"Stoimy na straży tradycji. Przemoc seksualna musi pozostać w niemieckich rękach" – głosi pewien kolaż satyryczny nawiązujący do wydarzeń z nocy sylwestrowej w Kolonii. Kolaż spopularyzowały media społecznościowe. Nad napisem jest wymowne zdjęcie z Oktoberfestu, a całość sygnuje logo bawarskiej CSU.
Rzeczywiście, organizacje pomocy kobietom podają wstrząsające dane: w czasie monachijskich dożynek chmielnych, festynu, który urósł do rangi symbolu niemieckiej kultury ludowej, szacunkowo dochodzi do około 200 gwałtów. Szacunkowo, bo średnio tylko dziesięć zostaje zgłoszonych na policję. Molestowanie seksualne jest na porządku dziennym. Tak było, na długo zanim do kraju trafili imigranci. „Klepanie po tyłku" czy „macanie cycków" należą do repertuaru „tradycyjnych" zachowań wielu uczestników. I nie dotyczy to wyłącznie terenu festynu. W czasie Oktoberfestu kobiety w mieście znacznie częściej zamawiają taksówki, a pieszo poruszają się w większych grupach.