Kozicka-Kołaczkowska: Śmierć polityka

Józef Oleksy zadbał o pozytywną puentę swojego oficjalnego życia.

Publikacja: 22.01.2015 10:21

Anna Kozicka-Kołaczkowska

Anna Kozicka-Kołaczkowska

Foto: archiwum prywatne

Nie było trudno polubić Józefa Oleksego, a dusza polska nie zna mściwości. Wszystkiemu wierzy. Nie pamięta złego. Mieli do niej o to żal różni wieszcze. O beztroskie, od wieków aktualne–„Co było to było. Grunt, żeby czym prędzej zakończyć sprawę wesołym oberkiem."

Odchodzenie Oleksego jest tajemnicą. Kto wie, na ile klęska polityka splotła się w tym życiorysie z tragedią czysto ludzką. Ze zdradą zaufania. Rak jest chorobą pokrętną. Trudna była ostatnia dekada Oleksego. W jej końcówce Oleksy był częstym rezydentem telewizyjnych studiów. Królował w gazetach. Żegnał się. Tę szansę udostępniano mu skwapliwie.

W tym samym niemal czasie odchodzili nasi wielcy. Bez specjalnego rozgłosu, wyjątkowych pożegnań, szczególnych, ogólnonarodowych fet odmeldował się Tadeusz Konwicki.W zapomnieniu, milczeniu, z haniebną niewdzięcznością pogrzebano Człowieka Historię - Kazimierza Świtonia. Nieco wcześniej zwinęli się: Zbigniew Zapasiewicz, Wojciech Siemion, Andrzej Łapicki, Gustaw Holoubek, Adam Hanuszkiewicz. Stanisław Różewicz. Gigant kultury polskiej XX wieku - Zbigniew Herbert. Przepychu nie było, mimo że akurat ci ostatni Mohikanie polskiej inteligencji mogli nam jeszcze powiedzieć coś naprawdę wartościowego. Mogliśmy wyłudzić od nich rekapitulacje mędrców. Otrzymać ważną, ostatnią przestrogę. Odebrać bezcenny legat dla narodu. A wygadani byli nad poziomy. Jeżeli Józef Oleksy był hasłem w polskiej encyklopedii, to każdy z tamtych był całą encyklopedią. Co poniektórych godzi się porównać tylko do jakiejś Encyklopedii Britannica rzeczy bezcennych. Żadnego nie żegnano tak, jak na to zasłużył. Nie popłynęły wywiady – rzeki, filmy, prezentacje dokonań, wznowienia twórczości, pamiętniki. biografie. Wprawdzie, niektórzy zmarli nagle, ale przecież wszyscy byli wiekowi.

Oleksemu dano szansę, by na koniec stał się narodowi bliski. Na tle żałosnych, pospolitych dyletantów, mógł sprawiać wrażenie krynicy politycznej mądrości. Niefortunne zwierzenia przy kominku zaufanego towarzysza, które, lubo nagrane kompletnie nielegalnie, złamały mu karierę zawodowego polityka, ludzkiej sympatii mu dodały. Józef Oleksy zadbał o pozytywną puentę swojego, oficjalnegożycia. Pochodząc z prostej rodziny, zyskał polor człowieka inteligentnego, o ujmujących manierach. Nie wątpię, że tak ukształtowało go seminarium duchowne. Tonu jego głosu słuchało się z ulgą, pomimo obłych, bezpiecznych, koncyliacyjnych treści, jakie w życiu oficjalnym były specjalnością tego polityka. Człowiek z obyciem zawsze będzie kontrastował w towarzystwie podejrzanych elit. O wiele łatwiej nie lubić gbura.

W swych dniach ostatnich Oleksy stał się ulubieńcem tabloidów, bez skrupułów epatujących tragiczną prawdą o agonalnym stanie jego zdrowia. Wrażenie potęgowało upublicznienie niecodziennych dyspozycji dotyczących przyszłego pogrzebu. Polityk nie miał złudzeń co do składu osobowego potencjalnych, oficjalnych żałobników. Ogłoszenie przewidywania „fałszywego pieprzenia" z tej okazji, sprzeczne w formie i treści z wizerunkiem kulturalnego, życzliwego, ułożonego dżentelmena, nie byłowyrazem miłości i przywiązania do znajomków, ani szacunku dla aparatczyków władzy.

Nie tak łatwo jednak wywinąć się z objęć druhów, którzy zwietrzą deal, a lewackie prawo za nic ma człowieka bezbronnego szczególnie, gdy jest mały, ubogi, stary, chory, lub nieżywy. Oleksemu zafundowano przemocą wszystko, czego sobie nie życzył. Bądź co bądź, towarzysze nigdy nie traktowali serio jego nocnej gadki, nadając jej etykietkę „typowego józiolenia". Poważnie skoncentrowali się wyłącznie na józioleniu o bezy.

Skala kabotyństwa mów pogrzebowych, gdy rzecz się stała, przekroczyła więc granice paradoksu. Przy takich okazjach najbardziej zdumiewa mnie, że kręgi ewidentnych wrogów Kościoła i wiary sytuują w nich zmarłego tak, jakby istnienie jego życia pozagrobowego i nieśmiertelnej duszy było faktem. Gdyby historia potoczyła się po myśli ich przekonań i politycznych dążeń, gorliwie tępiliby, wyrzucaliby na margines, ośmieszaliby, zastraszaliby, eliminowaliby i eksterminowaliby ludzi wierzących w duszę i życie pozagrobowe co najmniej tak, jak robili to jeszcze niedawno. Co wciąż im się marzy.

Tak czy inaczej, chcąc nie chcąc, nieboszczyk Józef Oleksy wzajemnie także oddał towarzyszom ostatnią przysługę. Położono go po sąsiedzku obok generalissimusa i w ten sposób, jako towarzysz sympatyczny, zabezpiecza on przyczółek na przyszłość dla pozostałych synów mateczki partii. Ortodoksi, dotąd wzniecający tumulty wobec fetowania pogrobowców stalinizmu, powstrzymali swe zapędy. Zmiękli za sprawą wyprzedzających, medialnych manewrów sympatycznego Józia, który pomyślnie, bez protestów ulokowany w punkcie strategicznym zdaje się być jak czubek buta wciśnięty pomiędzy drzwi. Oszołomy zdecydowane na Powązkach czcić wyłącznie Żołnierzy Niezłomnych dały za wygraną, toteż szokująco wiele twarzy towarzyszy nie potrafiło powstrzymać podczas tego pogrzebu triumfalnych, szerokich uśmiechów. Dalibóg, pierwszą osobą widzianą przeze mnie wówczas na ekranie z miną adekwatnie grobową był dziennikarz Telewizji Republika. Jeden z wielu, iście gombrowiczowski, żart owego teatrum.

Nieboszczyk o niezachwianym za życia zaufaniu do swojego intelektu ( „mam umysł jak brzytwa" ), został przechytrzony, ale w końcu prawdziwą niewinność odzyskują tylko autentyczni święci. Paradoks pochówku Oleksego jest jeszcze o tyle oryginalny, że zhumanizowaną, zindywidualizowaną wersję nieboszczyka kupił lud zły, acz w istocie nawykły w tej szerokości geograficznej do puszczania krzywd w niepamięć oraz nadstawiania kolejnego policzka, a odrzuciła ją i wykorzystała do swoich celów pełna górnych haseł polityka.

Polityka w parze z realiami. W końcu, to Oleksy, z osobliwą ironią, ukuł określenie „katolickie pogrzeby komuchów". Piotr Semka pisze o nim we wspomnieniu pt. „Mistrz czerwonego wdzięku":

„Przyjął ofertę służby w Agenturalnym Wywiadzie Operacyjnym – jednej z tak utajnionych służb specjalnych PRL, że dopiero po latach dzięki jego osobie większość Polaków dowiedziała się o jej istnieniu. Ta nigdy do końca niewyjaśniona sprawa miała ponoć wiązać się ze stypendium w Strasburgu, do którego trafił w połowie lat 70. Według tej teorii Oleksy otrzymał zadanie rozpoznania całego miasta i w przypadku, gdyby walec armii Układu Warszawskiego ruszył na Zachód, miał zostać zrzucony nad stolicę Alzacji, by wykonywać tam zadania specjalne." ( „Do rzeczy", nr 3, 2015).

Jeśli dobrze rozumiem, zrzut zaufanego bojca miał nastąpić w czasie, gdy nad dziurą, która była kiedyś Polską,w planie tej wojny unosił sięjuż tylko atomowy grzyb.

Polityk o umyśle jak brzytwa do końca chyba był pewien, że sam Pan Bóg go nie rozgrzeszy, zatem księdza o rozgrzeszenie nie prosił. Ulotnienie się po angielsku, do prywatnej, cmentarnej kwatery na indywidualnych, człowieczych warunkach, najwyraźniej nie było możliwe. Czytelna to przestroga dla konformistów.

Nie było trudno polubić Józefa Oleksego, a dusza polska nie zna mściwości. Wszystkiemu wierzy. Nie pamięta złego. Mieli do niej o to żal różni wieszcze. O beztroskie, od wieków aktualne–„Co było to było. Grunt, żeby czym prędzej zakończyć sprawę wesołym oberkiem."

Odchodzenie Oleksego jest tajemnicą. Kto wie, na ile klęska polityka splotła się w tym życiorysie z tragedią czysto ludzką. Ze zdradą zaufania. Rak jest chorobą pokrętną. Trudna była ostatnia dekada Oleksego. W jej końcówce Oleksy był częstym rezydentem telewizyjnych studiów. Królował w gazetach. Żegnał się. Tę szansę udostępniano mu skwapliwie.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?