Rosja wciąż jest kandydatem do otwarcia nowego, zimnowojennego frontu. Ukraina niedługo pozna wyniki wyborów i być może będzie do początek końca sporów z Moskwą, ale gdyby casting na zimną wojnę XXI wieku rozpisać dziś, ponad wszelką wątpliwość znalazłyby się w niej Chiny.
Chińscy rybacy
Morze Południowochińskie od kilkunastu miesięcy jest miejscem zmagań o maleńkie skrawki terenu. 10 października chiński rybak został zastrzelony przez marynarzy południowokoreańskiej straży przybrzeżnej. 145 km na zachód od wyspy Wangdeung-do, na zachodnim wybrzeżu Korei nielegalnego polowu dopuszczał się pewien Chińczyk. Koreańska jednostka chciała rybaka i jego 80-tonową łódź zatrzymać, ale szybko okazało się, że zamiast jednego stateczku straż przybrzeżna ma przed sobą 4 kolejne chińskie łodzie rybackie. Chińczycy stawiali opór przy pomocy broni domowej roboty, Koreańscy marynarze mieli coraz trudniejszą sytuację, w efekcie oddano strzały ostrzegawcze, które jednak dosięgły pierwszego rybaka.
Pekin wystosował oświadczenie o tym, jak bardzo jest zaniepokojony i wstrząśnięty postawą Południowej Korei, ale tak naprawdę jest to jeden z wielu incydentów, do których coraz częściej dochodzi z chińskim udziałem. Kraje mogą starać się reperować trudne do poukładania relacje dyplomatyczne, ale co chwila pojawiają się jacyś rybacy, z którymi straż przybrzeżna musi sobie radzić. Tylko w 2013 roku Koreańczycy zatrzymali ponad 180 chińskich jednostek nielegalnie łowiających na nie swoich wodach. Łatwo także o kolejne o wypadki śmiertelne, także rok temu koreański sąd skazał chińskiego rybaka na 30 lat więzienia za zabicie nożem marynarza straży przybrzeżnej z Korei.
Korea Południowa jest jedną ze stron konfliktu z Chinami jako punktem centralnym. Tydzień przed wspominanym wypadkiem koło wyspy Wnagdeung-do łódź rybacka (oczywiście chińska) została zatrzymana przez japońską tym razem straż przybrzeżną w pobliżu wysp Ogasawara. W sierpniu 2014 roku filipiński sąd skazał 12 Chińczyków na kary od 6 do 12 lat więzienia za polowanie na zagrożone gatunki, w szczególności na pangoliny, ssaki należące do łuskowców, które łowi się zarówno pod kątem wyrobu leków jak i ze względu na podobno smaczne mięso. Wszechobecność chińskich rybaków, którzy coraz częściej okazują się dozbrajani przez państwo, jest przykładem strategii Pekinu na dowodzenie praw do spornych terenów, wysepek i wód. Ekspansja skierowana na nielegalne połowy będzie podtrzymywana tyle czasu, dopóki pozostałe strony nie uznają, że nie ma sensu kolejne lata spierać się o to samo. Rybacy mają najpierw łowić, następnie bronić zdobytych terenów, spierać się o nie z pozostałymi państwami i okupować je nielegalnie z punktu widzenia prawa międzynarodowego. Wraz z każdym rokiem zmienia się rola połowów dokonywanych przez Chiny na wodach pełnomorskich wobec tych przybrzeżnych. Jeszcze w 1985 roku 90 proc. wszystkich miało miejsce blisko brzegu, głównie na morzach Żółtym i w zatoce Pohaj. Działalność dalsza, na morzu Wschodniochińskim i Południowochińskim stanowiła jedynie 1/10. W 2002 roku proporcja wynosiła już 65 do 35 proc. Można się domyślać, że trend się umacniał, ponieważ statystyki z kolejnych lat nie są już dostępne.
Zmiany w polityce rolnej
Oczywiście z każdym rokiem rośnie wielkość produkcji rybnej i produktów przetwórstwa rybnego w Chinach. Rynek wewnętrzny także potrzebuje coraz więcej owoców morza, a Państwo Środka jest największym eksporterem jego przetworzonych produktów. Zakałdy produkcyjne zanieczyszczają także coraz bardziej wybrzeża, a rybacy chcąc mieć dostęp do ryb najlepszej jakości zmuszeni są wypływać dalej w morze. Gdzieś w końcu trzeba łowić. Od 1999 roku Chiny zakazują także połowów między 16 maja a 1 sierpnia na wodach morza Południowochińskiego. Temu prawu nie podlegają wyspy Spratly sporne z Wietnamem i Filipinami. Tym bardziej sprawia to, że chińscy rybacy wypływają dalej i dalej nie zważając na ewentualne incydenty dyplomatyczne.