Reklama

Michaił Gorbaczow o dostępie do wody na świecie

W świecie cierpiącym na brak wody walka o dostęp do niej wzmaga napięcia polityczne – pisze laureat Pokojowej Nagrody Nobla.

Publikacja: 21.07.2014 02:20

Michaił Gorbaczow o dostępie do wody na świecie

Foto: 123RF

Red

W maju Wietnam został 35., decydującym, sygnatariuszem konwencji Narodów Zjednoczonych z 1997 r. w sprawie prawa morskiego i nienawigacyjnego wykorzystania międzynarodowych szlaków wodnych. W efekcie po 90 dniach od złożenia tego podpisu, ?  17 sierpnia, konwencja wejdzie w życie.

Fakt, że blisko 50 lat trzeba było czekać na niezbędne przekroczenie progu ratyfikacyjnego tego dokumentu, dowodzi, że współczesny system wielostronnej współpracy zdecydowanie nie działa tak, jak należy. Niezależnie od długotrwałych sporów o zarządzanie ponadgranicznymi zasobami wody słodkiej oraz tego, że rządy i specjaliści od prawa wodnego wolą zawierać umowy dotyczące konkretnego basenu, a nie uciekać się do międzynarodowych instrumentów prawnych, pół wieku oczekiwania można wyjaśnić jedynie brakiem politycznego przywództwa. I choć świat może wreszcie świętować upragnione przyjęcie konwencji, to nie wolno nam spocząć na laurach.

Około 60 proc. całej słodkiej wody znajduje się w zbiornikach ponadgranicznych, ale tylko ok. 40 proc. tych zbiorników podlega jakimś porozumieniom. W świecie cierpiącym na coraz większy brak wody wspólne jej zasoby stają się instrumentem władzy, napędzają rywalizację wewnątrz krajów i między państwami. Walka o wodę wzmaga napięcia polityczne i coraz mocniej wpływa na ekosystemy.

Ale naprawdę złą wiadomością jest to, że zużycie wody zwiększa się szybciej niż populacja – w XX wieku rosło aż dwukrotnie szybciej. W efekcie kilka agencji ONZ przewiduje, że do 2025 r. 1,8 mld ludzi będzie mieszkać w regionach dotkniętych całkowitym brakiem wody, czyli będzie jej za mało dla człowieka i środowiska.

Bez zdecydowanych działań popyt na wodę przekroczy zdolności adaptacyjne wielu społeczeństw. To może prowadzić do masowych migracji, stagnacji gospodarczej, destabilizacji i przemocy, a także stanowić nowe zagrożenie dla bezpieczeństwa międzynarodowego i wielu krajów.

Reklama
Reklama

ONZ-owska konwencja wodna nie może się stać kolejnym ignorowanym porozumieniem międzynarodowym, które spocznie gdzieś na dnie szuflady. Stawka jest zbyt wysoka. W dzisiejszym kontekście zmian klimatu, wzrostu popytu, populacji, zanieczyszczeń i nadmiernej eksploatacji zasobów trzeba zrobić wszystko, by powstał jak najlepszy system prawny do zarządzania światowymi zasobami wody. Od tego zależy nasze bezpieczeństwo ekologiczne, rozwój gospodarczy i polityczna równowaga.

Konwencja obejmie wkrótce wszystkie ponadgraniczne rzeki państw sygnatariuszy, nie tylko największe zbiorniki. Wypełni luki i niedostatki obecnych porozumień, obejmie też prawną ochroną liczne ponadgraniczne rzeki stanowiące przedmiot coraz większych napięć.

Na całym świecie jest 276 ponadgranicznych zbiorników wody słodkiej i mniej więcej tyle samo warstw wodonośnych. Przy odpowiednim finansowaniu, woli politycznej i zaangażowaniu sygnatariuszy konwencja może pomóc rozwiązać wodne problemy. Ale czy tak się rzeczywiście stanie?

Ambitny plan należy przyjąć już teraz, gdy społeczność międzynarodowa negocjuje treść celów zrównoważonego rozwoju, które po 2015 r. mają zastąpić cele milenijnego rozwoju. W Zielonym Krzyżu mamy nadzieję, że w ramach nowych priorytetów, które mają zostać zrealizowane do 2030 r., znajdzie się punkt mówiący o zarządzaniu zasobami wody.

Autor był  ostatnim przywódcą Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego i prezydentem ZSRR. Jest laureatem Pokojowej Nagrody Nobla. W 1993 r. założył  Międzynarodowy Zielony Krzyż, ?niezależną organizację pozarządową ?z siedzibą w Genewie, zajmującą się problemami bezpieczeństwa, ?biedy i degradacji środowiska

W maju Wietnam został 35., decydującym, sygnatariuszem konwencji Narodów Zjednoczonych z 1997 r. w sprawie prawa morskiego i nienawigacyjnego wykorzystania międzynarodowych szlaków wodnych. W efekcie po 90 dniach od złożenia tego podpisu, ?  17 sierpnia, konwencja wejdzie w życie.

Fakt, że blisko 50 lat trzeba było czekać na niezbędne przekroczenie progu ratyfikacyjnego tego dokumentu, dowodzi, że współczesny system wielostronnej współpracy zdecydowanie nie działa tak, jak należy. Niezależnie od długotrwałych sporów o zarządzanie ponadgranicznymi zasobami wody słodkiej oraz tego, że rządy i specjaliści od prawa wodnego wolą zawierać umowy dotyczące konkretnego basenu, a nie uciekać się do międzynarodowych instrumentów prawnych, pół wieku oczekiwania można wyjaśnić jedynie brakiem politycznego przywództwa. I choć świat może wreszcie świętować upragnione przyjęcie konwencji, to nie wolno nam spocząć na laurach.

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Marek Konopczyński: W czyim interesie jest nowa ustawa o zawodzie psychoterapeuty?
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Wszystkie książki historyczne, których nie przeczytał Donald Trump
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Ukraina jeszcze daleko od pokoju. Co właściwie ustalono w Białym Domu?
Opinie polityczno - społeczne
Dagmara Jaszewska: Maks Korż i fenomen ruskiego hip-hopu, czyli rock and roll dzieje się dziś na Wschodzie
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Polacy wychodzili sobie defiladę w Święto Wojska Polskiego. Nieprawdą jest, że czci się wyłącznie porażki
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama