"Stoimy na straży tradycji. Przemoc seksualna musi pozostać w niemieckich rękach" – głosi pewien kolaż satyryczny nawiązujący do wydarzeń z nocy sylwestrowej w Kolonii. Kolaż spopularyzowały media społecznościowe. Nad napisem jest wymowne zdjęcie z Oktoberfestu, a całość sygnuje logo bawarskiej CSU.
Rzeczywiście, organizacje pomocy kobietom podają wstrząsające dane: w czasie monachijskich dożynek chmielnych, festynu, który urósł do rangi symbolu niemieckiej kultury ludowej, szacunkowo dochodzi do około 200 gwałtów. Szacunkowo, bo średnio tylko dziesięć zostaje zgłoszonych na policję. Molestowanie seksualne jest na porządku dziennym. Tak było, na długo zanim do kraju trafili imigranci. „Klepanie po tyłku" czy „macanie cycków" należą do repertuaru „tradycyjnych" zachowań wielu uczestników. I nie dotyczy to wyłącznie terenu festynu. W czasie Oktoberfestu kobiety w mieście znacznie częściej zamawiają taksówki, a pieszo poruszają się w większych grupach.
Długi karnawał
Po wydarzeniach minionego sylwestra oburzenie wobec deklaracji władz i policji w Kolonii, w tym pani burmistrz Henriette Reker, jest w wielu kwestiach uzasadnione. Ale twierdzenie, że Reker postuluje konieczność dostosowania się kobiet do rzekomych zwyczajów imigrantów, to rasistowska manipulacja. Słowa pani burmistrz nie różnią się od tego, co w podobnych sytuacjach powiedziałby pierwszy lepszy policjant: należy unikać grup osób, które zachowują się agresywnie, schodzić im z drogi i nie prowokować. Kolońscy stróże prawa wiedzą, o czym mówią – Oktoberfest to nieco ponad dwa tygodnie w roku, za to karnawał, filar ludowej kultury Nadrenii, zaczyna się 11 listopada, a kończy w Środę Popielcową. Sylwester to jedna z jego kulminacji.
Kilka razy towarzyszyłem kobietom, które składały w komisariacie doniesienie o popełnieniu przestępstwa na tle seksualnym. Między innymi w Kolonii. Pomijając niezwykle skomplikowany aspekt psychologiczny, kiedy ofiara musi stanąć oko w oko z funkcjonariuszem i wszystko opowiedzieć, ani prawo, ani możliwości operacyjne policji nie pozwalają reagować na liczne tego rodzaju przestępstwa. Nie miejsce tu, aby rozważać dlaczego. Jednak twierdzenie, że przemoc seksualna i molestowanie w miejscach publicznych trafiło do europejskich miast wraz z uchodźcami, to hipokryzja.
Wydarzenia w Kolonii ciągle kryją wiele znaków zapytania. W sylwestrową noc policjanci byli obecni na placu przed dworcem i mieli ogląd sytuacji. Dlaczego, mimo trwających wiele godzin zajść, nie ściągnięto posiłków, aby skutecznie zareagować? Wiadomo również, że zwarte szyki osób blokowały funkcjonariuszy przy próbach przedostania się do miejsc, gdzie dochodziło do rabunków i molestowania. Umiejętnie prowokowano i zwodzono policjantów. Świadczy to o zorganizowanych, miejscowych strukturach przestępczych znających uwarunkowania prawne i obeznanych z metodami działań policji.