Kilkanaście dni temu można było przyglądać się szybko sunącej kropce po niebie. Punkcik nie mrugał, nie był zatem samolotem, świecił światłem mocniejszym od innych obiektów i przesuwał się ze sporą prędkością. Nad Polską przesuwała się Międzynarodowa Stacja Kosmiczna i splot wielu okoliczności sprawiał, że można było jej przelot obserwować nawet wśród migających nocą neonów. Za kilka lat stacja jednak zostanie zwolniona ze służby i trzeba ją będzie zastąpić czymś nowszym.
Co po MSK?
Pierwsze moduły MSK łączono ze sobą w 1998 roku. Pierwsza stała załoga zamieszkała na niej w 2000 roku. Obecnie planuje się utrzymanie finansowania tego wielkiego kosmicznego laboratorium do 2020 roku. Być może także do 2028, ale to zależy od dalszych decyzji administracji USA. Przez stację przewinęło się już 214 osób, 93 pracowały na niej jako stała załoga, a 7 pojawiło się jako kosmiczni turyści. Na MSK nie trafił jeszcze żaden Polak, ale na pokładzie konstrukcji zamontowano anteny ARRIS wytwarzane we Wrocławiu. Niedługo poza dotychczasowym wypadem na stację i spędzaniu tam kilku dni będzie można także wyjść na spacer z pokładu MSK.
Stacja jednak starzeje się z każdym rokiem i wiadomo, że prędzej czy później spotka ją los podobny do rosyjskiego „Mira". Ta pierwsza stacja kosmiczna działała 15 lat między 1986 a 2001 rokiem, a następnie została zdeorbitowana i spaliła się na skutek tarcia w atmosferze. Trzecim krajem, który udowodnił, że jest w stanie z powodzeniem wynosić ludzi w kosmos są Chiny i to one za kilka lat chcą stworzyć kolejną wersję stacji kosmicznej.
Poezja w kosmosie
Chiński program podboju kosmosu sięga początków Chińskiej Republiki Ludowej. Przewodniczący Mao zdawał sobie sprawę z potrzeby brania udziału w kosmicznym wyścigu i z tego powodu wystrzelenie pierwszego satelity made in China planowano na dziesięciolecie proklamowania komunistycznych Chin, czyli na 1959 rok. Próby jednak trzeba było odkładać ze względu na braki technologiczne. Pierwszy satelita doleciał skutecznie na orbitę w 1964 roku, w 1970 roku Chinom udało się opanować wynoszenie w kosmos obiektów własnymi rakietami. Dekady temu były to czasy głębokiego komunizmu i nazw kosmicznych pojazdów nawiązujących do maoistycznej poetyki. W chińskich kosmodromach rządziły niepodzielnie rakiety „Długi Marsz" wynoszące satelity „Wschód jest czerwony". Za czasów odwilży Deng Xiaopinga zmieniono stylistykę na odnoszącą się do starej chińskiej kultury pełnej mitycznych postaci i przedmiotów. Satelity przestały głosić światu i kosmosowi, że wschód jest czerwony i zostały zastąpione przez załogowe kapsuły Shenzhou, „Boskie pojazdy". Chiński samolot kosmiczny, który wciąż znajduje się w fazie testów, ma nazywać się Shenlong, „Boski smok", nawet superkomputery mają „Boskie moce", Shenwei.
Boski pojazd nr 5 w 2003 roku wyniósł w kosmos pierwszego chińskiego kosmonautę, Yanga Liweia. Dalej mogło być tylko lepiej, udał się pierwszy spacer w przestrzeni, cumowanie do modułu, dlatego Chińczycy pracują obecnie nad stworzeniem własnej stacji kosmicznej. Miałaby składać się z modułów Tiangong, czyli „Niebiańskich pałaców". Według aktualnych szacunków główna część konstrukcji miałaby zostać wyniesiona do 2018 roku, następnie w ciągu 8 lat od teraz chiński niebiański dwór w kosmosie mógłby rozpocząć pełną działalność.