Państwo do odzyskania

Państwo polskie krzywdzi ludzi na zlecenie tych, którzy nim sterują: milionerów, banków, deweloperów, lichwiarzy, zagranicznych korporacji ?– pisze lewicowy polityk.

Publikacja: 10.07.2014 02:22

Piotr Ikonowicz

Piotr Ikonowicz

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Neoliberalne media, zwolennicy wolnego rynku bez demokratycznych ograniczeń, różne „autorytety moralne" w rodzaju Jerzego Owsiaka – wszyscy oni szczują biednych obywateli na państwo. Choć to właśnie państwo jest ich jedyną nadzieją i tylko ono może zapobiec powszechnemu wyzyskowi, kantowaniu słabych przez silnych, biedzie i wykluczeniu społecznemu.

Prawo pięści

Dzisiejsze państwo polskie krzywdzi ludzi na zlecenie tych, którzy nim sterują: milionerów, banków, deweloperów, lichwiarzy, zagranicznych korporacji. Państwo nie reprezentuje dziś interesu ogólnego, społecznego, tylko partykularne interesy elit, wielkiego kapitału.

W świadomości ludzi jednak wytworzono przekonanie, że jest jakieś drapieżne państwo, które garnie do siebie i ma własne autonomiczne interesy. Jesteśmy, więc skłonni winić urzędników, sędziów, posłów, ministrów, premiera i prezydenta, ale nigdy ich mocodawców. Tymczasem każde rozstrzygnięcie prawne, administracyjne coś komuś daje po to, by innemu zabrać. Zwykle zabiera biednym zwykłym, szarym obywatelom, by dać możnym i bogatym.

W tej sytuacji wielu domaga się ukrócenia urzędniczej samowoli, czyli deregulacji, kurczenia państwa, budżetu, prywatyzacji. W rezultacie takich procesów ograniczania sfery publicznej obywatel staje oko w oko z potężną korporacją, bogatą firmą czy zamożnym i chciwym konkurentem. I jest bez szans, bo jedynym arbitrem, który mógłby go wesprzeć w sporze z silniejszym przeciwnikiem, konkurentem, może być instytucja publiczna. Prawo, nawet wadliwe, jest lepsze od bezprawia, gdzie już zawsze króluje prawo silniejszego, prawo pięści, przemoc ekonomiczna.

Lewica w Polsce nie istnieje, bo żadna z formacji, które nawiązują do tej nazwy, nie proponuje czytelnego programu uspołecznienia państwa, naprawy Rzeczypospolitej. Takiej naprawy, która sprawi, że będziemy się czuli bezpieczni, bo będą istniały stałe, przejrzyste reguły gry i w sporach między silnymi i bogatymi a słabymi i niezamożnymi sądy, prokuratura, administracja rządowa i samorządowa będą rozstrzygały zgodnie z tymi regułami, a nie na korzyść silniejszego. Będziemy się czuli zaopiekowani, bo jeśli nie pójdzie nam w interesach, stracimy pracę, zachorujemy lub się zestarzejemy i opadniemy z sił, będziemy mogli liczyć na pomoc i opiekę naszego państwa.

Etos misji cywilizacyjnej istniał nawet w zacofanej Polsce międzywojennej, gdzie dzięki staraniom władzy publicznej powstały Gdynia i COP

Jeżeli większość opinii publicznej w Polsce nie zrozumie na czas, że państwo nie musi być ich wrogiem, tylko oparciem, jego erozja będzie postępować. W końcu stanie się „państwem nocnego stróża", to jest takiego, które nie pełni żadnej funkcji społecznej ani ekonomicznej, tylko policyjną.

Kraj peryferyjnego kapitalizmu

My, socjaliści, jesteśmy przekonani, że tylko silne państwo inwestujące w rozwój nauki, edukację, dbające o wzrost gospodarczy i powstawanie miejsc pracy może wyciągnąć kraj z kryzysu społecznego, dać milionom nadzieję na lepsze, godne życie. Etos misji cywilizacyjnej istniał nawet w na ogół zacofanej Polsce międzywojennej, gdzie dzięki staraniom władzy publicznej powstały Gdynia i Centralny Okręg Przemysłowy. Dziś pozostawiono to „wolnemu rynkowi", więc zamiast przemysłu mamy co najwyżej montownie zagranicznych koncernów.

Polska stała się krajem peryferyjnego kapitalizmu, który przyciąga inwestycje niskimi płacami i zwolnieniami podatkowymi. Taka polityka prowadzi do tego, że bogacą się u nas zagraniczni inwestorzy, korzystający z Polski jako rynku zbytu i miejsca, gdzie im mniej się ludziom płaci, tym więcej można zarobić, pożyczając im do pierwszego na wysoki procent.

Powstaje zaklęty krąg polegający na tym, że państwo nie dba o własnych obywateli, więc obywatele godzą się na coraz słabsze państwo, które już, nawet gdyby chciało, nie jest w stanie należycie o nich zadbać. Popularne są teorie o „tanim, jak najtańszym państwie". Ale jak słusznie mówiła Izabela Jaruga-Nowacka, „tanie państwo to państwo byle jakie".

Potrzebni ekonomiczni patrioci

Oddaliśmy bez walki strategiczne sektory, w których następuje najszybsza akumulacja kapitału: banki, ubezpieczenia, handel wielkopowierzchniowy. We wszystkich tych obszarach zyski są olbrzymie i w większości nie są one reinwestowane w kraju, tylko transferowane za granicę. A to są przecież pieniądze wyjęte z naszych kieszeni, które – gdyby nie prywatyzacja i wyprzedaż, gdyby nie kapitulancka polityka oddawania własnego rynku – mogłyby służyć pomnażaniu zamożności polskiego społeczeństwa.

Państwo bywa silne jedynie poparciem społeczeństwa. A to poparcie będzie możliwe, jeżeli podejmiemy próbę renacjonalizacji, przynajmniej częściowej, strategicznych branż, wstrzymamy prywatyzację, zaczniemy opodatkowywać „inwestorów" i powstrzymamy bezkarny transfer zysków za granicę. Wszystko to jest możliwe, ale w tym celu musimy przestać być narodem wolnorynkowych anarchistów, a stać się patriotami ekonomicznymi, państwowcami. I może pewnego dnia będziemy mogli powiedzieć, że jesteśmy dumni, iż płacimy tu podatki.

Autor jest politykiem oraz działaczem społecznym, w czasach PRL w opozycji demokratycznej, po 1989 roku działacz PPS ?i PPS–RD, w latach 1993–2001 poseł wybrany z listy SLD, następnie związany ?z Samoobroną oraz Ruchem Palikota

Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: O wyższości 11 listopada nad 3 maja
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polityczna intryga wokół AfD
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku