dziennie średnio 1600 pracowników zapracowuje się na śmierć.
Azjatycka plaga
W Japonii to zjawisko nazywa się karoshi. Dosłownie oznacza to „śmierć z przepracowania". Po chińsku te same znaki odczytuje się guolaosi. I w jednym, i w drugim przypadku oznacza to to samo. Przyczyny są różne – skutek zawsze ten sam. Można zapracować się i dostać wylewu krwi do mózgu, zawału, zdarza się, że ludzie umierają z braku snu. Pierwszy przypadek karoshi w Japonii opisano w 1969 roku. W 1987 roku japońskie ministerstwo pracy rozpoczęło analizowanie statystyk takich przypadków. Zaobserwowano zwiększoną liczbę odszkodowań wypłacanych rodzinom pracowników zmarłych ze względu na nadmiar pracy.
Przez lata pracoholizm kończący się śmiercią uważano za jedynie japoński „zwyczaj". Japońskie przedsiębiorstwa przypominały bardziej wojskowe organizacje niż firmy prowadzące biznes. Skoro reguły gry były bardzo surowe przeciw rozkazom szefa-dowódcy się nie protestowało. Po prostu – trzeba robić, co każą i tyle. Aż trudno uwierzyć, ale jeszcze na początku XX w. Japończycy byli leniami w rodzaju robotników z polskich dowcipów. Po wypłacie znikali na całe dnie. Kiedy kieszenie stawały się puste, wracali skruszeni do pracodawcy i błagali, żeby przyjął ich na nowo.
Śmierć towarem eksportowym
Rdzennie japoński zwyczaj został jednak towarem eksportowym. Wraz z każdym rokiem zaczęto notować takie przypadki także w Korei Południowej, Bangladeszu oraz w Chinach. Japońskie karoshi stawało się koreańską gwarosą i chińskim guolaosi. Zjawisko, które w coraz większym stopniu opanowuje gospodarki krajów o słabszych przyrostach demograficznych, ma bardzo negatywny wpływ na kondycję ich obywateli. Gdy rodzina traci ojca bądź matkę, która całymi dniami pracuje na utrzymanie dzieci, przyszłość nie rysuje się optymistycznie. Gorzej sytuowana rodzina jest w stanie mniej skutecznie dołożyć się do sukcesu gospodarczego swojego kraju. Nakręca się spirala, z której nie ma łatwego wyjścia.